Opcje walutowe są jedynie ubezpieczeniem

Każdy powinien sam ocenić jakie ryzyko jest w stanie zaakceptować oraz na ile to ryzyko wycenia - mówi Jacek Maliszewski, główny ekonomista DMK-Alpha

Publikacja: 16.05.2012 13:34

Opcje walutowe są jedynie ubezpieczeniem

Foto: Fotorzepa, Szymon Laszewski Szymon Laszewski

Nie sądzi Pan, że opcje walutowe są za drogie?

Każdy powinien sam ocenić jakie ryzyko jest w stanie zaakceptować oraz na ile to ryzyko wycenia.

Cena opcji zależy od kilku czynników. Przede wszystkim od czasu, im krótszy okres zabezpieczenia przed wzrostem lub spadkiem ceny waluty tym opcje są tańsze. Jednak cena nie rośnie liniowo, ubezpieczenie na rok nie będzie dwa razy droższe niż ubezpieczenie na pół roku.

Druga rzecz to tzw. odległość szkody. Przykładowo jeżeli dziś kurs euro to 4,20 zł i chcemy się zabezpieczyć przed wzrostem euro powyżej 4,60 zł to takie ubezpieczenie będzie stosunkowo tanie. Natomiast jeśli np. importer chce się zabezpieczyć przed wzrostem powyżej 4,30 zł to zabezpieczenie będzie już droższe, ponieważ kurs po którym będzie miał prawo kupić euro będzie bliżej kursu bieżącego.

To trochę jak z ubezpieczeniem domu przy rzece. Jeśli rzeka nie wylewa to ubezpieczenie jest tanie, natomiast jeżeli poziom w rzece się podnosi to i cena ubezpieczenia jest większa. A jak woda podchodzi pod fundamenty domu to cena jest już bardzo wysoka. Dlatego warto ubezpieczać się od ryzyka walutowego kiedy sytuacja na rynku walutowym jest stabilna.

Przedstawiciele banków twierdzą, że z opcji walutowych w zdecydowanej większości korzystają duże korporacje. Dlaczego unikają je mniejsze firmy?

W dużych firmach zazwyczaj są świadomi tego, jak poważne jest ryzyko walutowe. Gorzej sytuacja wygląda w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw.

Jednak nie zgadzam się, że MŚP nie kupuje opcji walutowych. Każdy przedsiębiorca musi ocenić czy zmienność kursów walutowych przeszkadza mu w biznesie.

Przykładem branży, która nie musi się zabezpieczać od ryzyka walutowego jest branża paliwowa, ponieważ konsumenci się przyzwyczaili, że cena się zmienia i na nich można przerzucić ryzyko. Ale na taki komfort nie może sobie pozwolić większość eksporterów i importerów z sektora MŚP. Jeżeli przychody są w walucie obcej, a koszty w krajowej to zmienność kursów walutowych ma olbrzymie znaczenie dla płynności finansowej firmy.

W Polsce jest dość niechętny stosunek do opcji walutowych. Wynika to w dużej mierze z zamieszania jakie było wokół opcji w 2008 r.

Firmy zraziły się do opcji. Problem w tym, że przedsiębiorcy wtedy zamiast wykupywać zabezpieczenie w postaci opcji walutowych zaczęli je też wystawiać – czyli ubezpieczać bank przed ryzykiem inkasując za to wynagrodzenie, co doprowadziło do powstania później tzw. struktur zerokosztowych.

Nie bardzo chce mi się wierzyć, że nagle tak duża liczba przedsiębiorców wpadła na pomysł składania opcji walutowych. Skąd się wzięły struktury zerokosztowe, to pomysł przedsiębiorców czy instytucji finansowych?

Nie uznaję podziału, że w jednym stadzie są tylko białe owce, a w drugim czarne. W latach 2005-2007 przedsiębiorcy kupowali klasyczne opcje walutowe, w celu zabezpieczenia się przed ryzykiem. Prawdopodobnie później część dużych korporacji wpadły na pomysł składania opcji walutowych. Natomiast, gdy banki zobaczyły, że są to produkty wysokomarżowe i można na nich dużo zarobić, to zaczęły je oferować coraz mniejszym firmom. Przedsiębiorcom w okresie boomu gospodarczego też się produkt spodobał i zapomniano, że opcje walutowe to przede wszystkim ubezpieczenie przed ryzykiem. Brutalna weryfikacja struktur zerokosztowych nastąpiła w 2008 r.

Przedsiębiorcy nie zdawali sobie sprawy z ryzyka?

Sektor MŚP chyba uznał, że banki sprzedają korzystne dla nich produkty. Przecież współpracują od lat, więc dlaczego teraz banki miałby ich oszukać? Instytucje finansowe też nie zamierzały na siłę oszukać swoich klientów. Po prostu chciały zarobić, nie spodziewając się przy tym, że struktury zerokosztowe staną się tak toksyczne.

Poza tym prawdopodobnie dużo firm skorzystało ze struktur zerokosztowych, ponieważ przespały moment na wcześniejsze zabezpieczenie transakcji. Jesienią 2007 r. kurs euro był stabilny i oscylował w granicach 4 zł, prawie żaden eksporter nie brał pod uwagę, ze możemy zobaczyć kurs euro do złotego niższy o np. 0,8 zł. Podpisywano wtedy długoterminowe kontrakty zagraniczne, których nie zabezpieczano, a sprzedawane były często produkty niskomarżowe.

Gdy zaczęły się duże wahania na rynku walutowym, opcje istotnie zdrożały, a podpisane kontrakty eksportowe zaczynały przynosić straty operacyjne. Wtedy przedsiębiorcy znaleźli się w potrzasku i zaczęli wystawiać opcje na rzecz banku, zamiast takie opcje od banków kupować. Za wystawienie takich opcji na rzecz banku, bank wypłacał przedsiębiorstwu pieniądze - tyle że w ukryty sposób jako lepszy kurs wymiany waluty na złote. To było jak narkotyk, który coraz bardziej uzależniał. Jak się to wszystko skończyło – doskonale pamiętamy z przełomu lat 2008/2009. Dlatego należy pamiętać, aby opcje walutowe kupować i ponosić koszty ubezpieczenia, nie zaś opcje wystawiać i czerpać z tego profity.

CV

Jacek Maliszewski jest głównym ekonomistą DMK-Alpha. Z rynkiem walutowym związany jest od 1996 roku. Aktualnie prowadzi cykl szkoleń w ramach programu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości na temat zarządzaniu ryzykiem walutowym.

Nie sądzi Pan, że opcje walutowe są za drogie?

Każdy powinien sam ocenić jakie ryzyko jest w stanie zaakceptować oraz na ile to ryzyko wycenia.

Pozostało 97% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację