Fiaty z Polski są najlepsze

Z Lorenzo Sistino, prezesem Fiata, o planach koncernu wobec fabryki w Tychach rozmawia Danuta Walewska

Publikacja: 20.09.2009 21:31

Lorenzo Sistino, prezes Fiata

Lorenzo Sistino, prezes Fiata

Foto: AFP

[b]Rz: Fiat pokazuje na wystawie we Frankfurcie przede wszystkim małe i średnie auta z oszczędnymi silnikami. Czy to znaczy, że w tych najtrudniejszych czasach chcecie umocnić się przede wszystkim w tym segmencie rynku? [/b]

[b]Lorenzo Sistino:[/b] Nie zamierzamy oddać pozycji lidera i rzeczywiście musimy utrzymać naszą dominację w tym sektorze rynku, ale to wcale nie jest dzisiaj takie proste. Robimy więc wszystko, aby te auta były jeszcze bardziej atrakcyjne. Wprowadzamy nowe modele, nowe silniki. Bo nie sposób dziś nie zauważyć, że zmienia się cały rynek. Spada popyt na auta duże, to widzą wszyscy. Dlatego utrzymanie pozycji lidera tam, gdzie jesteśmy najlepsi, to dla nas sprawa życia lub śmierci. Potencjalni klienci szukają samochodów małych, ale estetycznych. Co zaskakuje w czasach kryzysu – ten pojazd wcale nie musi być bardzo tani. Obowiązkowo natomiast musi być zaawansowany technologicznie, oszczędny, co widać po naszych wynikach. W sytuacji, kiedy rynek europejski skurczył się o 8 proc., nasz udział rośnie zarówno pod względem liczby sprzedanych aut, jak i udziału rynkowego. Te tendencje zamierzamy utrzymać. Chodzi mi zwłaszcza o wyniki sprzedaży aut Panda i "500", naszych dwóch hitów z Polski. W tym roku sprzedaż pand pobije kolejny rekord i wyniesie 280 – 290 tys. szt. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że to auto pojawiło się na rynku w 2003 r., to wynik jest naprawdę doskonały.

[b]Dlaczego w takim razie podczas dni prasowych tu, we Frankfurcie, Fiat nie wystawił żadnej pandy? [/b]

Tu chwalimy się naszymi najnowszymi modelami. Pokazaliśmy najnowszy silnik do "500", nowe Punto Evo, nowe Sedici i nowy Cubo Traction Plus. Kilka egzemplarzy Pandy wjechało na stoisko w chwili otwarcia frankfurckiego salonu dla publiczności i pozostanie tam do zamknięcia wystawy 27 września. To auto jest w Niemczech bardzo popularne.

[b]Nie obawia się pan, że tak dobra sytuacja na rynku europejskim skończy się wówczas, gdy wyczerpią się rządowe pieniądze na dopłaty do złomowania starych aut? [/b]

To oczywiste, że rynek ucierpi. W Niemczech spadek popytu zapewne da się odczuć już w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Ten impuls do zwiększenia sprzedaży był bardzo odczuwalny przede wszystkim w lipcu i sierpniu. Ale w przypadku Fiata nie będzie wyraźnego spadku, ponieważ mamy w tej chwili dużą ofertę. Tyle że spadek po takim boomie, jakiego byliśmy świadkami, jest całkowicie zrozumiały.

[b]Jaka zatem będzie strategia Fiata na te najcięższe czasy?[/b]

Rynek cały czas testuje umiejętność zarządzania mocami fabryk. Wydarzenia na rynku następują z ogromną szybkością. Zmiany, które zachodziły w motoryzacji w ciągu roku, teraz mogą wydarzyć się w jednym tygodniu. Dlatego kluczowe jest natychmiastowe reagowanie zmniejszające lub zwiększające moce produkcyjne konkretnego modelu. Fiatowi udało się już na samym początku prawidłowo zareagować na wzrost popytu w Niemczech, zwłaszcza jeśli chodzi o produkcję pand. W tym kraju popyt na te pojazdy zwiększył się ponaddziesięciokrotnie, i to niemal z dnia na dzień. Teraz widzimy możliwości zwiększenia sprzedaży w Wielkiej Brytanii. Niestety, nie jesteśmy w stanie wyprzedzić reakcji rynku, zwiększając lub zmniejszając produkcję jakiegoś konkretnego modelu. Ale natychmiastowa odpowiedź na te zmiany jest niezbędna. W październiku, kiedy w Niemczech nie będzie już dopłat za złomowanie, zamierzamy ostro promować auto Punto Evo, które jest najnowocześniejszym obecnie autem na rynku – ma dynamiczne, a jednocześnie oszczędne silniki. To będzie nasza strategia na rynku niemieckim. Na rynku brytyjskim zamierzamy maksymalnie wykorzystać program dopłat i liczymy na wzrost sprzedaży "500" i Pandy. We Francji sprzedaż nadal idzie satysfakcjonująco i to wszystkich modeli. We Włoszech kluczowy będzie ostatni kwartał roku, bo wtedy się skończą bonusy za złomowanie.

[b]Niektórzy z producentów nie ukrywają, że po zakończeniu programów złomowania sami będą obniżać ceny. Czy i Fiat jest gotów podzielić się zyskiem ze swoimi klientami? [/b]

Nie będziemy tego robić tam, gdzie jesteśmy w stanie wykorzystać do maksimum dopłaty rządowe. Wtedy klient i tak kupuje taniej, więc do nas należy mądrze zarządzać podażą. Z pewnością nie będziemy też sprzedawać aut ze stratą.

[b]Czy sądzi pan, że ten spadek popytu może dotknąć także fabryki w Tychach, która dzisiaj wykorzystuje wszystkie moce?[/b]

Na Pandę i "500" popyt jest ogromny, więc nie widzę tutaj żadnego zagrożenia. Dla mnie liczy się również to, że pełne wykorzystanie mocy w naszej polskiej fabryce nie spowodowało żadnego uszczerbku w jakości produkowanych tam aut. Nie ukrywam, że ta polska jakość to jeden z powodów sukcesu "500" i Pandy. Do tego oczywiście przyczyniły się także nowinki technologiczne, jakimi "napakowaliśmy" te modele, no i także wygląd tych pojazdów, który trafił w gust klientów.

[b]Jaka jest więc pana strategia dla zakładu w Tychach ?[/b]

Bardzo prosta: tylko nie przeszkadzać.

[b]Czy pamięta pan jakikolwiek inny model poza Pandą, który nigdy nie był reklamowany? [/b]

Właśnie zaczynamy reklamować Pandę we Włoszech i w Niemczech. W Polsce nigdy nie było i nie ma potrzeby takiej reklamy, bo bardzo korzystny dla nas był kurs złotego, więc auta sprzedawały się doskonale. Na razie zresztą pand po prostu brakuje. Mijałoby się więc z celem zachęcanie do kupna auta, na które trzeba bardzo długo czekać. Byłbym jednak nieuczciwy, gdybym powiedział, że ta sytuacja mnie niepokoi. To komfort sprzedawać auto bez wsparcia marketingu i reklamy. Przyznam, że chciałbym mieć kilka takich modeli, jak Panda.

[b]Czy jednak produkcja "500" na rynek amerykański, która jest planowana najprawdopodobniej w meksykańskiej fabryce Chryslera w Toluca, nie obniży popytu na auta z Tych? [/b]

Na razie nie wiem, jak duża będzie produkcja "500" na rynek amerykański.

[b]Kiedy będzie pan w stanie powiedzieć cokolwiek o współpracy Fiata z Chryslerem? [/b]

Cały czas pracujemy nad strategią. Na razie, jak widać, we Frankfurcie stoisko Chryslera jest obok naszego.

[b]A podobają się panu te auta? Przecież są, delikatnie mówiąc, całkowicie odmienne od tego, co zawsze pokazywała cała grupa Fiata.[/b]

Rzeczywiście, są zupełnie inne. Ale to nie wyklucza szybkiej udanej integracji na przykład Dodge'a i Jeepa. My też mamy niezwykłe auta, choćby Maserati i Ferrari.

[b]Jeździł pan już samochodami Chryslera?[/b]

Oczywiście są inne niż nasze, ale bez wątpienia dobre.

[b]Rz: Fiat pokazuje na wystawie we Frankfurcie przede wszystkim małe i średnie auta z oszczędnymi silnikami. Czy to znaczy, że w tych najtrudniejszych czasach chcecie umocnić się przede wszystkim w tym segmencie rynku? [/b]

[b]Lorenzo Sistino:[/b] Nie zamierzamy oddać pozycji lidera i rzeczywiście musimy utrzymać naszą dominację w tym sektorze rynku, ale to wcale nie jest dzisiaj takie proste. Robimy więc wszystko, aby te auta były jeszcze bardziej atrakcyjne. Wprowadzamy nowe modele, nowe silniki. Bo nie sposób dziś nie zauważyć, że zmienia się cały rynek. Spada popyt na auta duże, to widzą wszyscy. Dlatego utrzymanie pozycji lidera tam, gdzie jesteśmy najlepsi, to dla nas sprawa życia lub śmierci. Potencjalni klienci szukają samochodów małych, ale estetycznych. Co zaskakuje w czasach kryzysu – ten pojazd wcale nie musi być bardzo tani. Obowiązkowo natomiast musi być zaawansowany technologicznie, oszczędny, co widać po naszych wynikach. W sytuacji, kiedy rynek europejski skurczył się o 8 proc., nasz udział rośnie zarówno pod względem liczby sprzedanych aut, jak i udziału rynkowego. Te tendencje zamierzamy utrzymać. Chodzi mi zwłaszcza o wyniki sprzedaży aut Panda i "500", naszych dwóch hitów z Polski. W tym roku sprzedaż pand pobije kolejny rekord i wyniesie 280 – 290 tys. szt. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że to auto pojawiło się na rynku w 2003 r., to wynik jest naprawdę doskonały.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację