Black Hawki z Mielca zdobywają światowe rynki

Mick Mauer | Polska to brama do interesów w regionie – mówi nowy prezes Sikorsky Aircraft Corporation

Publikacja: 28.06.2012 05:23

Mick Mauer

Mick Mauer

Foto: Archiwum

Rz: Sikorsky Aircraft,  producent helikopterów Black Hawk – oferowanych obecnie polskiej armii w wersji S-70i – coraz śmielej wkracza na europejski rynek. Przez dekady wydawało się, że wystarczają wam zamówienia US Army.

Mick Maurer: Nadal to podstawa naszego biznesu. W najbliższym miesiącu podpiszemy z rządem umowę na dostawy kolejnych 500 śmigłowców, na tym kontrakcie zyska nasz polski zakład PZL Mielec. Na razie sytuacja firmy jest niezła, portfel spodziewanych zamówień szacujemy na ok. 11 mld dolarów. Sądzimy, że poza zleceniem na pół tysiąca śmigłowców w czterech wersjach dla sił lądowych USA i US Navy sprzedamy jeszcze 100 – 150 helikopterów innym, również zagranicznym, klientom.

Dlaczego jednak europejscy klienci są dla Sikorsky Aircraft tak ważni? To skutek kryzysu?

Firma Sikorsky w ostatnich latach bardzo się rozwinęła a wiemy, że rządowych zamówień nie będzie przybywać w stopniu, jakiego byśmy oczekiwali. Amerykańska armia jednoznacznie  daje do zrozumienia, że zamówienia, jeśli będą,  tylko nieznacznie przekroczą dotychczasowy poziom. Odpowiedź na pańskie pytanie nasuwa się więc sama...

Ale konkurować z Eurocopterem i AgustaWestland na ich terenie  będzie trudno, poza tym sojusznicy z NATO tną  obronne budżety. Jak chcecie odrabiać europejskie zaległości?

Jeszcze kilka lat temu wojskowy rynek w zachodnich krajach atlantyckiej koalicji był dla nas praktycznie zamknięty. Zdobycie zamówienia we Francji czy Niemczech było niewykonalne. Miejscowi producenci  do dziś bronią swoich stref wpływów. Ale ostatnio dzięki jakości naszego sprzętu i nam udaje się odnosić sukcesy.

Sprzedaliśmy  nasze helikoptery do Szwecji, Austrii, Grecji, wygraliśmy duży przetarg w Turcji.

Przejęcie PZL Mielec i uruchomienie produkcji eksportowej śmigłowców S-70i to posunięcie obliczone na zdobycie kontraktów polskiej armii?

Inwestycja w Mielcu nie ma związku z przetargiem na 26 helikopterów dla waszych sił zbrojnych. Ale jest faktem, że polski rynek jest prawdziwą bramą do interesów w całym regionie Europy Środkowej. Dostrzegamy to tak samo dobrze jak konkurencja. Na razie jednak stoimy dopiero przed najważniejszymi rozstrzygnięciami. Ten rynek jest dopiero na początku rozwoju i w zależności od  tego, jak się potoczą sprawy, będziemy podejmować biznesowe decyzje.

Sikorsky, przejmując PZL, zapowiadał utworzenie w mieleckim zakładzie centrum obsługi swoich śmigłowców w tej części świata...

Fabryka w Mielcu już jest drugim  w koncernie, po macierzystych zakładach w Stratford, największym producentem helikopterów  marki Sikorsky. Od jej zakupu w 2007 roku wydaliśmy na modernizację i  wymianę wyposażenia ok.  125 mln dolarów. Nie muszę dodawać, że to były dobrze wydane pieniądze. Jakość śmigłowców i lotniczych części z Mielca, terminowość realizacji zamówień i tempo, w jakim firma z Podkarpacia dochodziła do sukcesu, zasługują na uznanie. PZL zatrudnia obecnie niemal dwa razy więcej pracowników niż  w chwili startu w korporacji Sikorsky. A w sprawie lokalizacji przyszłego europejskiego centrum obsługi naszych helikopterów nie chcę się przedwcześnie wypowiadać. Czekamy na doświadczenia i wnioski z rynku.

Czy rynek podpowiedział już, jaka przyszłość czeka  samoloty M-28 Skytruck, które  powstawały w PZL, zanim firmę kupili Amerykanie?

Wciąż dostarczamy je w ramach kontraktu do polskiej armii, a co najmniej dziesięć maszyn sprzedaliśmy rządowym agencjom w USA. Mieleckie samoloty cieszą się zainteresowaniem, oferujemy je zresztą  w całej sieci handlowej firmy Sikorsky na świecie. Zapadły też decyzje, by jeszcze bardziej zwiększyć szanse rynkowe i konkurencyjność skytrucków, obniżając koszty produkcji i poprawiając nieco samą konstrukcję samolotu.

Wasi konkurenci – AgustaWestland i Eurocopter – podjęli teraz przygotowania do biznesowej ekspansji w Rosji. Co zrobi Sikorsky?

Wydaje się, że wyprawa na Wschód jest nieunikniona. Problem tylko w tym, by to zrobić po rzetelnej analizie, czyli jak najbardziej sensownie. Widzimy możliwości robienia biznesu z Rosjanami,  dostarczając śmigłowce np. dla sektora energetycznego i branży związanej z wydobyciem  ropy i gazu.

—rozmawiał Zbigniew Lentowicz

CV

Mick Maurer

, nowy prezes Sikorsky Aircraft Corporation w konglomeracie United Technologies, pracuje od 1989 r. Wcześniej jako oficer i fizyk zaangażowany był w program jądrowy marynarki wojennej USA i wykładał w US Naval Academy. W firmie Sikorsky od 2000 roku w zarządach pionów marketingu, handlu, planowania i programów  operacyjnych.

Rz: Sikorsky Aircraft,  producent helikopterów Black Hawk – oferowanych obecnie polskiej armii w wersji S-70i – coraz śmielej wkracza na europejski rynek. Przez dekady wydawało się, że wystarczają wam zamówienia US Army.

Mick Maurer: Nadal to podstawa naszego biznesu. W najbliższym miesiącu podpiszemy z rządem umowę na dostawy kolejnych 500 śmigłowców, na tym kontrakcie zyska nasz polski zakład PZL Mielec. Na razie sytuacja firmy jest niezła, portfel spodziewanych zamówień szacujemy na ok. 11 mld dolarów. Sądzimy, że poza zleceniem na pół tysiąca śmigłowców w czterech wersjach dla sił lądowych USA i US Navy sprzedamy jeszcze 100 – 150 helikopterów innym, również zagranicznym, klientom.

Pozostało 84% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację