Nóż się w kieszeni otwiera, jak się widzi niezmierzoną i już totalną niekompetencję ekip wokółprezydenckich i wokółpremierowskich mających zapewnić bezkolizyjne i bezpieczne dostarczenie najważniejszych w końcu osób w państwie na mniej lub bardziej ważne spotkania i rozmowy.
O awariach i stanie technicznym samolotów obsługujących władze Najjaśniejszej Rzeczypospolitej wiadomo od lat (co najmniej dziesięciu), więc nie powinno być większych problemów z leasingiem niezbędnych samolotów od wyspecjalizowanych firm. Na odpowiednio sformułowane zamówienie, w krótkim czasie dostarcza się we współczesnym świecie każdy wymagany samolot w dowolnej konfiguracji wyposażenia, włącznie – jak trzeba – z profesjonalną załogą oraz kateringiem.
Podobnie jest z zakupem nowych samolotów, bo na nasze potrzeby trzeba prawdopodobnie dwóch samolotów o transatlantyckim zasięgu (8/9000 kilometrów), które zabierają do 25 pasażerów (po co zabierać więcej urzędników?). Potrzebne są także cztery samoloty o europejskim zasięgu około 3 – 4 tysięcy kilometrów, zabierające do 15 – 20 pasażerów.Firm produkujących takie maszyny jest nie więcej niż sześć na świecie, więc i ewentualny przetarg nie powinien być zbyt skomplikowany.Zamiast remontować na trzy zmiany „truposza” Tu-154, może lepiej na dwie zmiany przeprowadzić przetarg na nowe samoloty i wreszcie skończyć z tym żałosnym przedstawieniem, z którego społeczeństwo nawet już się nie śmieje.
Hubert A. Janiszewski - ekonomista i członek rad nadzorczych spółek notowanych na GPW