Oni są w strefie euro, taniej emitują obligacje finansujące zadłużenie i są jednym z największych eksporterów na świecie. Różni nas wiele – wiadomo, od wielu lat jesteśmy na dorobku. Jednak skala wzrostu polskiej gospodarki w tym roku nawet w pesymistycznych scenariuszach nie zakłada 4-proc. spadku PKB. A o takim możliwym poziomie mówi się w kontekście Niemiec. Cóż, złoty nam słabnie, jak słusznie zauważyli analitycy zza zachodniej granicy, ale żaden polski bank nie musi brać od państwa miliardów euro, by móc wypłacać obywatelom ich gotówkę. Nie wypada więc pochopnie spisywać nas na straty.

Oczywiście potęgą gospodarczą nie jesteśmy, bo za życia jednego pokolenia osiągnąć się tego nie da. Nam jednak, czyli przedsiębiorcom i wszystkim związanym z życiem gospodarczym w Polsce, nadal się chce. I mam nadzieję, że mimo wszystko uda się Polakom wyjść ze spodziewanego spowolnienia gospodarczego czy z kryzysu, jak nawet przedstawiciele rządu o tym mówią, obronną ręką.

Polscy przedsiębiorcy mają wprawę w dostosowywaniu się do złych warunków ekonomicznych. A mocniejsze euro i dolar w stosunku do naszej waluty mogą w tych trudnych czasach być dobre dla naszego eksportu, choć boli to tych, którzy mają kredyty hipoteczne we frankach. Dziś dostajemy za to, że globalni inwestorzy nie rozróżniają poszczególnych państw regionu. Dlatego miejmy nadzieję, że z kryzysu wyjdziemy jako poważny, rozwinięty, a nie wciąż rozwijający się i czuły na ataki rynek...

[b][link=http://blog.rp.pl/kurasz/2009/02/05/az-tacy-slabi-to-my-nie-jestesmy/]skomentuj na blogu[/link][/b]