W Polsce po 1990 roku też ingerencja rządu istniała, ale była stosunkowo ograniczona. Dotowano dopłatami europejskim, a wcześniej krajowymi, dość powszechnie rolnictwo, a dodatkowo wspomagano rozwojowe gospodarstwa. Regularnie ratowano niemal zawsze państwowe firmy przed upadłością, rachunek ekonomiczny pozostawiając w koszu na śmieci. Popierane były małe i średnie przedsiębiorstwa, dla których uruchomiono specjalne fundusze pożyczkowe i gwarancyjne, popierany był sektor badań i rozwoju.
Ale nie nigdy ogłoszono tak jasno jak w tym tygodniu, że będziemy wybierali zwycięzców i tych co wybierzemy, obdarujemy kasą publiczną. Teraz jeden z polityków mówi wprost: „Chcemy dokonać selekcji najbardziej obiecujących branż dla kraju, w których moglibyśmy się specjalizować i zyskać trwałą przewagę konkurencyjną nad innymi krajami, które dawałyby szanse na polski sukces. Oznacza to także zmianę reguł wydatkowania funduszy unijnych i polityki promocji ekspansji polskich firm za granicą".
Czyli klasyczne „picking winners" – wybieranie zwycięzców. Michael Boskin, znany ekonomista amerykański i szef doradców ekonomicznych George'a H.W.Busha kilka lat temu swój tekst na ten temat nazwał „Picking losers, killing winners" „Wybieranie przegranych, zabijanie zwycięzców".
Dzięki skuteczności lobbystów i poglądom samych polityków wybieranie zwycięzców kończy się dopłacaniem do nierentownych przemysłów, ratowaniem upadających firm i generalnie sporym marnotrawstwem środków. W Japonii subsydia głównie poszły do ciężkiego przemysłu, rolnictwa i górnictwa. Jest to jedna z przyczyn wieloletniej stagnacji tego kraju – pisze Boskin.
Tak zwana polityka przemysłowa ma wiele twarzy – od prostych dotacji i subwencji, przez ulg podatkowe, do specjalnych, tak zwanych miękkich i pożyczek i gwarancji. Kończy się to często marnie, bo jak powiedział cytowany przez Boskina amerykański minister skarbu Lawrence Summer: „Rząd jest dziadowskim kapitalistą ryzyka". „Firmy popełniają błędy a rynki nie są doskonałe. Ale jest niebezpieczne przekonanie , że rząd może wybierać technologie, firmy i branże częściej z sukcesem niż rynek". Wybieranie zwycięzców musi oznaczać zmarnowanie części środków. Tak jak to się zdarzyło w słynnej aferze ekofirmy Solyndra (były i inne), która skasowała amerykańskich podatników, dzięki świetnym kontaktom w Waszyngtonie i szczodrości rządu, na pół miliarda dolarów, po czym efektownie zbankrutowała. Boskin dodaje jednak, że na etapie przed powstaniem konkurencji, rząd powinien wspierać podstawowe badania naukowe i technologiczne.