Do Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich w latach 2007–2022.

Uprzejmie donoszę, że od dłuższego czasu publicznie i uporczywie głoszę krytyczne opinie na temat prowadzonej w Polsce polityki pieniężnej i budżetowej, a także jej rzekomej współodpowiedzialności za występującą w Polsce inflację (ostatnio dn. 25 maja podczas Światowego Kongresu Kopernikańskiego w Krakowie – służę listą świadków). Stało się to już po opublikowaniu dn. 16 maja przez Narodowy Bank Polski na dużym banerze, rozwieszonym w ogólnie dostępnym miejscu, jednoznacznej informacji że: „obciążanie NBP i rządu winą za wysoką inflację to narracja Kremla”.

W żadnym razie nie mogę więc bronić się niewiedzą. Wiem też, że nawet nieznajomość prawa nie zwalniałaby mnie z obowiązku jego przestrzegania, a zgodnie z doktryną prawną RP obowiązek ten dotyczy zarówno prawa obecnie obowiązującego, jak i tego, które dopiero będzie wprowadzone, np. przez wywieszenie nowych banerów na siedzibie NBP lub rządu.

Doniesienie moje uzasadniam w sposób poniższy.

Od wielu miesięcy w złośliwy i nieuzasadniony sposób powtarzałem tezę, jakoby NBP prowadził nieudolną politykę pieniężną, grożącą utrwaleniem się w Polsce na wiele lat wysokiej inflacji. Robiłem to, choć jako obywatel RP mam obowiązek wyrażania wiary we wszelkie oświadczenia władz NBP, w tym w ogłoszoną przez prezesa NBP projekcję samoistnego spadku inflacji do 2–3 proc. w roku przyszłym. Nie mam też żadnego prawa, by twierdzić, że w swojej polityce NBP nie realizuje konstytucyjnego obowiązku dbałości o wartość polskiego pieniądza (art. 227). Jak wiadomo, jedynym ciałem, które ma prawo dokonywać takich ocen, jest Trybunał Konstytucyjny, który może stwierdzić, że obowiązek ten oznacza tylko konieczność dbałości o estetyczny wygląd banknotów i monet, a ustawowe zadanie utrzymania stabilnego poziomu cen jest w pełni realizowane dzięki zapewnieniu możliwości zakupu przez prezesa NBP chleba w stałej cenie 2,99 PLN za bochenek.

Od lat mówiłem też o rzekomo narastających kłopotach polskich finansów publicznych, zaciemnianych poprzez fikcyjne ukrywanie części wydatków i deficytu, a także o zaciąganiu kolejnych wieloletnich zobowiązań wydatkowych bez żadnego pokrycia w przyszłych dochodach. Twierdziłem też, powołując się na źródła zagraniczne (tzw. literaturę naukową, często obcojęzyczną, choć raczej nie po rosyjsku), że na dłuższą metę prowadzi to do wzrostu inflacji poprzez tzw. monetyzację deficytu (pragnę od razu wyjaśnić Szanownej Komisji, że monetyzacja to pokrycie deficytu skupem obligacji przez NBP, a nie imię rosyjskiej carycy).

Wszystko to każe mi prosić Komisję o wyznaczenie stosownej kary. Wydaje mi się, że najlepiej byłoby zastosować art. 37 pkt 2 ustawy, dotyczący zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi, co w moim przypadku oznaczałoby dziesięcioletni zakaz wypowiadania się o stanie finansów państwa. Obawiam się, że jeśli nie dostanę takiego zakazu, będę wyrażać tezy coraz bardziej krytyczne i alarmujące.