Rz: PO jako pierwsza przedstawiła pomysł jednolitego podatku. Ale wówczas zdecydowaliście się wyłączyć firmy spod takiej daniny. Dlaczego?
Janusz Lewandowski: Moja diagnoza jest taka, że polska klasa średnia jest na dorobku. Nie należy więc budować systemów podatkowych, które zniechęcają do płacenia podatków, za to zachęcają do przerejestrowywania się za granicę czy ukrywania dochodów. Dzisiejsi przedsiębiorcy to pierwsze pokolenie, które w wolnej Polsce ma możliwość dorobienia się. Na skok podatkowy na ich dorobek jest jeszcze za wcześnie.
Wasz pomysł z wyborów był przez PiS wyśmiewany, a teraz PiS do tego wraca.
Właśnie taka wolta wzbudza moje podejrzenie o czystość intencji rządu. My zakładaliśmy przede wszystkim uproszczenie systemu dla wszystkich i obniżenie obciążeń dla osób o niskich zarobkach, co rodziło koszty dla budżetu rzędu 10 mld zł, które byliśmy zdecydowani ponieść. Odnoszę wrażenie, że w koncepcji PiS chodzi przede wszystkim o spełnienie cudzym kosztem obietnicy podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł, a to wszystko nakłada się na niezwykle kosztowny program 500+. W pomyśle PiS ktoś musi do tego pomysłu dopłacić, co oznacza uderzenie w najbardziej kreatywną i przedsiębiorczą grupę ludzi.
To największe różnice?