Caroline Anstey: chcemy wykorzystać polskie doświadczenia

Chcemy skorzystać z doświadczeń transformacji – mówi dyrektor Banku Światowego

Publikacja: 19.04.2012 05:25

Caroline Anstey: chcemy wykorzystać polskie doświadczenia

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Bank Światowy uznał, że Polska jest krajem, który powinien się podzielić doświadczeniami z transformacji. Jakie kraje, pani zdaniem, mogą z tego skorzystać?

Caroline Anstey:

Polskę przedstawia się jako przykład kraju, który przeprowadził udaną transformację. Wiele innych ma z tym poważne problemy. Chodzi mi nie tylko o kraje północnej Afryki, ale także np. o Myanmar. Polsce udało się bez większych wstrząsów przejść z jednego systemu polityczno-społeczno-ekonomicznego do drugiego. Takie doświadczenia budzą dziś coraz większe zainteresowanie. Wiem, że Tunezyjczycy już prowadzą dyskusje z polskimi władzami w tej sprawie. Co ważne, Polsce udało się utrzymać wzrost podczas kolejnych faz kryzysu finansowego oraz – według naszych analiz – wyszła obronną ręką z zagrożenia wycofania kapitału przez banki zachodnie, które mają w waszym kraju spółki córki. Świat przygląda się też z zainteresowaniem wycofywaniu się państwa z gospodarki.

Czy poprzez większe zaangażowanie Polski w działalność Banku Światowego rozumie pani również nakłady finansowe ze strony naszego kraju? W sytuacji, kiedy każdy rząd tnie, gdzie może, dodatkowe wydatki mogą być bardzo problematyczne.

Polska nie musi dawać nowych pieniędzy na dofinansowanie działalności banku, jeśli nie jest tego w stanie zrobić. Ale praktyka najczęściej jest taka, że kraje, które były biorcami pomocy finansowej, w pewnym momencie stają się jej dawcami. Ale nie przesadzajmy. Polska nie jest w złej sytuacji, jej zadłużenie nie jest tak wysokie, aby nie była w stanie wygospodarować dodatkowych pieniędzy na pomoc zagraniczną. Byłby to symbol rosnącej roli Polski w gospodarce światowej. Nie mówiąc o tym, że ma coraz więcej do zaoferowania.

Tzw. kraje BRIC poinformowały o zamiarze stworzenia własnego banku rozwoju. Jakie jest pani zdanie na ten temat?

Nie widzę powodu, abyśmy mieli być temu przeciwni. Tak samo jak nie widzę powodu, dla którego powinniśmy krytykować chińskie inwestycje w wydobycie surowców w biednych krajach Afryki. Nie ukrywam, że bank się temu uważnie przygląda, tak aby takie inwestycje były dokonywane w sposób odpowiedzialny społecznie, by nie ucierpiało np. środowisko.

Jeśli chodzi o BRIC Bank, podejrzewam, że pojawią się problemy, aby projekt ruszył z miejsca. Ale z drugiej strony nowe środki są potrzebne i z pewnością możemy być partnerami. Dwa lata temu zaczęliśmy mówić o „jednym procencie". Chodzi o to, by państwowe fundusze inwestycyjne odpisały po jednym procencie swoich pieniędzy na inwestycje w krajach rozwijających się. Nie chodzi mi przy tym o akcje dobroczynne, ale o konkretne inwestycje. Reasumując: powstanie BRIC Banku stanowi dla nas nową możliwość partnerskiego działania i wspólnego osiągnięcia większego efektu. Ale nie mam wrażenia, by ten bank był w zamyśle alternatywą dla Banku Światowego. Raczej to możliwość pozyskania większych funduszy na duże przedsięwzięcia.

Nie sądzi pani, że może to być raczej dowód frustracji krajów BRIC, które nie mogą się dobić większej roli w świato- wych instytucjach finansowych?

Bank Światowy się zmienia. W tej chwili kraje rozwijające się mają 47 proc. głosów z tendencją dojścia do równowagi w roku 2014. Ich głos bardzo się liczy w gospodarce światowej. Przy tym Bank Światowy nie podejmuje decyzji większością głosów, ale

jednomyślnie. Rozumiem, że za ideą powstania BRIC Banku chodzi o dostępność środków dla tych, którzy zdaniem tego ugrupowania ich najbardziej potrzebują. Jeszcze kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych trwała debata, czy bank nie powinien się wycofać całkowicie z krajów o średnich dochodach i całkowicie się skoncentrować na krajach najbiedniejszych. Ale po pierwsze wiadomo, że 80 procent ludzi biednych mieszka w krajach o średnich dochodach. Po drugie kraje te są i będą siłą napędową rozwoju gospodarki światowej i skutecznie zastąpią dawne ośrodki rozwoju, którymi tradycyjnie były USA i Europa. I po trzecie – w tych krajach istnieją ogromne potrzeby inwestycji w infrastrukturę, których sektor prywatny nie będzie w stanie sfinansować. I nie ma co się spierać: potrzeby finansowe na inwestycje w krajach rozwijających się są ogromne. A od naszych udziałowców słyszymy: bank powinien tam zostać.

—rozmawiała Danuta Walewska

CV

Caroline Anstey jest pierwszym zastępcą prezesa Banku Światowego od listopada 2011 roku. Wcześniej też w randze wiceprezesa odpowiadała za stosunki zewnętrzne BŚ oraz region Karaibów. Jest „szerpą" Banku Światowego w kontaktach z G20. Brytyjka, ma 57 lat.

Rz: Bank Światowy uznał, że Polska jest krajem, który powinien się podzielić doświadczeniami z transformacji. Jakie kraje, pani zdaniem, mogą z tego skorzystać?

Caroline Anstey:

Pozostało 97% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację