Maciej Miłosz: MONozakupy, czyli dajmy sobie szansę

By skorzystać z unijnych pożyczek na zakup uzbrojenia, powinniśmy szybko składać odpowiednie wnioski. W tym wypadku czas to pieniądz. Tańszy pieniądz.

Publikacja: 20.03.2025 05:11

Czołg K2 Black Panther z 20. Brygady Zmechanizowanej na defiladzie z okazji Święta Wojska Polskiego

Czołg K2 Black Panther z 20. Brygady Zmechanizowanej na defiladzie z okazji Święta Wojska Polskiego 15 sierpnia 2024 r.

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Inwazja rosyjska na Ukrainę trwa czwarty rok. Najwyraźniej teraz zauważono ją także w Brukseli. Cieszy, że po trzech latach nacisków m.in. kolejnych rządów w Warszawie wydatki na obronność częściowo będą wyjęte z tzw. procedury nadmiernego deficytu. Lepiej późno niż wcale.

Dodatkowo w ramach inicjatywy ReArm Europe Komisja Europejska właśnie ogłosiła stworzenie mechanizmu dłużnego (SAFE). W jego ramach państwa członkowskie będą mogły w ciągu pięciu lat pożyczyć na preferencyjnych warunkach do 150 mld euro na zakup uzbrojenia. Warunkiem skorzystania z tych pożyczek będzie wspólne kupowanie co najmniej dwóch państw UE (bądź Ukrainy albo Norwegii) w europejskich przedsiębiorstwach zbrojeniowych. Zasada rozdzielania tych preferencyjnych pożyczek jest prosta: kto pierwszy, ten lepszy. Czyli projekty, które zostaną złożone najszybciej, zostaną też najszybciej rozpatrzone – możliwości się skończą, gdy pula się wyczerpie.

Czytaj więcej

Tak UE chce szybko nadrobić zaległości w obronności

Finansowanie będzie prostsze

Z polskiego punktu widzenia kluczowe jest, że na początku będzie możliwość tzw. monozakupów, czyli tego, że dane państwo kupuje sprzęt samodzielnie, o ile udowodni, że szukało innych chętnych do wspólnego kupowania, ale po prostu ich… nie było. Dlaczego to jest takie istotne? Tajemnicą poliszynela jest to, że w Ministerstwie Obrony Narodowej kończą się środki na nowe zakupy zbrojeniowe. Umowy zawierane w ostatnich latach na czołgi, armatohaubice, system przeciwrakietowy Patriot czy fregaty Miecznik – wymieniać można długo – są wieloletnie i my za nie wciąż płacimy. I jeszcze przez kilka lat płacić będziemy.

Dlatego w ostatnim czasie, kupując za granicą, staramy się także o pozyskanie korzystnego finansowania. Teraz to będzie prostsze. Tym bardziej że możemy wyciągnąć wnioski z poprzednich, nieudanych dla nas, programów unijnego finansowania wspólnych zakupów na obronność (EDIRPA) i tworzenia zdolności przemysłowych (ASAP).

Czytaj więcej

UE dołoży zbrojeniówce. Ale tylko tej zachodniej

Kraby i bezzałogowce wspólnie z Ukrainą

Naturalnym kandydatem do pozyskiwania tych środków z Funduszu SAFE jest projekt zakupu przez nas okrętów podwodnych – Orka. Mówimy o kwocie 4–5 mld euro. Zgodnie z planem przyjętym w resorcie obrony umowę powinniśmy podpisać w pierwszej połowie przyszłego roku. Nieoficjalnie słyszymy od urzędników europejskich, że jeśli dostawcą będzie któraś z firm unijnych, nie ma powodu, by taki projekt nie przeszedł.

Z kolei jeśli chodzi o wspólne zakupy, warto sprytnie skorzystać już z tego, co robimy, czyli kupować dalej obecnie nabywane uzbrojenie w polskich firmach wspólnie np. z Ukrainą, która też już z niego korzysta. Tak można by kupić m.in. kolejne armatohaubice Krab (przy okazji wymóc na PGZ zwiększenie zdolności do ich produkcji) czy bezzałogowce w Grupie WB.

Program ReArm Europe nie jest żadnym przełomem, ale krokiem w dobrą stronę. Przełomem może być to, że Polska faktycznie tę szansę wykorzysta.

Biznes
PGZ otwiera biuro w Brukseli i chce więcej eksportować
Gospodarka
Kolejny rządowy niewypał w zbrojeniówce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki