Samorząd gospodarczy jest w demokracji potrzebny

W wielu aktach prawnych są przepisy nakazujące konsultacje z samorządem gospodarczym. Nie mają jednak zastosowania w praktyce, ponieważ on w Polsce nie istnieje.

Publikacja: 22.03.2023 03:00

Samorząd gospodarczy jest w demokracji potrzebny

Foto: Bloomberg

Powraca dyskusja o potrzebie budowy samorządu gospodarczego. Jestem zwolennikiem tworzenia go jako podmiotu prawa publicznego, który w ramach rozwiązań legislacyjnych wykonuje powierzone przez ustawodawcę zadania na rzecz podmiotów gospodarczych i włącza się w rozwój polskiej gospodarki. Ostatnio wypowiadało się o nim wiele osób i przyznaję, że jestem zniesmaczony tą dyskusją, jej demagogiczną formą, gdzie argumenty dobiera się do z góry postawionych tez, broniąc interesów swoich organizacji, które boją się utraty wpływów.

Dwa słowa o historii...

Spróbujmy „uporządkować grę” i wyjaśnić parę spraw. Izby przemysłowe powstawały i nabrały znaczenia wraz z rodzącym się kapitalizmem w połowie XIX wieku po Wiośnie Ludów, kiedy w monarchiach europejskich tworzono umożliwiające to rozwiązania prawne. Celem ówczesnych władz było zaangażowanie przedsiębiorców w budowę silnego gospodarczo państwa i powiązanie ich interesów z interesem państwa. Przez ponad 150 lat rola izb gospodarczych ewoluowała, ale zawsze były to podmioty prawa publicznego wykonujące zadania scedowane im przez państwo.

Związki pracodawców przeżyły rozkwit po II wojnie światowej. Powstały jako odpowiedź na nowe problemy, m.in. rosnącą pozycję związków zawodowych czy zauroczenie socjalizmem. Trzeba pamiętać, że wtedy do współrządzenia we Francji i Włoszech dochodziły partie komunistyczne, a takie nazwiska jak Thorez czy Togliatti stawały się symbolami postępu. Nic dziwnego, że władza szukała rozwiązań, które spory między pracodawcami a pracownikami pozwoliłyby scedować na organizacje pracodawców.

W Polsce po czasach komunizmu zostały Izby Rzemieślnicze i Zrzeszenia Handlu i Usług. Reprezentowały przedstawicieli – jak się wtedy mówiło – gospodarki drobnotowarowej. Dotrwały do nowych czasów, bo nie stanowiły zagrożenia dla budowy socjalizmu. Zachowały wówczas swój majątek, w tym liczne nieruchomości. Związek Rzemiosła Polskiego odnalazł się w nowej rzeczywistości, a zachowany majątek dał mu szansę sensownej pracy. Z kolei Zrzeszenia Kupców nie poradziły sobie, mimo zachowanego majątku. Wewnętrzne spory sprawiły, że nie umiały skupić środowiska kupców i straciły na znaczeniu. Izby Przemysłowo-Handlowe zaś dekretem Bieruta zostały w 1950 r. znacjonalizowane, a ich majątek przeszedł na Skarb Państwa.

Tyle historycznego wstępu, teraz spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, co to jest samorząd i jaka powinna być jego rola w kraju demokratycznym z gospodarką wolnorynkową. Istnieją trzy jego rodzaje, które znacząco się różnią, ale spełniają podobną rolę: są podmiotami prawa publicznego i stanowią reprezentację określonego środowiska. To samorząd terytorialny, zawodowy i gospodarczy.

1. Jako mieszkaniec Poznania jestem członkiem samorządu miasta. Nigdzie nie musiałem się zapisać, ale mam obowiązek płacić ustalone przez radę miasta podatki i przestrzegać uchwalonego prawa. Mam też prawa: mogę po spełnieniu ustawowych warunków kandydować w wyborach do rady miasta czy na prezydenta. Nie mogę natomiast po przegranych wyborach ogłosić się „równoległym prezydentem” i domagać się prawa do współrządzenia.

2. Będąc adwokatem, radcą prawnym, lekarzem czy architektem, czyli wykonując zawód, dla którego władza stworzyła samorząd zawodowy i przekazała mu pewne uprawnienia, stałbym się z automatu członkiem tego samorządu i musiałbym działać w ramach zasad określonych przez ustawodawcę. Mógłbym kandydować do demokratycznie wybieranych władz organizacji. W wypadku przegranych wyborów nie mógłbym założyć konkurencyjnej izby. Ustawodawca chroni przed takimi rozwiązaniami. Mógłbym najwyżej założyć stowarzyszenie zajmujące się podobną tematyką. Oczywiste jest jednak, że władza nie mogłaby stowarzyszeniu przekazać zadań zastrzeżonych ustawowo dla izby zawodowej.

Nikt rozsądny nie zaneguje zasad działania samorządu terytorialnego. Stale będą spory o jego uprawnienia, zakres działań, ale to już rola dla Sejmu i partii politycznych. Przy samorządzie zawodowym zawsze będzie dyskusja o celowości jego istnienia, szczególnie gdy nie zgadza się on z aktualną polityką państwa, co będzie rodziło próby stworzenie innej, bardziej posłusznej organizacji.

3. Będąc przedsiębiorcą, staję się członkiem samorządu gospodarczego.

Demokratyczne państwo prawa określa ramy działania samorządu, kontroluje przestrzeganie prawa, a nie szuka sposobu na jego podporządkowanie czy zastąpienie.

...współczesności...

Po przemianach 1989 r. powstała ustawa o izbach gospodarczych, która obowiązuje do dziś. Jest krótka, ogólnikowa. Niewiele ma wspólnego z samorządem gospodarczym. Izbę może założyć 50 podmiotów, czyli w Poznaniu teoretycznie mogło by działać ponad 2 tys. izb. Na szczęście jest ich chyba tylko (albo aż) 20.

Zwracam uwagę na fakt, że każda z naszych izb może uważać siebie najwyżej za reprezentacje swoich członków, więc przedsiębiorcy nie mają swojej demokratycznie wybranej reprezentacji. Jeszcze w 1993 r. udało się jako inicjatywę senacką uchwalić ustawę o samorządzie gospodarczym, nawiązującą do europejskich rozwiązań czy polskich wzorów przedwojennych. Korzystaliśmy wtedy z dorobku niekwestionowanego specjalisty prof. Stanisława Wykrętowicza z UAM. Ustawa została przesłana do Sejmu, niestety, zbiegło to się z decyzją prezydenta Wałęsy o rozwiązaniu parlamentu, co przerwało procedurę legislacyjną. W nowej kadencji nie było już klimatu do prac nad nią.

W 1991 r. powstała ustawa o organizacjach pracodawców, w której przyjęto jeszcze bardziej oryginalne rozwiązanie. Związek pracodawców może powołać dziesięć osób. Kilka takich związków może powołać Konfederacje Pracodawców. Powstała pierwsza Konfederacja Pracodawców, a na jej czele stanął senator Andrzej Machalski. Po pewnym czasie przewodniczący zrezygnował, a na jego miejsce wybrany został Wojciech Kornowski z Poznania. Nowy przewodniczący okazał się osobą kontrowersyjną dla części środowisk gospodarczych. W Polskiej Radzie Biznesu, której byłem wtedy aktywnym członkiem, rozpoczęła się dyskusja, co dalej z tą organizacją. Ścierały się dwa poglądy: zapisać się do konfederacji i próbować wygrać wybory czy stworzyć nową w oparciu o inne grupy firm. Zwyciężyła druga opcja. Na prezesa nowej organizacji, która z czasem przyjęła nazwę Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan, została wybrana Henryka Bochniarz.

W międzyczasie w pierwszej Konfederacji nastąpiły zmiany personalne: prezesa Kornowskiego zastąpił Andrzej Malinowski. Uporządkował wiele spraw i przywrócił organizacji należny autorytet.

Ta polska wojna o uznanie za „jedyną słuszną” organizację wynikała z ustawy tworzącej Komisję Trójstronną (zamienionej w 2015 r. na Radę Dialogu Społecznego). Instytucja ta stanowić miała miejsce ucierania stanowisk między: związkami, konfederacjami pracodawców a rządem. Tu trzeba zaznaczyć, że chcąc uczestniczyć w jej pracach, trzeba było spełnić kryterium reprezentatywności i wykazać, że zrzeszone firmy łącznie zatrudniają ponad 300 tys. osób.

Warto w tym miejscu zauważyć, że Krajowa Izba Gospodarcza, organizacja zrzeszająca blisko 150 izb regionalnych, branżowych i bilateralnych, jako organizacja przedsiębiorców, a nie pracodawców, nie została uznana za na tyle reprezentatywną, by uzyskać prawo uczestnictwa w Komisji Trójstronnej. Związek Rzemiosła Polskiego został z mocy prawa (słusznie zresztą) uznany za taką organizację. Zadecydowała o tym specjalna regulacja ustawowa.

Biznes Center Club, prywatna spółka założona przez nieżyjącego już, a bardzo cenionego przeze mnie lobbystę Marka Goliszewskiego, szybko przekształciła się w kolejną konfederację pracodawców. Z czasem, za strony dialogu społecznego zostały uznane dwie kolejne organizacje: Związek Przedsiębiorców i Pracodawców Cezarego Kaźmierczaka i ostatnio Federacja Przedsiębiorców polskich Marka Kowalskiego. W obecnej RDS mamy sześć organizacji pracodawców. Ciekawe, jakie następne organizacje stoją w kolejce i kiedy ustawodawca zauważy, że ustawowe kryteria rozmijają się z oczekiwaniami środowisk gospodarczych?

...i różnicach ról

Mało kto zdaje sobie sprawę, że w kraju działają dwa typy organizacji zrzeszających osoby prowadzące działalność gospodarczą: organizacje przedsiębiorców i organizacje pracodawców. Konia z rzędem temu, kto potrafi zrozumieć różnice między nimi.

Pracodawca to ktoś, kto daje pracę, czyli prezes, dyrektor firmy, instytucji zatrudniających pracowników. Pracodawcą jest prezes Orlenu czy KGHM, ale też dyrektor szpitala lub szkoły, prezydent miasta albo starosta oraz przeważnie właściciel małej, średniej firmy. Przedsiębiorca z kolei to ten „brzydki kapitalista”, który na ryzyko własne i często swojej rodziny inwestuje, tworząc różne przedsięwzięcia gospodarcze, często nie angażując się w to osobiście, a powierzając kierowanie firmą wynajętym menedżerom. W firmach małych, średnich czy rodzinnych często właściciel występuje w obu rolach, co jest logiczne, ale zaciera różnice między pracodawcą a przedsiębiorcą.

Na spotkaniach z przedsiębiorcami często zadaję dwa pytania. Pierwsze: czy jesteś za tym, by każdy przedsiębiorca musiał należeć do izby gospodarczej? Tu większość odpowiedzi jest na nie. I drugie: czy władze powinny konsultować decyzje gospodarcze z przedsiębiorcami? I tu pełna zgoda. Skoro tak, to rodzi się trzecie pytanie: z kim konsultować? Przecież przedsiębiorcy nie mają demokratycznie wybranej reprezentacji. Liczne istniejące organizacje reprezentują tylko swoich członków.

Na całym świecie jest rozdział między organizacjami pracodawców i przedsiębiorców. Te pierwsze są partnerem w dyskusji ze związkami i zajmują się stosunkami pracy. Natomiast organizacje przedsiębiorców, czyli izby gospodarcze, wykonują zadania na rzecz podmiotów gospodarczych powierzone przez rząd i samorządy. Wymaga to jednak jasnego określenia zasad działania i stworzenia ustawy zapewniającej przedsiębiorcom możliwość demokratycznego powołania takiej organizacji. Wszyscy opowiadamy się za państwem demokratycznym, za społeczeństwem obywatelskim. Warto też zauważyć, że w wielu aktach prawnych w Polsce znajdują się przepisy nakazujące różnym organom samorządowym i administracji państwowej konsultacje z samorządem gospodarczym. Te przepisy nie mają w praktyce zastosowania, ponieważ samorząd gospodarczy w Polsce nie istnieje.

Wojciech Kruk jest prezydentem Wielkopolskiej Izby Przemysłowo-Handlowej od 1996 r., członek prezydium KIG, w przeszłości był senatorem (II–IV kadencji, a także twórcą i szefem firmy jubilerskiej W.Kruk

Powraca dyskusja o potrzebie budowy samorządu gospodarczego. Jestem zwolennikiem tworzenia go jako podmiotu prawa publicznego, który w ramach rozwiązań legislacyjnych wykonuje powierzone przez ustawodawcę zadania na rzecz podmiotów gospodarczych i włącza się w rozwój polskiej gospodarki. Ostatnio wypowiadało się o nim wiele osób i przyznaję, że jestem zniesmaczony tą dyskusją, jej demagogiczną formą, gdzie argumenty dobiera się do z góry postawionych tez, broniąc interesów swoich organizacji, które boją się utraty wpływów.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację