Debata SPEW i Rzeczpospolitej – miejsce wiatru w PEP 2050

Bieżący rok to nowy początek dla branży skupionej wokół inwestycji w odnawialne źródła.

Publikacja: 16.04.2015 21:00

Debata Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej pod patronatem „Rzeczpospolitej” odbyła się 14

Debata Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej pod patronatem „Rzeczpospolitej” odbyła się 14 kwietnia. Inaugurowała X Konferencję i Targi PSEW w Serocku

Foto: Fotorzepa/Witold Janik

Po pięcioletnim okresie oczekiwania jest wreszcie ustawa o OZE, w której wyznaczono ramy nowego systemu wsparcia zielonej energetyki.

– System stwarza 15-letnią perspektywę stabilnych i przewidywalnych przepływów finansowych dla nowych projektów, które okażą się najbardziej uzasadnione pod względem ekonomicznym i dzięki temu uzyskają wsparcie. Co ważne, jego wprowadzenie odbyło się przy poszanowaniu praw nabytych dotychczasowych inwestorów – podkreślał Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, podczas debaty organizowanej pod patronatem „Rzeczpospolitej".

OZE w miksie

Jednocześnie – na co zwrócił uwagę szef PSEW – rozwojowi odnawialnych źródeł w kolejnych latach ton nadawał będzie minister gospodarki poprzez rozporządzenia wykonawcze do ustawy w zakresie ceny referencyjnej w aukcjach, stanowiących podstawę nowego systemu, jak i wolumenu zamawianej co roku energii z takich instalacji.

W tej sytuacji niezwykle istotne jest określenie miejsca zielonej energetyki, w tym najdynamiczniej dziś rozwijającej się technologii wiatrowej, w długoterminowej perspektywie wyznaczonej Polityką energetyczną Polski do 2050 r. (PEP 2050). Tym bardziej że nie tylko stoimy przed wyzwaniem osiągnięcia unijnego celu do 2020 r. w zakresie rozwoju OZE do poziomu 15 proc. w całkowitym zużyciu, ale KE już wyznaczyła nowy cel – 27 proc. do 2030 r.

Już dziś mamy 3,8 GW mocy zainstalowanej w samych farmach wiatrowych. A według Krajowego Planu Działań do 2020 r. mamy podwoić tę wartość. Dla branży, która rozwijała się dotąd w tempie ok. 600 MW rocznie, oznacza to konieczność kontraktowania w nowym systemie ok. 1000 MW rocznie.

Resort gospodarki opublikuje PEP 2050 do końca tego roku. Czeka bowiem na ustalenia szczytu klimatycznego w Paryżu. – W dokumencie znajdą się wyznaczniki w zakresie rozwoju źródeł odnawialnych w zużyciu energii brutto. Ambitne cele stawiane przez KE do 2030 r. będą w nim odzwierciedlone ponad wielkości wyznaczone do 2020 r. – zadeklarował Janusz Pilitowski, dyrektor departamentu energii odnawialnej w MG.

W toku prac resort bierze pod wagę raporty m.in. Agencji Rozwoju Energetyki (ARE) i Międzynarodowej Agencji Energetyki Odnawialnej (IRENA). Niektóre wnioski z mapy drogowej, którą wraz z MG tworzy ta druga, zaprezentowano podczas debaty.

– Jeśli zapotrzebowanie na energię do 2030 r. wzrośnie o 40 proc., to w scenariuszu podstawowym udział OZE w miksie może zaspokajać jedną czwartą zapotrzebowania na energię dla samego sektora energetycznego. To oznacza 28 GW mocy zainstalowanej, w tym 16 GW w wietrze na lądzie i morzu – mówił dr Deger Saygin z IRENA. Do 2030 r. taki system – jak szacował – będzie nas kosztował ok. 6 mld zł rocznie, ale dostarczy 10,5 mld zł rocznie potencjału do oszczędności.

Dywersyfikacja źródeł

Dyskutanci mieli trudności z odpowiedzią na pytanie, jak powinien wyglądać krajowy cel w OZE w perspektywie 15-letniej. Większość nie miała wątpliwości, że będzie on wyższy niż 20 proc. Część widziała go raczej o 5 pkt proc. wyżej. Wszyscy zgodzili się co do tego, że potrzebna jest dywersyfikacja miksu paliw konwencjonalnych i odnawialnych, a także równomierny rozwój tych ostatnich.

– Jest miejsce zarówno dla węgla, jak i odnawialnych źródeł, w tym wiatru jako najtańszej dziś technologii OZE. Każdy ma swoje miejsce w systemie, bo jedna technologia nie zastąpi drugiej – tłumaczył Paweł Smoleń, partner Deloitte Consulting. Jego zdaniem idziemy w kierunku energetyki rozproszonej, opartej na budowaniu hybrydowych systemów, także na poziomie lokalnym, czyli np. na bazie biogazu z wiatrem. – Tego pociągu nie da się zatrzymać, a kto do niego nie wsiądzie, przegapi swoją szansę – mówił Smoleń. Wskazywał przy tym przykłady koncernów niemieckich przeżywających kłopoty związane z transformacją tamtejszej energetyki, w tym dzielącego się właśnie biznesu E.ON.

– Dziś mamy 48 GW mocy wiatrowych na całym świecie. Duże nadzieje wiążemy także z Polską, gdzie na razie mamy 161 MW, ale szukamy nowych inwestycji – zapewniał Nihat Hunerli z E.ON Climate&Renewables, prezentując plany koncernu. W tym celu niedawno stworzono biuro w Lublinie, które jest trzecim takim ośrodkiem firmy w Polsce po Szczecinie i Warszawie.

Smoleń zauważył też, że im więcej powstanie instalacji OZE, tym na dłużej starczy kończących się zasobów węgla brunatnego i kamiennego w Polsce. Andrzej Cylwik, prezes CASE-Doradcy, zwrócił przy tym uwagę, że przy ustalaniu miksu w PEP 2050 należy wziąć pod uwagę koszty degradacji środowiska i zdrowotne, a także aspekt rozwoju innowacji. Należałoby też pokazać efekty mnożnikowe inwestowania w różne technologie, czyli m.in. wpływy do budżetu państwa z podatków oraz związanych z konsumpcją wynikającą z nowego źródła dochodów ludności pracującej w branży i korzystającej ze wsparcia.

Zdaniem Wojciecha Cetnarskiego potrzebne jest sformułowanie realistycznych, ale ambitnych celów, nawet przekraczających poziom 25 proc. z OZE. Branża jest przekonana, że jest miejsce dla 15–16 tys. MW do 2030 r.

Elastyczność systemu

Nie bez znaczenia jest to, ile takich instalacji da się przyłączyć do sieci bez groźby rozchwiania systemu. Tym bardziej że dziś Polskie Sieci Elektroenergetyczne mają podpisanych 23 tys. umów na przyłączenie. – Oczywiste jest, że nastąpi naturalna selekcja. Nie wszystkie projekty zostaną zrealizowane – mówił Henryk Majchrzak, szef PSE.

Prelegenci, powołując się na przykłady innych krajów, zwracali uwagę, że przy systemie wsparcia nieoferującym nadmiernej pomocy publicznej zawsze zmieści się więcej mocy niż pierwotnie zakładano. Cetnarski twierdzi, że elastyczność sieci jest problemem technicznym, z którym branża sobie poradzi. Konieczna jest zaś zmiana paradygmatu myślenia o energetyce, czyli przekształcenia obecnego systemu zsynchronizowanych wielkich bloków połączonych siecią w kierunku systemu opartego w większości na OZE, który będą stabilizować tradycyjne jednostki. – Tylko to pozwoli na taki rozwój źródeł odnawialnych, by było to technicznie możliwe i ekonomicznie uzasadnione – zapewniał.

Dyskutanci zwracali uwagę także na konieczność rozwoju technologii magazynowania, która mogłaby pomóc uelastycznić system. Już dziś – jak zauważył szef PSE – można byłoby szerzej wykorzystać dostępne technologie. – Powinniśmy tworzyć preferencje dla farm wiatrowych połączonych z biogazowniami, które dają duży potencjał do magazynowania energii. Nie wykorzystuje się też na szeroką skalę doskonałych do tego celu pomp ciepła – wskazywał Henryk Majchrzak.

Nie bez znaczenia jest także rozwój połączeń transgranicznych w całej Europie, w tym także w Polsce, a także rozwój technologii morskiego wiatru, dzięki czemu stanie się on opłacalny także dla krajowych projektów na Bałtyku.

Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne