Na szczęście żyjemy w kraju, w którym o cenie, przynajmniej gdy akcje sprzedawane są przez giełdę, nie decydują politycy, tylko inwestorzy. Ci byli skłonni zapłacić właśnie tyle – 68 złotych za jedną akcję. Ani mniej, ani więcej. O tym, czy ich ofertę przyjąć, decydują zaś władze spółki.
Jeśli Prezes nie wie, to informuję, że w historii GPW, zwłaszcza w latach kryzysu, było wiele przypadków, kiedy właściciel odstępował od oferty, gdyż nie otrzymał zadowalającej ceny. Widocznie zarząd PKP Cargo, który najlepiej wie, co dzieje się w firmie, uznał, że zaproponowana cena jest satysfakcjonująca. A to, że pieniądze zostaną przeznaczone na stare długi spółki matki, było od dawna wiadomo. Wolę, by przynajmniej część zadłużenia została pokryta z prywatyzacji, niż całość pośrednio z moich podatków.
By pocieszyć Jarosława Kaczyńskiego: na podstawie własnej wyceny uważam, że akcje PKP Cargo faktycznie są warte więcej. Tyle tylko że inwestor, biorąc udział w prywatyzacji, powinien na tym zarobić. To jest istotą rynku kapitałowego. Sądząc po olbrzymim popycie ze strony osób prywatnych, są oni podobnego zdania.
Prezes Kaczyński powiedział jeszcze jedną niepokojącą rzecz. Mianowicie zarzucił, że proces prywatyzacji przebiega w sposób nieprawidłowy. Panie Prezesie, nie znam bardziej transparentnej formy prywatyzacji niż ta, która odbywa się przez giełdę. Ministrowie pańskiego rządu też z niej korzystali. Od oceny tego, czy proces jest prawidłowy, czy nie, jest KNF.