Europa boi się siły pieniądza

Ryzyko deflacji w Europie jest coraz większe. Dlatego i w Polsce, i w strefie euro stopy procentowe będą rosnąć. To lepsza broń do walki z deflacją niż skup papierów dłużnych – pisze główny ekonomista Pracodawców RP.

Publikacja: 23.04.2014 08:38

W Europie zapanował strach przed deflacją – tym silniejszy, że w pierwszym kwartale 2014 r. inflacja kształtowała się poniżej ścieżki prognozowanej przez Europejski Bank Centralny (EBC). Prawdopodobieństwo scenariusza deflacyjnego jest więc spore. EBC ulega najwyraźniej panicznym sugestiom wielu ekonomistów, ostrzegających przed niebezpiecznym trendem zniżkowym spirali inflacyjnej w krajach strefy euro.

Szef EBC Mario Draghi zasygnalizował niedawno, że jeżeli niski trend inflacyjny się utrzyma, to jest gotowy wprowadzić nawet skup aktywów (quantitative easing) na wzór amerykańskiego Fed. Od razu osłabiło to parytet eurodolara. Oczywiście prezes uczynił to subtelnie – jak przywódca, który nie powie szybko żołnierzom, że obrał złą strategię. Draghi po raz pierwszy na wstępie swojego komunikatu powiedział, że EBC jest gotowy użyć niekonwencjonalnych narzędzi polityki pieniężnej, jeżeli niska inflacja będzie się utrzymywała zbyt długo.

Trudne pytania ?i teoretyczne odpowiedzi

Czy rzeczywiście warunki, by wprowadzić europejską wersję skupu aktywów, zostaną spełnione? Faktem jest, że od miesięcy poziom inflacji w strefie euro spada. W marcu 2014 r. wyniósł zaledwie 0,5 proc. – zdecydowanie poniżej celu inflacyjnego EBC, który wynosi 2 proc.

Co oznacza groźba deflacji dla obywatela? Dlaczego zjawisko spadku cen chleba, masła czy benzyny jest niebezpieczne dla naszego domowego budżetu? Czyż rolą banków centralnych nie jest od lat hamowanie spirali inflacyjnej?

Większość ekonomistów odpowiada na tak postawione pytanie, że zgodnie z teorią długoletnie utrzymywanie się niskich cen może hamować wzrost gospodarczy. A to dlatego, że konsumenci wstrzymują się z zakupami, licząc na dalszy spadek cen w przyszłości („dlaczego mam kupować dzisiaj, skoro jutro będzie taniej?"). Z kolei przedsiębiorstwa z powodu niedostatecznego popytu nie są w stanie sprzedawać swoich towarów, muszą jednak ponosić wysokie koszty płac, gdyż nie spadają one tak szybko, jak ceny dóbr i usług. Jednocześnie ich skłonność do ponoszenia nakładów inwestycyjnych jest niska, gdyż musieliby w przyszłości jeszcze więcej sprzedawać, tak by być w stanie obsłużyć zaciągnięte na te cele kredyty.

Protagoniści inflacji opierają się przy tym na doświadczeniach wielkiej depresji z lat 20. czy straconej dekady Japonii w latach 90. ubiegłego stulecia. Tyle mówi teoria. Pozostaje tylko pytanie, czy jest ona adekwatna względem dzisiejszej, bardzo złożonej rzeczywistości gospodarki światowej? Stawiam tezę, że nie do końca. Najlepszym tutaj przykładem jest niedawny globalny kryzys finansowy.

Czy recepty okażą się mniejszym złem

Spróbujmy zatem bliżej przyjrzeć się diabolizowanym często zjawiskom inflacji i deflacji. W szczególności nie jest jednoznaczne to, czy obserwowany wzrost bazy monetarnej w USA i Europie w ostatnich latach przyczynia się do neutralizacji groźby wystąpienia deflacji, czy raczej kreuje całkiem innego rodzaju ryzyko, jak np. balony spekulacyjne na rynku aktywów (nieruchomości). W przeszłości obserwowaliśmy już sytuację, kiedy spadające ceny były synonimem nie słabości, ale raczej siły ekonomicznej.

MFW nawołuje wprost EBC do zdecydowanego skupu prywatnych i publicznych papierów dłużnych, by w ten sposób zwiększyć podaż pieniądza i potencjał inflacyjny. Główny ekonomista MFW żądał niedawno, by EBC podwyższył cel inflacyjny w strefie euro z 2 proc. do 4 proc. Poluzowanie ilościowe (QE) z pewnością jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych instrumentów, które EBC ma do swojej dyspozycji (inne to stopy procentowe, negatywne oprocentowanie depozytów bankowych w EBC, kolejna wersja „grubej Berty", czyli zasilanie banków komercyjnych długoterminowym refinansowaniem z EBC oraz wykup ABS – asset-backed securities, trochę skompromitowanych w czasie niedawnego kryzysu finansowego). Z jednej strony EBC naraża się – podobnie jak przy programie OMT – na zarzut pośredniego finansowania deficytu krajów członkowskich, co jest wprost zakazane przez traktat unijny. Z drugiej jednak strony stosowany na masową skalę QE negatywnie wpływa na skłonność krajów dotkniętych kryzysem do reformowania swoich gospodarek.

Spadek cen ?nie jest złem wcielonym

Nie można jednoznacznie stwierdzić, że deflacja zawsze jest złem wcielonym. Już Milton Friedman uważał niewielką deflację za zjawisko zdrowe. Spadające ceny nie zawsze prowadzą do wstrzemięźliwości zakupowej konsumentów. Spadek cen w branży komputerowej wskazuje na coś przeciwnego.

Jeśli zatem spadają ceny jako efekt postępu technologicznego i wzrastającej wydajności pracy, jest to generalnie zjawisko pozytywne, nawet jeśli przejściowo dojść może do zakłóceń rynkowych. Amerykańscy ekonomiści z Narodowego Biura Badań Ekonomicznych (NBER) znaleźli w XIX w. w USA, Wielkiej Brytanii i Niemczech przykłady pozytywnego wpływu deflacji na procesy gospodarcze.

Podobnie jak dzisiejsza rewolucja cyfrowa, tak 150 lat temu rewolucja przemysłowa również się przyczyniła do spadku cen wielu towarów. Mamy też podobne przykłady z czasów dużo nam bliższych. Pozytywny szok podażowy wywołany pojawieniem się nowych technologii stanowił podwalinę great moderation w USA – jak nazwano fazę długotrwałego wzrostu gospodarczego przy spadającej inflacji w USA od połowy lat 80. do roku 2007.

Stopy procentowe w górę

Deflacja ma dzisiaj wiele twarzy. Spadek cen w dotkniętych recesją krajach południowej flanki Unii Europejskiej z pewnością nie jest znakiem ich siły, lecz złem koniecznym, by przywrócić konkurencyjność ich gospodarek. Niskie stopy inflacji w USA czy Niemczech – ale też w Polsce – mogą natomiast być wyrazem wzrostu konkurencyjności tych gospodarek. Powinniśmy te uwarunkowania mieć na uwadze, zanim banki centralne zaczną strzelać armatami uzbrojonymi w instrumenty polityki pieniężnej do fałszywych celów.

Zamiast zatem eksperymentować z niekonwencjonalnymi instrumentami nakręcającymi spiralę cenową, EBC powinien zacząć podnosić koszt pieniądza. Spodziewam się, że nastąpi to sukcesywnie od jesieni 2015 r. Na pierwszy plan wysuwają się zatem trzy wnioski. Po pierwsze, presja na osłabienie euro będzie coraz silniejsza w długiej perspektywie. Po drugie, Niemcy mogą stanąć przed problemem „przegrzewania" swojej gospodarki, co będzie wymagało stosowania aktywnej polityki nadzoru finansowego (kontrola kredytów itd.). Po trzecie, część zacieśnienia warunków monetarnych w Polsce będzie musiała się odbyć przez umocnienie złotego, ponieważ nasz bank centralny będzie podnosił stopy procentowe nieco szybciej niż EBC.

Autor jest wiceprezydentem i głównym ekonomistą Pracodawców RP, a także wiceprezesem Polimeksu-Mostostalu

W Europie zapanował strach przed deflacją – tym silniejszy, że w pierwszym kwartale 2014 r. inflacja kształtowała się poniżej ścieżki prognozowanej przez Europejski Bank Centralny (EBC). Prawdopodobieństwo scenariusza deflacyjnego jest więc spore. EBC ulega najwyraźniej panicznym sugestiom wielu ekonomistów, ostrzegających przed niebezpiecznym trendem zniżkowym spirali inflacyjnej w krajach strefy euro.

Szef EBC Mario Draghi zasygnalizował niedawno, że jeżeli niski trend inflacyjny się utrzyma, to jest gotowy wprowadzić nawet skup aktywów (quantitative easing) na wzór amerykańskiego Fed. Od razu osłabiło to parytet eurodolara. Oczywiście prezes uczynił to subtelnie – jak przywódca, który nie powie szybko żołnierzom, że obrał złą strategię. Draghi po raz pierwszy na wstępie swojego komunikatu powiedział, że EBC jest gotowy użyć niekonwencjonalnych narzędzi polityki pieniężnej, jeżeli niska inflacja będzie się utrzymywała zbyt długo.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację