Rz: Bank Światowy uznał, że Polska jest krajem, który powinien się podzielić doświadczeniami z transformacji. Jakie kraje, pani zdaniem, mogą z tego skorzystać?
Caroline Anstey:
Polskę przedstawia się jako przykład kraju, który przeprowadził udaną transformację. Wiele innych ma z tym poważne problemy. Chodzi mi nie tylko o kraje północnej Afryki, ale także np. o Myanmar. Polsce udało się bez większych wstrząsów przejść z jednego systemu polityczno-społeczno-ekonomicznego do drugiego. Takie doświadczenia budzą dziś coraz większe zainteresowanie. Wiem, że Tunezyjczycy już prowadzą dyskusje z polskimi władzami w tej sprawie. Co ważne, Polsce udało się utrzymać wzrost podczas kolejnych faz kryzysu finansowego oraz – według naszych analiz – wyszła obronną ręką z zagrożenia wycofania kapitału przez banki zachodnie, które mają w waszym kraju spółki córki. Świat przygląda się też z zainteresowaniem wycofywaniu się państwa z gospodarki.
Czy poprzez większe zaangażowanie Polski w działalność Banku Światowego rozumie pani również nakłady finansowe ze strony naszego kraju? W sytuacji, kiedy każdy rząd tnie, gdzie może, dodatkowe wydatki mogą być bardzo problematyczne.
Polska nie musi dawać nowych pieniędzy na dofinansowanie działalności banku, jeśli nie jest tego w stanie zrobić. Ale praktyka najczęściej jest taka, że kraje, które były biorcami pomocy finansowej, w pewnym momencie stają się jej dawcami. Ale nie przesadzajmy. Polska nie jest w złej sytuacji, jej zadłużenie nie jest tak wysokie, aby nie była w stanie wygospodarować dodatkowych pieniędzy na pomoc zagraniczną. Byłby to symbol rosnącej roli Polski w gospodarce światowej. Nie mówiąc o tym, że ma coraz więcej do zaoferowania.