Spowolnienie gospodarcze może osiągnąć poziom niższy nawet niż w rekordowym pod tym względem 2001 roku. Ważne jest, by ten smutny okres trwał jak najkrócej, by społeczeństwo odczuło go w jak najmniejszym stopniu, tak by w następnych wyborach parlamentarnych obywatele nie pamiętali już o kłopotach i nie głosowali na populistyczne partie.
Szczególnie trudna ma być pierwsza połowa roku. Rzesza bezrobotnych, i tak duża, może się zwiększyć o blisko 300 tysięcy osób. Co gorsza wzrosną nieco podatki (likwidacja ulg) i wiele opłat (kłopoty budżetowe samorządów). Będzie ciężko rodzinom, szczególnie w uboższych rejonach kraju. W sumie jednak ciągle sytuacja Polski nie będzie wyglądać źle. W odróżnieniu od reszty Europy ciągle omija nas prawdziwa recesja. Najgorsze znane poważne prognozy mówią, że w krytycznych warunkach wzrost PKB spadnie do 0,5 proc. Co oznacza, że nadal będziemy się rozwijać.
Grożą nam jednak dwa niebezpieczeństwa. Pierwsze to budżet zakładający zbyt wysoki wzrost gospodarczy. Gdy podatki do kasy państwowej będą wpływać zgodnie ze stanem gospodarki, a nie planami ministra Rostowskiego, rząd będzie musiał brutalnie ciąć wydatki.
Druga sprawa to próby ożywienia gospodarki. Mamy już rządowe projekty ustaw wspierające firmy, są projekty działań inwestycyjnych w oparciu o państwowe środki. Pytanie brzmi: jak szybko ten plan zostanie zrealizowany? Na razie wszystko wskazuje, że tradycyjnie walkę z kryzysem zaczniemy zaraz po jego zakończeniu.
Tak naprawdę ten rok będzie ważny jednak dla nas przede wszystkim z uwagi na sytuację w Unii. Jest duża szansa, że zostaną wyciągnięte wnioski z kryzysu ostatnich lat i dojdzie do poważnych zmian instytucjonalnych. Jeżeli tak się stanie, to dla nas najważniejsze będzie, w jaki sposób Polska się do tego włączy. Czy w imię politycznych kalkulacji szybko przyjmiemy wspólną walutę, czy też, aby wesprzeć gospodarkę, będziemy możliwie długo utrzymywać złotego? Przyjęcie pierwszego wariantu może być bolesnym ciosem dla finansów polskich rodzin.
Dobrze by było, gdyby ten rok trwał jak najkrócej. By gospodarka szybko odżyła i w pamięci Polaków nie pozostały po roku 2013 trwałe urazy, skutkujące politycznymi decyzjami.