Reklama

Piotr Skwirowski: Twarde prawo, ale prawo

Żarty się skończyły. Komisja Europejska ściągnie z Polski kary nałożone za upór i niekompetencje rządu w sprawie kopalni w Turowie. A może być jeszcze gorzej.

Publikacja: 08.02.2022 21:00

Piotr Skwirowski: Twarde prawo, ale prawo

Foto: AFP

Prawo i Sprawiedliwość przyzwyczaiło się do swobodnego podejścia do przestrzegania prawa, mówiąc bardzo delikatnie. Do tego, że w Sejmie można do skutku powtarzać głosowania, aż wyjdzie oczekiwany wynik. Że przychylni im sędziowie wydają wyroki po ich myśli, a wyroków sędziów niezawisłych można nie wykonywać. Że w razie czego sprawę wyprostuje przychylny im Trybunał. Tylko że w cywilizowanym świecie to tak nie działa. Umowy traktowane są serio, wyroki sądów są respektowane i wykonywane, konsekwencje łamania prawa surowe, a kary egzekwowane.

I właśnie tego boleśnie doświadczamy. Za upór PiS i rządu w sprawie kopalni w Turowie, niechęć do porozumienia z Czechami albo nieumiejętność osiągnięcia takiego porozumienia Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nałożył na Polskę surowe kary. Nasze władze je bagatelizowały, a kary z każdym dniem rosły. Dziś porozumienie z Czechami osiągnięto – na gorszych dla nas warunkach niż te z początkowych żądań naszych sąsiadów. Do tego dochodzą wspomniane kary nałożone przez TSUE. W sumie uzbierało się tego 68 mln euro, czyli ponad 310 mln zł. A Komisja Europejska właśnie zapowiedziała, że potrąci je z należnych Polsce unijnych funduszy. To oznacza, że tyle pieniędzy zabraknie na jakiś cel już wcześniej wskazany, bo rząd nie ma w budżecie luźnych pieniędzy, którymi może dowolnie dysponować. Tym bardziej że zdewastował finanse państwa, bez opamiętania rozdając publiczne pieniądze, że mocno przyłożył się do rozkręcenia inflacji i drożyzny w sklepach, które teraz próbuje gasić swoimi tarczami, ograniczając jednak tym samym wpływy podatkowe do budżetu.

Wprawdzie przyzwyczailiśmy się do szastania przez rząd miliardami, ale w tej sytuacji te 310 mln zł to ogromna kwota, której większość można było z pożytkiem wydać w kraju. I żeby była jasność – to nie prezes Kaczyński, premier Morawiecki i ich ministrowie zapłacą za przeciąganie sporu z Czechami. Kary za ich decyzje, nieumiejętność porozumienia się, upór i niekompetencje zapłacą polscy podatnicy. I raczej będą o tym pamiętać przy urnach wyborczych. Prędzej czy później PiS i osoby odpowiedzialne w rządzie za zmarnowanie tych pieniędzy poniosą za to odpowiedzialność. Co najmniej polityczną. A dalsze bezsensowne wymachiwanie szabelką jeszcze sytuację pogorszy.

Po co to absurdalne tłumaczenie, że możemy zrezygnować z udziału w Europejskim Planie Odbudowy, w którym, jak z dumą ogłaszał premier Morawiecki, jest dla nas 770 mld zł? To byłaby katastrofa. Pieniądze te należą się Polakom zmagającym się ze skutkami zdrowotnymi i gospodarczymi pandemii. Niestety, ich wypłata i tak jest już opóźniona, bo nasze władze nie chcą się stosować do unijnych wymogów prawnych. Nie chcemy być w gorszej sytuacji niż mieszkańcy pozostałych krajów Unii Europejskiej, którzy już korzystają z pomocy na dojście do siebie po lockdownach, zamknięciu gospodarek, tylko dlatego, że nasz rząd i PiS mają luźne podejście do prawa, którego przestrzeganie to fundament demokracji, zdecydowanie chroniony w UE.

Jedna z najbardziej znanych sentencji prawniczych mówi: dura lex, sed lex. Twarde prawo, ale prawo. I po prostu należy się bezwzględnie do niego stosować. Może spawa Turowa uzmysłowi naszym władzom, że tu nie ma żartów. Mogą być pewne, że wyborcy im tych 770 mld zł nie darują.

Reklama
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Prof. Marian Gorynia: Gdzie efektywność w rozwoju kraju?
Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Obiecanki cacanki, a naród się cieszy…
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Afera na sierpień
Opinie Ekonomiczne
Marcin Zieliński: Ukryte pułapki nowego budżetu UE dla Polski
Opinie Ekonomiczne
Przemysław Tychmanowicz: Likwidacji podatku Belki nie ma, ale też jest OKI
Reklama
Reklama