Przez rok wezmą oni udział w eksperymencie pt. „sześciogodzinny dzień pracy". Jeśli zaczną o szóstej, o dwunastej będą „po robocie". A gdyby tak w Polsce przetestować takie rozwiązanie?

Wiem, wiem, możemy sobie o tym tylko pomarzyć. Ale przecież marzenia nie kosztują, więc kto komu zabroni. W rzeczywistości, eksperyment, który obejmie siedemdziesięciu pracowników będzie kosztował ponad osiemset tysięcy euro. Ale cel szczytny. Pracownicy mają się czuć lepiej i mniej chorować. A to oznacza mniejsze koszty zasiłków chorobowych. Poza tym zadowolony pracownik to dobry pracownik. Jeśli eksperyment się powiedzie miasto rozszerzy go na kolejne podległe sobie jednostki. Trzydzieści godzin pracy tygodniowo. Czyż to nie brzmi bajecznie?

A w Polsce? Znam takich, którzy trzydzieści godzin potrafią przepracować w dwa dni. Zresztą jakiekolwiek badania ukazujące rankingi najbardziej zapracowanych narodów Europy dowodzą tego, że pracujemy bardzo dużo. Zawsze zajmujemy czołowe lokaty. Kłopotem jest tylko wydajność. Ta, choć się poprawia to jeszcze długo nie będzie na poziomie krajów zachodnich. Długo, więc będziemy jeszcze dużo dużej pracować niż oni. Ale zastanówmy się jak pracujemy. Ile czasu dziennie zajmujemy się efektywnie pracą a ile innymi sprawami? Facebook, Internet, portale, czaty, poczta, kawa, papieros, drugie śniadanie, lunch, pogawędki ze znajomymi i wreszcie typowe nic nie robienie. Ile czasu dziennie na to poświęcamy? Nie mam pojęcia, ale niech każdy sobie szczerze odpowie sam na to pytanie.

Żeby nie było tylko na pracowników biurowych. Ile czasu mija w Polsce od przyjścia do pracy przez górnika do rozpoczęcia drążenia? Proszę sprawdzić i porównać z innymi krajami. Dlaczego ci, którzy dostają trzynastki, czternastki, kredkowe i dodatek wakacyjny jeszcze marudzą? Dlaczego rolnicy, choć od dziesięciu lat dostają unijne dopłaty mówią, że im źle i chcą pieniędzy od państwa? Dlaczego związki grożą ogólnopolskim strajkiem różnych branż? Każdy chce tylko więcej pieniędzy, więcej i więcej. A może trzeba też więcej pracować? Bardziej się przykładać. Może zmienić pracę, jeśli coś jest nie tak. Dlaczego ponad dwa miliony Polaków mających działalność gospodarczą potrafi zorganizować sobie pracę a inni organizują sobie tylko blokady dróg? Komu robią na złość? Rządowi czy sąsiadowi? To trochę tak jak dzieci, które na złość babci odmrażają sobie uszy. Marek Belka swego czasu, gdy był premierem, powiedział posłom: do roboty. Mógłby to powiedzieć jeszcze raz – tylko, komu innemu.