Reklama

Umowy terminowe: gwóźdź do trumny sadownictwa

Protesty sadowników skłoniły Ministerstwo Rolnictwa do podjęcia inicjatywy szybkiego rozwiązania problemu niskich cen owoców.

Aktualizacja: 08.08.2018 21:01 Publikacja: 08.08.2018 21:00

Umowy terminowe: gwóźdź do trumny sadownictwa

Foto: Adobe Stock

W ostatnich dniach minister rolnictwa ogłosił, iż jednym z rozważanych rozwiązań jest wprowadzenie, w drodze rozporządzenia, obowiązku zawierania umów terminowych (np. na 1 rok) oraz obowiązku zawierania tychże z odpowiednim wyprzedzeniem (np. sześć miesięcy przed pierwszą dostawą). W ocenie ministerstwa taka regulacja prawna mogłaby rozwiązać problem niskich cen owoców.

Nic bardziej mylnego. To pozornie rozsądne rozwiązanie kryje w sobie pułapkę, która może stać się ostatnim gwoździem do trumny polskiego sadownictwa. Problem tkwi w obecnie obowiązujących regulacjach, a w szczególności artykule 38q ust. 1 ustawy o organizacji niektórych rynków rolnych. Wymaga on pod groźbą surowej kary, aby każda umowa na dostawę produktów rolnych zawierała konkretnie określoną cenę – w sposób stały lub współczynnikowy. W przypadku większości owoców miękkich i jabłek określenie konkretnej ceny na cały sezon w ramach jednej umowy terminowej jest niewykonalne. Gdyby stworzenie takiej uniwersalnej formuły ceny było możliwe, to jej pomysłodawca z pewnością byłby najbogatszym człowiekiem na ziemi i laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Prof. Jan Polowczyk: Polska gościnność kontra weto prezydenta
Opinie Ekonomiczne
Prof. Agnieszka Słomka-Gołębiowska: Wykorzystajmy mądrze szansę dziejową i wypracowany potencjał
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Drony i dramatycznie trudny wybór
Opinie Ekonomiczne
Czy czterodniowy tydzień pracy jest dla nas dobry?
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Prawdziwi politycy, czyli jak się dorasta w MON
Reklama
Reklama