Ignacy Święcicki: Batalia o przyszłość internetu

Wojna informacyjna rozstrzygnie się na globalnym Południu – pisze ekonomista.

Publikacja: 27.04.2022 21:00

Ignacy Święcicki: Batalia o przyszłość internetu

Foto: Adobe Stock

Przewijając wpisy w mediach społecznościowych, śmiejąc się z memów z traktorami czy z napięciem słuchając kolejnego wezwania prezydenta Zełenskiego do wsparcia Ukraińców w walce, możemy odnieść wrażenie, że w sferze komunikacyjnej jasny jest podział na dobrych, niesłusznie cierpiących Ukraińców i złych, zbrodniczych Rosjan. Ukraina zdaje się wygrywać wojnę informacyjną, towarzyszącą wojnie konwencjonalnej. Możliwe jednak, że wojna ta jest wygrana tylko w naszej bańce – zachodnim internecie.

Poczucie to wzmacniają działania największych platform cyfrowych, kontrolujących dostęp do informacji. Meta czy Google zablokowały dostęp do głównych rosyjskich mediów propagandowych, początkowo w Europie, a w przypadku niektórych usług rozszerzając blokadę na cały świat. To dodatkowo ograniczyło dostępną nam narrację w sferze informacyjnej.

Tymczasem dezinformacja jest często kierowana do krajów globalnego Południa. Niedawna analiza wpisów na Twitterze zawierających tagi #IstandWithRussia oraz #IstandWithPutin pokazuje, że znaczny wysiłek budujący pozytywny obraz Rosji skierowany jest do krajów, takich jak Indie, Nigeria, RPA czy Pakistan (a badanie dotyczyło tylko niewielkiego wycinka sfery informacyjnej). Nie chodzi tu jedynie o zrzucanie winy za inwazję na Zachód czy NATO, ale o podkreślanie solidarności krajów BRICS, wzmacnianie narracji symetrystycznej (USA zaatakowały Irak) czy odwoływanie się do podkreślania nieetycznych działań krajów Zachodu w innych sytuacjach, np. dystrybucji szczepionek na Covid-19 (opóźnienia w dostawach dla globalnego Południa).

Potępienie – tak, sankcje – niekoniecznie

Trudno jednoznacznie określić, jak skuteczne są takie działania, ale warto podkreślić, że stanowisko wspólnoty międzynarodowej odnośnie rosyjskiej agresji jest dalekie od jednoznacznego. Wprawdzie pierwszą rezolucję ONZ dotyczącą wojny w Ukrainie (potępiająca rosyjską agresję) poparło 141 krajów, a jedynie pięć zagłosowało przeciw, o tyle realne sankcje wprowadziło tylko 40 krajów – z Europy, Ameryki Północnej oraz kilka z Azji i Oceanii. Pozostałe z różnych powodów (historycznych, politycznych, bezpieczeństwa) wybrały postawę zachowawczą. To właśnie do emocji obywateli i polityków w tych krajach kierowany jest często przekaz propagandowy, umacniający w braku zdecydowanej postawy względem rosyjskiej agresji.

Dysproporcję jeszcze bardziej widać, gdy weźmie się pod uwagę ludność zamieszkującą poszczególne grupy państw. Ponad połowa światowej ludności (59 proc.) mieszka w krajach, które albo wstrzymały się od głosu (jak Indie czy Chiny), albo głosowały przeciw, albo były nieobecne podczas głosowania. Sankcje wprowadziły kraje zamieszkałe przez 15 proc. światowej ludności.

W kontekście głównego kanału szerzenia rosyjskiej propagandy, jakim jest internet, ważniejsze niż prosty rozkład ludności jest co innego. To w krajach, które nie wprowadziły sankcji, żyje większość światowej populacji internautów, i to tam ich liczba będzie najszybciej rosła. Penetracja (liczba internautów na 100 mieszkańców) w krajach wprowadzających sankcje to ponad 90 proc. W pozostałych – jedynie 60 proc. Wyrównanie się tych proporcji, do czego będzie stopniowo dochodziło, oznacza przynajmniej 2 mld nowych użytkowników sieci w krajach globalnego Południa.

Do 2050 r. do internetu na świecie dołączy 3,7–5,6 mld osób, niemal w całości w krajach rozwijających się Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Już dziś większość z 2,9 mld użytkowników Facebooka pochodzi spoza świata umownie zwanego zachodnim: 2,2 mld jest z Afryki, Azji, Ameryki Łacińskiej i Bliskiego Wschodu. Z tych regionów pochodzą też niemal wszyscy nowy użytkownicy, którzy dołączyli do platformy w ub.r.: 103 mln, głównie z Indii, Bangladeszu i Wietnamu. W Europie i Ameryce Północnej liczba użytkowników zwiększyła się w ub.r. o 11 mln.

Groźba cyfrowych wysp

Obecna wojna informacyjna tylko podkreśla fakt, że wprawdzie internet został ukształtowany przez zachodnie rządy i korporacje, jednak jego przyszłość zależy od krajów Południa. Rosjanie wykorzystują potencjał propagandowy, a trzeba jeszcze pamiętać o trwających od lat działaniach Pekinu.

Chińczycy, którzy wytworzyli własny ekosystem aplikacji – mediów społecznościowych, platform handlowych i płatniczych – angażują się w krajach Południa w promowanie swoich rozwiązań technologicznych. W parze z promowaniem swoich firm idzie budowanie pozytywnej narracji politycznej, a także wsparcie dla korzystnych rozwiązań w sferze standaryzacji. Ta rywalizacja o nowych internautów, ich czas ekranowy, opinie i pieniądze określą, czy świat pozostanie przy internecie – spajającej świat sieci – czy przechyli się definitywnie w stronę splinternetu, czyli fizycznie połączonych, ale pogrodzonych blokadami sieci, w której regiony czy kraje będą się od siebie oddalały.

Dwa lata temu, przyglądając się długoterminowym ryzykom dla Europy, świeżo po wybuchu pandemii pisaliśmy o ryzyku marginalizacji Europy w wyścigu technologicznym, które może skutkować odcięciem o najnowocześniejszych technologii i zagrożeniami dla bezpieczeństwa wewnętrznego. Dziś katalog zagrożeń technologicznych należałoby uzupełnić o sferę informacyjną. Pocięty granicami internet, konfrontacje między „suwerennymi cyfrowo” krajami to recepta również na dalszy odwrót od globalizacji, pogorszenie sytuacji gospodarczej i wzrost niestabilności – koniec internetowej globalnej wioski, zastąpienie jej cyfrowymi wyspami.

Autor jest kierownikiem zespołu gospodarki cyfrowej w Polskim Instytucie Ekonomicznym

Przewijając wpisy w mediach społecznościowych, śmiejąc się z memów z traktorami czy z napięciem słuchając kolejnego wezwania prezydenta Zełenskiego do wsparcia Ukraińców w walce, możemy odnieść wrażenie, że w sferze komunikacyjnej jasny jest podział na dobrych, niesłusznie cierpiących Ukraińców i złych, zbrodniczych Rosjan. Ukraina zdaje się wygrywać wojnę informacyjną, towarzyszącą wojnie konwencjonalnej. Możliwe jednak, że wojna ta jest wygrana tylko w naszej bańce – zachodnim internecie.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację