Rada Polityki Pieniężnej powinna tak postąpić, mimo iż wyraźnie spóźniła się z rozpoczęciem cyklu obniżek stóp procentowych, poprzedzonego zupełnie niepotrzebną ich podwyżką.
Pamiętając, iż impulsy monetarne znajdują przełożenie na gospodarkę realną z opóźnieniem ok. 4–6 kwartałów, Rada powinna dać sobie trochę czasu na ocenę efektów dotychczasowych obniżek, równocześnie zaś napływające dane pozwolą jej członkom lepiej wyważyć bilans ryzyka dotyczącego koniunktury i inflacji w nadchodzących kwartałach. W marcu poznamy kolejną odsłonę cyklicznego „Raportu o inflacji NBP", który najprawdopodobniej przyniesie dalsze obniżenie ścieżki zarówno inflacji, jak i PKB – co będzie dobrą okazją do „postawienia kropki nad i" – a także dokonania ostatniej w tym cyklu (bądź „w tej części cyklu") obniżki stóp, sprowadzając ją do historycznie najniższego poziomu 3,5 proc.
Najniższy poziom koniunktury najpewniej miniemy w pierwszej połowie roku, dalsze zaś znaczne cięcia stóp mogłyby się okazać działaniem procyklicznym
Dlaczego nie ciąć dalej? Po pierwsze, zarówno kwartalne badania koniunktury NBP, jak i wskaźniki wyprzedzające (PMI dla Polski, wskaźnik oczekiwań Ifo dla Niemiec, by wymienić tylko te najważniejsze) wskazują, że możemy być bardzo blisko cyklicznego dna koniunktury. Oczywiście, wskazania dotyczące sytuacji bieżącej wciąż są słabe, ale równocześnie nie ma jakiegoś istotnego pogłębienia negatywnych nastrojów, a na tle ogólnie złych nastrojów pojawiają się pierwsze przebłyski poprawy we wskaźnikach wyprzedzających. To skłania do postawienia tezy o możliwości zbliżania się do koniunkturalnego dołka.
Jeśli ożywienie w Europie Zachodniej będzie kontynuowane, można oczekiwać na jego pozytywne przełożenie na krajowy PKB, przez pierwsze kilka kwartałów głównie na skutek pozytywnego wpływu eksportu netto, do czego dodatkowo przyczyniać się będzie z jednej strony nieco słabszy złoty, z drugiej zaś ograniczenie importu konsumpcyjnego na skutek wyższej skłonności do oszczędzania. Dopiero za kilka kwartałów można liczyć na ożywienie popytu wewnętrznego – ale najniższy poziom koniunktury najpewniej miniemy w pierwszej połowie roku, a dalsze znaczne cięcia stóp mogłyby okazać się działaniem procyklicznym, kiedy ich efekty za 4–6 kwartałów nałożyłyby się na przyspieszającą z powodów cyklicznych gospodarkę.