Algieria, to nasz kolejny front

Planujemy budowę nowego zakładu produkcyjnego ?w Polfie Warszawa i skupiamy się na dostosowaniu ?zakładów w Kazachstanie do standardów europejskich – mówi Jerzy Starak, szef rady nadzorczej Polpharmy.

Publikacja: 30.06.2014 10:20

Algieria, to nasz kolejny front

Foto: materiały prasowe

Rz: Czy joint venture z niemiecką Grupą Strüngmann oznacza, że Polpharma chce wyjść z ram firmy generycznej?

Polpharma Biologics to w dalszym ciągu integralna część Polpharmy. Nasze partnerstwo ma służyć finansowaniu trzech, może czterech projektów badawczych.

Co obie strony wnoszą?

My jesteśmy w miarę silni w regionie Europy Centralnej i Wschodniej, grupa Strüngmanna jest silna w zachodniej Europie i Ameryce Południowej. Nasze joint venture to po pierwsze, rozłożenie ryzyka finansowego, a po drugie, know-how i dostęp do specjalistów. Grupa należąca do Thomasa Strüngmanna od dziesięciu lat współpracuje z ośrodkami uniwersyteckimi, Monachium jest olbrzymim centrum biotechnologii. Mając spółkę z Niemcami, możemy ściągać specjalistów i korzystać z ich wiedzy.

Co to za trzy, cztery projekty, nad którymi pracujecie?

W tej chwili nie mogę o tym mówić ze względu na konkurencję. Mogę tylko ujawnić, że są wśród nich leki stosowane w chorobach autoimmunologicznych i innych poważnych schorzeniach.

A kolejne? Macie coś na oku?

Tak, ale to kosztuje, i to dużo. Każdy taki projekt może pochłonąć 45–80 mln euro. To poważna bariera, ale po pewnym czasie pojawiają się możliwości przedpłat ze strony licencjobiorców. Jeśli licencjobiorca zobaczy, gdzie i jak powstaje lek biopodobny, to będzie mu zależało na współpracy z firmą.

Wychodzicie mocno za granicę: przejęcie Chimpharmu w Kazachstanie, obecność w Rosji, pojawiła się informacja o planowanych inwestycjach w Algierii. Myślicie o kolejnych rynkach?

Na razie planujemy budowę nowego zakładu produkcyjnego Polfy Warszawa i skupiamy się na działalności w Kazachstanie. To olbrzymi wysiłek mający dostosować tamtejsze zakłady do standardów europejskich. Łatwo wymienić maszyny, ale przeszkolić ludzi i przygotować ich do pracy według standardów GMP (ang. good manufacturing practice – red.) – to wymaga dużo większego wysiłku. Cały czas wysyłamy naszych pracowników z Polski, by w Kazachstanie uczyli ludzi, pokazywali, tłumaczyli. Inaczej się tego nie da zrobić. Tam nie było żadnego doświadczenia w nowoczesnym przemyśle farmaceutycznym. Polska mimo wszystko w czasach komunistycznych miała bardzo dobry generyczny przemysł farmaceutyczny. Po wejściu do Unii musieliśmy szybko dostosować się do europejskich standardów i dziś nie musimy się niczego wstydzić.

Przeniesiecie część produkcji z Polski do Kazachstanu lub Rosji czy raczej produkty z tamtych zakładów będą zasilały lokalne rynki?

Mamy dużą fabrykę tabletek, form stałych i maści w Rosji, z kolei w Kazachstanie produkujemy antybiotyki i leki sterylne w ampułkach i fiolkach. W Kazachstanie obowiązuje cło 15 proc., w Rosji 10 proc., ale dzięki Unii Euroazjatyckiej my tych kosztów nie ponosimy. Dlatego produkując leki w naszych fabrykach w Rosji i Kazachstanie oraz dystrybuując je na okoliczne rynki, mamy trochę lepszą pozycję. Do krajów europejskich byłoby nam trudnej sprzedawać, bo nawet przy porównywalnych cenach każdy kraj chroni własny przemysł farmaceutyczny. Tak się dzieje w Niemczech – w przetargach na dostawy leków do szpitali wygrywają głównie firmy niemieckie.

Polityka nie przeszkadza w interesach w Rosji?

Pomimo ostatnich napięć politycznych prowadzimy normalny biznes.

Sytuacja na Ukrainie naprawdę nie przełożyła się na wyniki grupy?

Niewiele – ze względu na stosunkowo małe obroty na tym rynku w stosunku do całej grupy.

Co z Algierią?

Nadal pracujemy nad biznesplanem. Nie chcę otwierać nowego frontu, dopóki nie będę ?przekonany, że zakończy się to sukcesem.

Coraz większą częścią waszego biznesu są produkty wykonywane na zlecenie innych firm pod innymi markami.

Każda firma, która ma jakieś wolne moce produkcyjne, stara się je wykorzystać, ale nie nastawiamy się na produkcję usługową dla innych.

Planuje pan mocniej wejść ?na rynek afrykański?

Nie myślimy o tym z ważnego powodu. Algieria ma wprawdzie klimat śródziemnomorski, ale im głębiej w ląd, tym klimat suchszy. Większość naszych produktów nie była tworzona pod klimat afrykański czy tropikalny. Musielibyśmy nasze leki przeformułować, uwzględniając temperaturę i wilgotność oraz inaczej zapakować. Teraz nie jesteśmy w stanie tego ?robić.

Planujecie rozbudowę mocy już posiadanych zakładów?

Tak. Zawsze mamy dużo ambitnych planów. Poza planowaną budową nowych zakładów produkcyjnych Polfy Warszawa podwajamy w Starogardzie nasze zaangażowanie w produkcję substancji farmaceutycznych, co będzie łącznie kosztowało ok. 100 mln dol.

Bierzecie pod uwagę wejście w badania kliniczne?

Tak, kiedyś na pewno w nie wejdziemy.

W 2013 r. skonsolidowane przychody Polpharmy przekroczyły miliard dolarów. Jakie są plany na ten rok?

W tym roku wyniki popsuła nam dewaluacja trzech walut. Jednak na pewno utrzymamy się powyżej miliarda. Ile urośniemy? Trudno powiedzieć, na razie minęło dopiero pół roku.

Na ile rynków sprzedajecie swoje produkty?

Na 50–70.

A jaki jest udział Polpharmy ?w polskim rynku?

Ok. ?6,5 proc.

Jakie są wasze ambicje?

Nie tracić. Dużemu zawsze wszyscy starają się coś zabrać.

Myślicie o wejściu na giełdę?

Nie widzę takiej potrzeby, nie mamy żadnych problemów ?z pozyskiwaniem finansowania na projekty inwestycyjne.

—rozmawiali ?    Elżbieta Glapiak ?    i Mateusz Pawlak

Jerzy Starak

– biznesmen, koneser sztuki. W ub. r. szósty na liście najbogatszych polskich przedsiębiorców Magazynu „Sukces". Właściciel Polpharmy, Herbapolu, Polfy Warszawa. W PRL założył jedną z największych firm polonijnych, Comindex. W l. 90. wprowadzał na polski rynek duże koncerny z branży FMCG: Nutricię i Colgate-Palmolive.

Rz: Czy joint venture z niemiecką Grupą Strüngmann oznacza, że Polpharma chce wyjść z ram firmy generycznej?

Polpharma Biologics to w dalszym ciągu integralna część Polpharmy. Nasze partnerstwo ma służyć finansowaniu trzech, może czterech projektów badawczych.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację