Za sprawą napływu kapitału zagranicznego, który szuka nowych miejsc na ulokowanie taniego pieniądza, giełdowe indeksy biją kolejne rekordy. Ta fala optymizmu widoczna jest głównie na rynkach wschodzących. W krajach takich jak Turcja czy Indie, których gospodarki mają się rozwijać w przyszłym roku w tempie prawie trzykrotnie wyższym niż w Polsce, akcje już dawno wspięły się (Turcja) lub znajdują się w pobliżu (Indie) historycznych maksimów. Na rodzimej giełdzie historyczny rekord WIG jest jakieś 40 proc. wyżej od obecnych poziomów. I bardziej pod tym względem przypominamy rynki rozwinięte niż wschodzące.
Jednak po wakacyjnym marazmie fala optymizmu dotarła również do nas. Objawia się to nie tylko wczorajszym rekordem WIG (jest najwyżej od ponad dwóch lat), ale także wyraźnie zwiększoną aktywnością mierzoną obrotami. Problem polega jednak na tym, że zagraniczny kapitał, który teraz winduje ceny, ma to do siebie, że szybko może zmienić obiekt zainteresowania, zwłaszcza że czasy są wciąż niepewne.
Dlatego przydałby się stabilny dopływ świeżej gotówki ze strony funduszy inwestycyjnych. Tu jednak doświadczenia z ostatniej bessy są wciąż bolesne, a klienci nadal unikają ryzykownych inwestycji. Owszem, tegoroczne saldo napływów nowych pieniędzy do funduszy jest dodatnie, ale ponad 90 proc. stanowią środki skierowane do funduszy bezpiecznych.