Tomasz Kutera: Polskie gry wytyczają trendy

Większość naszych firm to niezależne studia, które nie są częściami międzynarodowych konglomeratów, jak Ubisoft czy Electronic Arts - mówi Tomasz Kutera, publicysta piszący o grach wideo.

Aktualizacja: 18.12.2016 19:45 Publikacja: 18.12.2016 19:26

Tomasz Kutera: Polskie gry wytyczają trendy

Foto: materiały prasowe

Rz: Polska branża IT coraz szybciej rośnie, firmy szukają specjalistów. Czy polskim firmom produkującym gry brakuje pracowników?

Tomasz Kutera: Większość rodzimych studiów cały czas szuka pracowników, zabiegają więc nie tylko o klientów. W tym celu włączają się chociażby we współpracę z uczelniami. Inwestują nie tylko w tych, którzy już są doświadczonymi programistami, grafikami czy designerami, ale także w tych, którzy dopiero zaczynają wchodzić na rynek pracy.

Dlaczego polskie studia tak dobrze sobie radzą? Czy polscy programiści mają jakiś naturalny, wrodzony talent?

Rzeczywiście, nasi programiści od lat są w światowej czołówce. Co chwilę słyszymy, że programiści z tej czy innej uczelni wygrali jakiś międzynarodowy konkurs. To może nawet wynikać jeszcze ze starego, socjalistycznego sposobu nauczania matematyki. Nie przypadkiem w podobnych konkursach świetnie idzie choćby Rosjanom. Po prostu sowiecka edukacja bardzo mocno stawiała na nauki ścisłe, co procentuje do dziś.

Od upadku PRL minęło już prawie 30 lat...

Spójrzmy na pierwsze znane produkcje z Polski, np. na grę tekstową „Puszka Pandory" z 1986 roku czy „Tajemnica Statuetki " z 1993 roku. Już wtedy było widać, że tworzą je bardzo zdolni ludzie, którzy doskonale radzą sobie z samą materią robienia gier, a jedyne, czego im brakuje, to doświadczenie i pieniądze. Później w ciągu kilkunastu lat nadgoniliśmy Zachód technologicznie i nasi twórcy automatycznie dołączyli do światowej czołówki. Polscy producenci gier wyróżniają się na świecie, bo świetnie odnajdują sobie różne nisze. Do tego nie boją się ryzykować.

Co to znaczy w praktyce?

Większość naszych firm to niezależne studia, które nie są częściami międzynarodowych konglomeratów, jak Ubisoft czy Electronic Arts. To nieraz bardzo duże firmy, często spółki akcyjne, ale mimo wszystko zdolne do samodzielnego decydowania o swoich produktach. Odnoszą tak wielkie sukcesy, ponieważ wiedzą, jak śledzić trendy, a do tego nie boją się tych trendów aktywnie wyznaczać. Pomysł, by z wiedźmina Geralta, który ocieka słowiańskością, zrobić międzynarodową gwiazdę, wydaje się na pierwszy rzut oka poroniony. Logika podpowiada, że Amerykanie tego nie kupią. I duża międzynarodowa korporacja zapewne by taki pomysł odrzuciła, mówiąc, że to jest zbyt lokalne, niszowe itd. A CD Projektowi RED udało się wydać o nim trzy świetnie sprzedające się gry, z czego najnowsza część powszechnie uznawana jest za jedną z najlepszych gier wideo wszech czasów.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację