Z danych rynkowych wynika, że sylwestrowe toasty coraz częściej wznosimy szampanem zamiast różnymi wersjami „igristoje", a sklepowe półki z alkoholami, na których przybywa drogich whisky, win i ekskluzywnych wódek, można uznać za jeden z wielu wskaźników potwierdzających rosnącą zamożność Polaków (złośliwi mogą dodać, że i tu pomógł program 500+).

Dodatkowo sprzedaży musujących win sprzyjały inne względy; przedstawiciele branży zwracają uwagę, że z szampanem na całym świecie celebruje się specjalne okazje, w tym śluby i urodziny. A jak wynika z najnowszych danych GUS z końca października, w mijającym roku takich okazji do celebrowania nie brakowało; liczba zawartych w ciągu dziesięciu miesięcy br. ślubów wzrosła o 5,2 tys. (do 180 tys.), czyli o prawie 3 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2015 r. Przybyło też okazji do oblewania pępkowego, gdyż w tym czasie urodziło się 322,5 tys. dzieci – o ponad 7 tys. więcej niż rok wcześniej. Polacy częściej mieli też okazję do oblewania nowej pracy – w sektorze przedsiębiorstw liczba pracowników wzrosła w tym roku o 122 tys., do ponad 6 mln.

Jednak zmiany na rynku alkoholi, gdzie rośnie sprzedaż marek premium (z drogą whisky na czele), mogą też wskazywać na nieco mniej pozytywne zjawiska; kosztowne trunki nie tylko dobrze sprawdzają się w roli prezentów. Są też popularną gratyfikacją za różne trudno osiągalne usługi, wśród których są świadczenia w państwowej służbie zdrowia. Według raportu fundacji Watch Health Care średni czas oczekiwania na wizytę u specjalisty w październiku i listopadzie br. sięgał 2,9 miesiąca, a do niektórych specjalności był znacznie dłuższy, np. do ortopedy aż 13,3 miesiąca, do endokrynologa – ponad dziewięć. Za to gdy pacjent w końcu dostanie się na tak długo oczekiwaną wizytę, będzie to kolejna dobra okazja do celebrowania.