Powód jest wciąż ten sam - bunt przeciwko drastycznym cięciom płac a tym samym obniżeniu poziomu życia. A to serwuje im rząd proponując kolejny program oszczędnościowy. Nie brakuje opinii, że Grecy płacą teraz za swoje wcześniejsze wybory, gdyż dopuszczali do rządzenia partie które obiecywały dużo choć dawać nie było z czego. Ale przeciętny Grek, Polak, czy przedstawiciel dowolnej nacji nie koniecznie zdaje sobie sprawę skąd politycy znajdują pieniądze na dostatnie życie. Oni są, a raczej byli, szczęśliwi, że żyło się dostatnio.

Teraz przyszedł zimny prysznic i ogólny protest społeczny. Grecy z pewnością zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, ale nie dziwi mnie, że nie chcą płacić za błędy, które tak naprawdę popełnili inni. A w ich ślady pewnie pójdą inni i tego tak naprawdę boją się politycy, którzy desperacko próbują ratować sytuację, choć na ratunek może być już za późno.

Dla nich to też jest walka. Walka o dotychczasowy porządek dzięki któremu akurat im z pewnością żyje się dostatnio.

Nie wiem jak wyglądał by świat po rozpadzie strefy euro czy całej unii europejskiej. Mam jednak wrażenie, że obecny kryzys uświadomił Europejczykom (Amerykanom trochę wcześniej), że nie da się żyć na kredyt. Czy jednak zdają sobie z tego sprawę sami politycy?. W jaki sposób teraz przekonają swoich wyborców?. Mam nadzieje, że wabik dostatniego życia bez pokrycia już nie zadziała.