W Europie zapanował strach przed deflacją – tym silniejszy, że w pierwszym kwartale 2014 r. inflacja kształtowała się poniżej ścieżki prognozowanej przez Europejski Bank Centralny (EBC). Prawdopodobieństwo scenariusza deflacyjnego jest więc spore. EBC ulega najwyraźniej panicznym sugestiom wielu ekonomistów, ostrzegających przed niebezpiecznym trendem zniżkowym spirali inflacyjnej w krajach strefy euro.
Szef EBC Mario Draghi zasygnalizował niedawno, że jeżeli niski trend inflacyjny się utrzyma, to jest gotowy wprowadzić nawet skup aktywów (quantitative easing) na wzór amerykańskiego Fed. Od razu osłabiło to parytet eurodolara. Oczywiście prezes uczynił to subtelnie – jak przywódca, który nie powie szybko żołnierzom, że obrał złą strategię. Draghi po raz pierwszy na wstępie swojego komunikatu powiedział, że EBC jest gotowy użyć niekonwencjonalnych narzędzi polityki pieniężnej, jeżeli niska inflacja będzie się utrzymywała zbyt długo.
Trudne pytania ?i teoretyczne odpowiedzi
Czy rzeczywiście warunki, by wprowadzić europejską wersję skupu aktywów, zostaną spełnione? Faktem jest, że od miesięcy poziom inflacji w strefie euro spada. W marcu 2014 r. wyniósł zaledwie 0,5 proc. – zdecydowanie poniżej celu inflacyjnego EBC, który wynosi 2 proc.
Co oznacza groźba deflacji dla obywatela? Dlaczego zjawisko spadku cen chleba, masła czy benzyny jest niebezpieczne dla naszego domowego budżetu? Czyż rolą banków centralnych nie jest od lat hamowanie spirali inflacyjnej?
Większość ekonomistów odpowiada na tak postawione pytanie, że zgodnie z teorią długoletnie utrzymywanie się niskich cen może hamować wzrost gospodarczy. A to dlatego, że konsumenci wstrzymują się z zakupami, licząc na dalszy spadek cen w przyszłości („dlaczego mam kupować dzisiaj, skoro jutro będzie taniej?"). Z kolei przedsiębiorstwa z powodu niedostatecznego popytu nie są w stanie sprzedawać swoich towarów, muszą jednak ponosić wysokie koszty płac, gdyż nie spadają one tak szybko, jak ceny dóbr i usług. Jednocześnie ich skłonność do ponoszenia nakładów inwestycyjnych jest niska, gdyż musieliby w przyszłości jeszcze więcej sprzedawać, tak by być w stanie obsłużyć zaciągnięte na te cele kredyty.