[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/12/28/rucinski-nie-uciekniemy-przed-podwyzkami/]Skomentuj[/link][/b][/wyimek]
Zawdzięczamy to dwóm czynnikom. Jeden to oparcie energetyki na bardzo wydajnym i względnie tanim surowcu, czyli węglu. Drugi to zaniechanie inwestycji w nowe moce. Jednak dobroczynny wpływ obu wkrótce zaniknie. Wymogi unijnego pakietu klimatycznego sprawią, że udział węgla w produkcji prądu będzie ograniczany. A stan istniejących bloków i rosnące zapotrzebowanie na energię spowodują, że dłużej nie da się odkładać modernizacji już istniejących i budowy nowych elektrowni.
Skutkiem będzie wzrost cen prądu. Ktoś powie, że tak nie musi być i że będziemy płacić za fanaberie zwolenników tezy o globalnym ociepleniu, którzy każą nam stawiać wiatraki zamiast kotłów opalanych węglem. To prawda, lecz cóż można zrobić. Decyzja na forum Unii została podjęta także przy naszym udziale i albo ją realizujemy, albo wychodzimy z UE. Nie jestem pewien, czy niższe ceny elektryczności zbilansowałyby wszystkie negatywne następstwa takiego kroku.
Nie ma natomiast alternatywy dla modernizacji. W kraju jest bowiem zainstalowanych ok. 35 GW mocy, z czego co najmniej 10 GW w elektrowniach, które niedługo będą musiały zostać zamknięte, bo mają więcej niż 35 lat. Czy klimat się ociepla, czy nie – za nowe bloki i tak zapłacimy naszymi rachunkami.