To dobra informacja, bo daje nadzieję na merytoryczną debatę. Ta zła jest taka, że rośnie sceptycyzm Polaków co do szans na emeryturę z publicznego systemu.
O ile trudno powiedzieć by przedstawiciele funduszy emerytalnych wyciągnęli daleko idące wnioski z doświadczeń sprzed dwóch lat, gdy rząd decydował o obcięciu składki przekazywanej do OFE, tak już część ekonomistów oraz polityków i owszem. Okazuje się, że Leszek Balcerowicz czy twórcy reformy jak np. prof. Jerzy Hausner, prof. Marek Góra czy Agnieszka Chłoń-Domińczak nie są już jedynymi, którzy stają w obronie kapitałowej części systemu emerytalnego. Grupa ekonomistów, jak sami podkreślają, nie związanych z tworzeniem reformy w 1999 r., utworzyła Komitet Obywatelski ds. Bezpieczeństwa Emerytalnego. Opowiadają się za rzetelną i pogłębioną debatą nad zmianami w systemie emerytalnym. Chcą także reagować na wypowiedzi polityków i prostować pojawiające się nieprawdziwe informacje na temat systemu funduszy emerytalnych.
Nie pamiętam też by Jerzy Buzek, były premier za którego rządów wszedł nowy system emerytalny w 1999 r., tak mocno, jak w piątkowym wywiadzie dla „Rz", wypowiadał się w obronie systemu emerytalnego. Interesująca jest zwłaszcza uwaga, jak się wydaje skierowana przede wszystkim pod adresem ministra finansów Jacka Rostowskiego. Jerzy Buzek powiedział bowiem: „Propozycja emerytury czasowej zgłoszona przez OFE to pomysł nieodpowiedzialny. Ale to był pomysł do dyskusji. Wykorzystanie medialne nieodpowiedzialnej propozycji do stworzenia zamieszania wokół całej reformy też jest nieodpowiedzialne".
Oczywiście zaraz pojawiają się głosy, że były premier broni reformy, którą sam wprowadził. Po części uzasadnione. Trudno jednak odmówić słuszności słowom byłego szefa Parlamentu Europejskiego. Poza tym niewątpliwie z tym co mówi Buzek rządzący powinni się liczyć, choćby przez fakt, że Polacy darzą go sporym zaufaniem.
W najbliższym czasie dowiemy się czy pojawiające się w ostatnich dniach głosy ekonomistów i polityków przekonają gabinet Donalda Tuska. Dziś wydaje się, że pomysł by Polacy wracali z OFE do ZUS na 10 lat przed ukończeniem wieku emerytalnego, wejdzie w życie. Pomijając jego ocenę, zaobserwować już można jego pierwsze niepokojące skutki.