Czy Polska potrzebuje jednolitego patentu europejskiego

Od czasu do czasu, a ostatnio bardziej intensywnie, środowiska przedsiębiorców, naukowców, a również i media, zajmują się problematyką innowacyjności, w tym oceną innowacyjności polskiej gospodarki

Publikacja: 02.07.2012 03:37

Autor jest członkiem PRB oraz członkiem rad nadzorczych spółek notowanych na GPW

Autor jest członkiem PRB oraz członkiem rad nadzorczych spółek notowanych na GPW

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Te oceny – od lat – są negatywne. A raporty nt. innowacyjności naszej gospodarki – tak OECD, jak i Banku Światowego – potwierdzają takie opinie.

Dla potwierdzenia stanu innowacyjności naszej gospodarki warto przytoczyć np. fakt, że w 2011 roku na 62 112 patentów europejskich tylko 45 przyznano na rzecz polskich podmiotów, na rzecz podmiotów niemieckich 13 583, a amerykańskich 13 382!

W tym samym roku w Polsce obowiązywało zaledwie 36 612 patentów – w tym 17 127 patentów europejskich.

Od lat w Europie trwają dyskusje oraz negocjacje – na forum UE – nad wprowadzeniem jednolitej ochrony patentowej polegającej w skrócie na możliwości dokonywania zgłoszenia w jednym kraju członkowskim UE, ale gwarantującym w konsekwencji ochronę na terytorium całej Unii.

Prowadzone prace w tym zakresie w ostatnich 30 latach doprowadziły do projektu stworzenia patentu europejskiego o jednolitym skutku udzielanego przez Europejski Urząd Patentowy w Monachium i publikowanego jedynie w trzech językach używanych przez ten urząd: angielskim, francuskim i niemieckim, a właściciele tych patentów nie będą mieli obowiązku dostarczenia tłumaczeń do krajowych urzędów patentowych w celu ich publikacji w językach urzędowych poszczególnych państw członkowskich.

Oznacza to w rezultacie, że liczba patentów chronionych na terytorium Polski (i innych krajów członkowskich) będzie gwałtownie rosła oraz miejscowi przedsiębiorcy (i instytucje naukowo-badawcze) będą pozbawieni możliwości śledzenia, co się dzieje w interesującej ich dziedzinie, w ojczystym języku.

Projekt jednolitego patentu był przedmiotem licznych interpelacji w Sejmie oraz działań protestacyjnych środowisk naukowych, rzeczników patentowych. Na razie bez większego skutku.

Z punktu widzenia właściciela patentu projekt jest niewątpliwie korzystny, pozwala bowiem na uniknięcie „walidacji" patentu w krajowych urzędach patentowych, w tym dokonywania skomplikowanych i kosztownych tłumaczeń technicznych na języki narodowe. Jednocześnie – jak ujęli to znawcy prawa patentowego – „projektowe rozwiązania podważają jedną z podstawowych zasad prawa patentowego, zgodnie z którą prawa wyłączne przyznawane są w zamian za należyte ujawnienie wynalazków w języku obowiązującym na danym terytorium" (list otwarty w sprawie jednolitej ochrony patentowej i Jednolitego Sądu Patentowego; marzec 2012).

W świetle takiej oceny negatywnych skutków dla lokalnego przemysłu dwa kraje członkowskie UE, Hiszpania i Włochy, zdecydowały się nie przystępować do systemu jednolitej ochrony patentowej jak w projekcie, mimo wyższej innowacyjności ich gospodarek niż Polska.

Wyrazić należy nadzieję, że w interesie naszej gospodarki leży jak najszybsze przyłączenie się do stanowiska tych dwóch krajów, szczególnie że wydaje się, iż proponowane rozwiązania w części dotyczącej Jednolitego Sądu Patentowego naruszają zapisy naszej ustawy zasadniczej.

Skoro, jak mniemam, rząd pod naciskiem opinii publicznej mógł wycofać się z umowy ACTA, tym bardziej zasadne jest wycofanie się z obecnie proponowanego jednolitego patentu europejskiego.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację