Łukasz Marć, Magda Malec: Inwestujcie w produktywność

Po latach szybkiego wzrostu gospodarczego Polska osiągnęła 3/4 średniego poziomu dochodu na mieszkańca Unii Europejskiej. Teraz potrzeba nowych źródeł rozwoju. Jednym z nich jest poprawa produktywności polskich firm.

Publikacja: 06.06.2022 21:00

Łukasz Marć, Magda Malec: Inwestujcie w produktywność

Foto: AdobeStock

Produktywność czynników produkcji (Total Factor Productivity, TFP) jest zbiorem wszystkich tych czynników, które decydują, jak efektywnie przedsiębiorcy wykorzystują zasoby: urządzenia, surowce czy pracę potrzebną do produkcji swoich wyrobów i usług. Innymi słowy, ten rodzaj produktywności pokazuje wzrost produkcji, który nastąpił bez udziału zmian w ilości potrzebnych do niej zasobów.

Im wyższa produktywność TFP, tym mniej potrzeba kapitału i pracowników, aby osiągnąć określony cel w postaci produktu. Dlatego tak analizowana produktywność, w odróżnieniu od wydajności pracy, opisuje czynniki, które bezpośrednio odwołują się do mniej namacalnych kategorii, jak np. kompetencje pracowników i menedżerów, postęp technologiczny czy sprawność instytucji publicznych.

Trzy motory wzrostu

Kapitał, pracownicy i właśnie produktywność (TFP) to trzy podstawowe motory napędzające rozwój gospodarczy. Dotychczas ten pierwszy element, czyli kapitał, odkrywał kluczową rolę w Polsce. Jest on bowiem odpowiedzialny za ponad połowę wzrostu gospodarczego kraju w ostatnich 30 latach.

Za sprawą wejścia Polski do Unii Europejskiej i geograficznej bliskości dużych rynków zbytu dla polskich produktów, a co za tym idzie na skutek zagranicznych i krajowych inwestycji, zasób kapitału w gospodarce rósł i z jego pomocą można było produkować i sprzedawać coraz więcej. Polska bogatsza w kapitał, czyli w hale, maszyny, komputery czy roboty, zbudowała swój potencjał eksportowy.

Doświadczenia innych krajów i trendy światowe wskazują, że ten model wzrostu nie może trwać wiecznie. Choć jesteśmy dalecy od ogłaszania definitywnego i rychłego końca tej drogi, należy szukać i wzmacniać alternatywy.

Drugie źródło wzrostu, czyli większa liczba osób pracujących, odpowiada za 15 proc. wzrostu gospodarczego Polski w ostatnich trzech dekadach. Jednak dziś, przy niskich współczynnikach urodzeń i starzejącym się społeczeństwie, rynek pracy to raczej zagrożenie dla wzrostu, a nie jego potencjalne źródło.

Szukając więc motorów przyszłego rozwoju, należy zwrócić się w stronę poprawy produktywności, która począwszy od okresu transformacji odpowiadała za pozostałe 35 proc. wzrostu gospodarczego. Koncentracja uwagi polityki gospodarczej w tym obszarze to budowanie konkurencyjności gospodarki i jej odporności na wstrząsy, a tym samym najlepsza długoterminowa inwestycja dla kraju.

Obserwowana z lotu ptaka dynamika produktywności polskich firm (TFP) w całej gospodarce wygląda dobrze: średnio 3 proc. wzrostu rocznie w latach 2009–2019, co – połączone z szybszą niż w krajach regionu akumulacją kapitału w tym czasie – pozwoliło domykać lukę pomiędzy wydajnością produkcji w Polsce a w krajach zachodnich.

Mimo tego trendu nadal chcąc wyprodukować produkt o tej samej wartości, potrzebujemy w Polsce aż trzy razy więcej pracowników niż w Niemczech i więcej niż w Czechach czy na Węgrzech. Niższe niż u sąsiadów wskaźniki wydajności w Polsce wynikają po części z tego, że produkuje się tu relatywnie tańsze produkty. Nawet gdy w Polsce produkuje się najlepsze na świecie i najbardziej zaawansowane technologicznie baterie, to ostatecznie sprzedaje tylko je, a nie Teslę, ze szkodą dla wskaźnika wydajności. 

10 lat stania w miejscu

Z najnowszych badań Banku Światowego wynika jednak, że w polskim przemyśle produktywność (TFP) czynników produkcji zatrzymała się na poziomie z 2012 r., a rozwój sektora w ostatnich latach był napędzany przede wszystkim inwestycjami kapitałowymi i rosnącym zatrudnieniem.

Jednocześnie dynamika wewnątrz sektora przemysłowego była bardzo zróżnicowana. Podczas gdy firmy produkujące komputery, elektronikę czy tekstylia notowały rekordowe przyrosty produktywności, to największe sektory eksportowe, czyli branża metalowa, chemiczna i spożywcza, zatrzymały się. Ponadto, firmy zatrudniające ponad 250 osób charakteryzowały się mniejszą dynamiką produktywności niż firmy małe i średnie. Jako że duże zwiększały swoje udziały w rynku w tym czasie, pociągnęło to w dół produktywność całego sektora.

Oznacza to, że mechanizmy rynkowe i swobodny przepływ czynników produkcji w tych branżach są zaburzone, czego efektem jest zwiększanie przychodów i tym samym udziału w rynku przez mniej dynamiczne firmy. Historycznie to właśnie coraz lepiej działający mechanizm rynkowy powodował do 2012 r., że produktywność w gospodarce wzrastała. Od 2012 obserwujemy odwrócenie tego trendu.

Wchodzenie na coraz wyższe poziomy rozwoju kraju rozwiniętego wymaga zaawansowanej polityki gospodarczej. Ważne jest motywowanie firm do wydatków na badania i rozwój, które w Polsce w porównaniu z Europą Zachodnią są nadal niskie. Badania i rozwój nie będą możliwe bez umiejętności i kompetencji, które pozwalają dostrzec menadżerom potrzebę zmiany, wdrożyć innowacje i razem z pracownikami usprawnić funkcjonowanie przedsiębiorstwa. Według badań Banku Światowego połowa polskich firm nie używa nawet najprostszych technik menedżerskich poprawiających zarządzanie firmą i nie widzi potrzeby zmiany w tym zakresie. To daje mocne przesłanki do polepszenia interwencji publicznej w tym obszarze.

Konkurencyjność eksportu, która była kiedyś trampoliną polskiego rozwoju, powinna być oczkiem w głowie decydentów. Dlatego polityka państwa powinna wspierać firmy, aby oferowały wysokiej jakości produkty, energooszczędne, funkcjonujące na wysokich poziomach wydajności i według standardów wymaganych przez odbiorców na największych rynkach zbytu.

Pomóc mogą w tym usprawnienia systemu certyfikacji, programy ułatwiające wejścia na rynki zagraniczne, jak też przyłączanie polskich małych i średnich przedsiębiorstw do globalnych łańcuchów wartości przez duże polskie firmy, które już w nich uczestniczą. Uczestniczenie w międzynarodowym rynku także wymaga lepszych umiejętności menedżerskich i cyfrowych.

Łukasz Marć jest ekonomistą Banku Światowego, a Magda Malec – konsultantką w BŚ.

Dane pochodzą z raportu Banku Światowego pt. „Ścieżki wzrostu produktywność w Polsce – perspektywa firm” opracowanego przy współpracy z GUS i sfinansowanego dzięki środkom UE poprzez Program Wspierania Reform Strukturalnych.

Produktywność czynników produkcji (Total Factor Productivity, TFP) jest zbiorem wszystkich tych czynników, które decydują, jak efektywnie przedsiębiorcy wykorzystują zasoby: urządzenia, surowce czy pracę potrzebną do produkcji swoich wyrobów i usług. Innymi słowy, ten rodzaj produktywności pokazuje wzrost produkcji, który nastąpił bez udziału zmian w ilości potrzebnych do niej zasobów.

Im wyższa produktywność TFP, tym mniej potrzeba kapitału i pracowników, aby osiągnąć określony cel w postaci produktu. Dlatego tak analizowana produktywność, w odróżnieniu od wydajności pracy, opisuje czynniki, które bezpośrednio odwołują się do mniej namacalnych kategorii, jak np. kompetencje pracowników i menedżerów, postęp technologiczny czy sprawność instytucji publicznych.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację