Historia gospodarcza mówi nam, że zamożnymi i nowoczesnymi stawały się te kraje, które były demokracjami. Wziąwszy to pod uwagę, trudno uciec od pytania, czy brak demokracji sprawi, że wzrost gospodarczy w Chinach stopniowo wygaśnie.
Protezy demokracji
Zanim zmierzymy się z tym pytaniem, przypomnijmy, że niebywały sukces gospodarczy Chin, po przejęciu w 1978 r. władzy przez Deng Xiaopinga, nie był wprawdzie efektem demokratyzacji, ale tym, co go umożliwiło, była jednak liberalizacja polityczna. Bez niej trudno byłoby o późniejszą liberalizację gospodarczą.
Na początku Deng dał Chińczykom pewność jutra, co było kolosalną zmianą po okresie bezrozumnego terroru „rewolucji kulturalnej”. Później Deng stopniowo zmniejszał wcześniejszą wszechobecną ingerencję Komunistycznej Partii Chin w każdy aspekt życia Chińczyków. Władzę KPCh poddano kontroli chińskiego parlamentu – Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych. Była to wprawdzie kontrola ograniczona i często iluzoryczna, skoro OZPL nie było i nie jest wybierane w wolnych wyborach, ale jednak zaczęła rosnąć rola norm prawnych, których aparat państwa musiał przestrzegać.
Zmiany te otworzyły drogę dla liberalizacji gospodarczej. Najpierw dotarła na chińską wieś, gdzie przywracano prywatną własność i jej prawną ochronę. Widząc to, Chińczycy zaczęli chętnie podejmować ryzyko związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Uruchomiło to tkwiące w chińskiej kulturze kluczowe dla wzrostu gospodarczego zasoby niematerialne – szacunek dla wiedzy, przedsiębiorczość i innowacyjność.
Istotną zmianą, która przyczyniła się do sukcesów gospodarczych Chin, była decentralizacja władzy i będąca tego konsekwencją decentralizacja fiskalna. Władzom lokalnym opłacało się dbać o rozwój gospodarczy, skoro duża część wpływów podatkowych pozostawała w określonym mieście lub regionie. Od tamtej pory władze lokalne prześcigały się wzajemnie w ściąganiu do siebie jak największej liczby inwestorów.