Prezes Katowickiego Holdingu Stanisław Gajos rządzi spółka od 2003 r. (wcześniej natomiast był m.in. jej wiceprezesem). Zna ją jak mało kto. W ostatnich latach dwoił się i troił, gdy na KHW spadały kolejne kłopoty – a to zawieszenie przygotowań do debiutu, a to pogarszająca się płynność finansowa, a to początkowe problemy z emisją obligacji węglowych, a to wreszcie wrześniowa katastrofa w Wujku-Śląsku, gdzie zginęło 20 górników. Niemniej jednak KHW jakoś sobie radzi, palny debiutu wróciły, zadłużenie spadło, a nabywcy obligacji się znaleźli.
Trudno więc znaleźć powód, dla którego trzeba byłoby zmienić tam prezesa. Podobnie w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Nie pomogło zamykanie prezesa Jarosława Zagórowskiego pod ziemią, gdy kopalnia Budryk była włączana do JSW, nie pomogły pikiety pod jego domem ani zamurowanie wejścia do siedziby spółki. Zagórowski konsekwentnie wprowadzał plan antykryzysowy i dziś można powiedzieć, że ubiegłoroczna strata JSW, spowodowana kryzysem na rynku stali (a JSW produkuje przecież bazę do jej produkcji – węgiel koksowy) i wynosząca 340 mln zł netto jest i tak stosunkowo niewielka, zważywszy na to, co działo się na rynkach.
Poza tym w obu tych spółkach obecni prezesi nie mają kontrkandydata. Szczerze mówiąc i tak jestem pełna podziwu, że nadal chcą kierować węglowymi gigantami, w których obowiązuje kominówka, w którcyh rozmowy z górnikami – delikatnie mówiąc – do najłatwiejszych nie należą i w których liczba problemów wcale się nie zmniejsza. A właściciel (górnictwo nadzoruje resort gospodarki) woli też chyba szykować obie fiormy na giełdę przy udziale tych, których po prostu zna. Zwłaszcza, że okazję do odwołania obu prezesów miał w ubiegłym roku – chodziło o słynne opcje walutowe, na których spółki węglowe również straciły miliony. Stanowisko utracili wówczas jednak wiceprezesi ds. finansowych.
Za to cały zarząd Węglokoksu odpowiadał za opcje solidarnie. W sierpniu powołano nowy, zmieniany teraz zgodnie z upływem kadencji. I tu nie należy spodziewać się rewolucji, bo jakoś trudno mi uwierzyć, że Jerzy Podsiadło, który wdrożył się w struktury i nową strategię tego eksportera węgla zostanie wymieniony. Zwłaszcza, że z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że zysk spółki będzie ponad dwukrotnie wyższy niż ten za 2008 r.
A Kompania? Tu za wcześnie na wydawanie jednoznacznych opinii, bo kadencja obecnego zarządu kończy się w 2011 r. A do tego czasu w całej branży może się jeszcze wiele wydarzyć.