Reklama

Konfuzja w Waszyngtonie – felieton Witolda M. Orłowskiego

Międzynarodowy Fundusz Walutowy przyznał, że się pomylił. Przepisana Grecji dawka oszczędności budżetowych była zapewne zbyt silna – co doprowadziło do nadmiernego, większego niż to było nieuniknione, spadku PKB.

Publikacja: 11.01.2013 03:28

Red

Część europejskich – w tym i polskich – polityków zareagowała na to stwierdzenie z entuzjazmem. No proszę, powiedzieli.  MFW zawsze twierdził, że metodą wychodzenia krajów z kryzysu jest zaciskanie pasa. A tu tymczasem wychodzi, że trzeba działać wręcz odwrotnie – pasa popuszczać, czyli stymulować gospodarkę dodatkowymi wydatkami państwa.  Hulaj dusza, precz z Angelą Merkel, ścigajmy się z Barackiem Obamą o to, kto więcej wyda!

Cała sprawa jest bardziej skomplikowana i mam obawy, że nie wszyscy politycy dobrze rozumieją jej sens. Otóż przede wszystkim trzeba rozdzielić dwa pojęcia.  Pierwszym jest globalny kryzys i recesja wynikające z rozregulowania wielu mechanizmów finansowych oraz idącego za tym powszechnego wybuchu pesymizmu na świecie.  Jeśli w pesymizm wpadają konsumenci, ograniczają swoje zakupy. Jeśli firmy, nie inwestują. A w ślad za tym przychodzi recesja. Jeśli państwo może wtedy zachęcać do poprawy sytuacji rynkowej, obniżając podatki albo finansując dodatkowe programy infrastrukturalne, to oczywiście bardzo dobrze.

Drugim problemem jest jednak zadłużenie państwa. Jeśli jest za wysokie, grozi mu bankructwo (albo wybuch inflacji, jeśli państwo może masowo spłacać długi drukiem pustego pieniądza). W takiej sytuacji argumenty o korzyściach z obniżek podatków lub dodatkowych inwestycji przestają być najważniejsze.  Owszem, byłoby miło, gdyby Grecja lub Portugalia mogły sobie dziś pozwolić na obniżkę podatków. Ale nie mogą tego zrobić, bo zadłużyły się nadmiernie w przeszłości. Muszą więc oszczędzać, aby uniknąć jeszcze większej katastrofy.

Rolą MFW jest właśnie pomoc krajom, które wpadły w pułapkę nadmiernego zadłużenia. Fundusz robi to z jednej strony, dostarczając im tanich pożyczek (których zapewne nikt inny nie chciałby udzielić), z drugiej jednak wymagając surowego programu oszczędnościowego. Nie ma o czym dyskutować – jeśli ktoś się nadmiernie zadłużył, jedynym sposobem uzdrowienia sytuacji są oszczędności, a nie dodatkowe wydatki. Wbrew nadziejom części polityków, MFW wcale się nie pomylił, żądając od Grecji zaciśnięcia pasa.

Inną sprawą jest jednak to, na ile forsowny jest program oszczędnościowy. Im szybciej wprowadzony i bardziej radykalny, tym szybciej państwo może zmniejszyć ryzyko bankructwa. Ale też im bardziej gwałtowne oszczędności, tym bardziej bolesne są one dla gospodarki. Przesadnie ostry program oszczędnościowy prowadzi do większych kosztów dla społeczeństwa, niż byłoby to niezbędne, gdyby lepiej rozłożyć go w czasie.

Reklama
Reklama

I tylko tyle powiedział Fundusz. Przesadziliśmy z ostrością, zażądaliśmy zbyt szybkiej redukcji zadłużenia Grecji, nie doceniliśmy, jak bardzo spadnie grecki PKB. Być może trzeba było zrobić to wolniej i mniej radykalnie.  Ale że Grecja musiała zacisnąć pasa – wątpliwości nie ma.

Opinie Ekonomiczne
André Mierzwa: Jak Francja leczy swoją służbę zdrowia
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Zwycięstwo na punkty
Opinie Ekonomiczne
Marek Kutarba: Czołgi K2: sukces po długich negocjacjach?
Opinie Ekonomiczne
Kolejnej szansy nie będzie. Jak Polska przespała prezydencję w Unii
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Karuzela z prezesami zwolniła. Na chwilę?
Reklama
Reklama