Europejska gospodarka coraz mocniej odczuwa skutki rosyjskiej inwazji w postaci rosnącej inflacji i osłabionego wzrostu gospodarczego. W takiej sytuacji pojawiają się wątpliwości wobec Europejskiego Zielonego Ładu, polegającego na rewolucji energetycznej i walce o zachowanie bioróżnorodności. Konsumenci boją się, że szybkie tempo ograniczania emisji CO2 spowoduje, przynajmniej tymczasowo, wzrost kosztów utrzymania. Nie tylko dlatego, że samochody elektryczne są droższe od spalinowych, ale też ze względu np. na konieczność ocieplania budynków mieszkalnych. Producenci narzekają, że ambitne zielone cele pogarszają ich konkurencyjność w starciu z konkurencją z państw o nie tak wyśrubowanych normach. Wreszcie, rolnicy protestują, że większa różnorodność przyrody doprowadzi do ograniczenia ich upraw.

W wygłoszonym w poniedziałek w Parlamencie Europejskim orędziu o stanie UE Ursula von der Leyen odpowiedziała na to w ten sposób: zielona rewolucja to szansa na zmiany technologiczne, w jakich Unia może być globalnym pionierem. Ale zanim to nastąpi, potrzebna jest ochrona, pomoc. Dlatego ma coś dla koncernów motoryzacyjnych, które stanowią niezwykle wpływowe lobby w jej ojczystych Niemczech – zapowiedziała rozpoczęcie procedury sprawdzającej, czy chińskie samochody elektryczne, szturmujące rynek unijny, nie są przypadkiem nielegalnie dotowane przez Państwo Środka. A rolnikom obiecała dialog zarówno w kontekście wątpliwości dotyczących nowego prawa o bioróżnorodności, jak i napływu produktów rolnych z Ukrainy. Tu wyraźnie widać, że jej rodzima centroprawica – Europejska Partia Ludowa – musi zawalczyć o głosy na wsi.

Tym razem, inaczej niż w ubiegłym roku, von der Leyen nie była ubrana w żółto-niebieskie barwy. Ale pozostaje wielką orędowniczką wejścia tego państwa do UE. Przyznała, że Ukraina dokonała ogromnych postępów na drodze do otwarcia negocjacji akcesyjnych. I zapowiedziała, że teraz do rozszerzenia przygotuje się UE. I nie wymaga to zmiany traktatów: Bruksela ma przygotować konkretne propozycje zmian w politykach unijnych, które umożliwią sprawne funkcjonowanie UE złożonej z ponad 30 państw. A to znacznie ważniejsze dla Kijowa niż niebieska bluzka i żółty żakiet.