Mamy dostęp do najnowocześniejszej technologii, w kieszeniach milionów konsumentów są smartfony gotowe do korzystania z szerokopasmowej sieci, państwo dysponuje częstotliwościami, które mogą być użyte do przekazywania szybkiego internetu. Jest tylko jedno „ale": operatorzy nie mogą w pełni korzystać z dostępnego pasma. Rozpisano wprawdzie aukcję, ale znów podniosły się głosy, że należy ją opóźnić. Tracimy w tej dziedzinie dynamikę rozwoju, polscy obywatele mają gorszy dostęp do sieci niż mieszkańcy rozwiniętych państw. Wszyscy marnują czas i pieniądze. Budżet państwa także.
W rzeczywistości niedawne ogłoszenie aukcji na częstotliwości 800 MHz już jest dramatycznie spóźnione. Unia Europejska zobowiązała państwa członkowskie do wydania zezwoleń do końca 2013 r. I rzeczywiście w większości krajów pasmo 800 MHz zostało już rozdysponowane, a ich mieszkańcy mogą korzystać z nowych usług.
Również sposób podziału częstotliwości wydaje się najlepszy. Aukcja jest przecież najbardziej transparentną ze znanych form przydzielania częstotliwości wykorzystywaną w większości państw Unii Europejskiej. Dopuszczenie do aukcji wszystkich operatorów buduje wolnorynkową konkurencję, rodzi zdrowe mechanizmy i daje wielką szansę, że uda się osiągnąć zakładane cele.
Częstotliwości 800 MHz są uznawane za jedne z najbardziej optymalnych dla zapewnienia dostępności bezprzewodowych usług szerokopasmowych na dużych obszarach o niewielkiej gęstości zaludnienia. Dlatego skorzystają przede wszystkim mieszkańcy gmin, w których obecnie brakuje zasięgu szybkiego internetu mobilnego. Na aukcji skorzysta również budżet państwa, bo operatorzy będą konkurowali o częstotliwości 800 MHz i będą w stanie zapłacić za nie wysoką cenę. Do budżetu państwa trafią 2 mld zł z tytułu sprzedanych częstotliwości. Kolejnych kilkaset milionów zainwestują operatorzy w zbudowanie sieci.
Ryzykowny pomysł
Zatrzymanie aukcji powstrzyma cywilizacyjną zmianę w Polsce. Pomysł, by wszystkie częstotliwości mógł zagospodarować jeden podmiot, który później oferowałby swoje usługi operatorom, jest ryzykowny. Oczywiście, jeśli w ogóle jest w ogóle możliwy, bo nie zanosi się na szybkie porozumienie operatorów w tej kwestii. Warto też się zastanowić, czy koncepcje budowy tylko jednej sieci są najlepszym rozwiązaniem z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Nieprzypadkowo tego rozwiązania – budowy wspólnej sieci – nie zastosowano w żadnym z krajów Unii.