„Najpóźniej 10 dni przed Galą, Wykonawca przedłoży Zamawiającemu menu bankietu do zatwierdzenia. Zamawiający zastrzega sobie prawo do zamówienia przed organizacją każdej z Gal prezentacji dekoracji stołów i próbek posiłków (tartinek oraz zestawu obiadowego), zgodny z zaproponowaną przez Wykonawcę oprawą wizualną uroczystości. Wykonawca będzie miał do dyspozycji stół o powierzchni 140 cm*70cm. Wykonawca zobowiązany jest przygotować i dostarczyć na własny koszt zamówione próbki nie później niż 24 godzin przed planowanym rozpoczęciem Gali. ( ...) Zamawiający w obecności Wykonawcy dokona odbioru prezentacji na podstawie protokołu zdawczo-odbiorczego, który stanowi załącznik nr 1 do Opisu Przedmiotu Zamówienia." To byłoby piękne, gdyby nie było prawdziwe. Ba to powinien być wzorzec nie dla administracji, a dla autorów SF. Czyż wymyślił by cos podobnego George Orwell albo bracia Strugaccy?
I nawet nie jest ważne, jaka instytucja pozwala sobie na takie dziwolągi, a ważne jest to, że może sobie na coś takiego w ogóle pozwolić (zamówienie dotyczy organizacji 5 uroczystych spotkań, gdzie wręczane będą laury dla przedsiębiorców. Smaczku ( jeśli nie pikanterii) dodaje fakt, że laury dotyczyć będą partnerstwa publiczno – prywatnego i biznesu,który angażuje się w edukację.
Ale poruszyły mnie też wyniki innego konkursu unijnego. Wójt małej gminy na południu kraju ogłosił konkurs na usługi edukacyjne we wszystkich „swoich" gimnazjach. Wygrać miała najlepsza ( czyli najniższa finansowo) oferta. I co: kontrakt ma pięciu dyrektorów pięciu gimnazjów, wszyscy .... za taką samą... najniższą... kwotę.
I bez względu na to jak głęboko będziemy szukali, nie znajdziemy raportu pokazującego efektywność wykorzystania pieniędzy unijnych. A szkoda. To była by pasjonująca lektura. Nawet nie faktu, a przypuszczam, że sensacji.