Nie wszystko złoto…

Rozmawiając z ludźmi o tym, co się dzieje na świecie, a w szczególności o niepewności i zmienności na rynkach finansowych, od lat muszę się mierzyć z tym samym problemem

Publikacja: 19.04.2013 02:44

Nie wszystko złoto…

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Kiedy mówię, że wszystkie inwestycje są ryzykowne, zawsze znajdzie się ktoś, kto odpowiada: nieprawda.  Stracić można na wszystkim, ale nie na złocie.  Bo w odróżnieniu od wydrukowanych na papierze aktywów finansowych złoto zawsze trzyma wartość i nie podlega rynkowym wahaniom.  A często znajdzie się ktoś, kto doda: gdyby tylko przywrócić wymienialność pieniądza na złoto, żadnego kryzysu na świecie by nie było.

Moje odpowiedź zawsze była taka sama.  Oczywiście, że złoto długookresowo trzyma swoją wartość – nie tylko w skali lat, ale wręcz wieków.  Oczywiście, że w stosunku do tracącego wartość papierowego pieniądza jego cena systematycznie wzrasta.  Ale to wcale nie oznacza, że na inwestycji w złoto nie można stracić.  Nie straci się, jeśli kupi się złoto za rozsądną cenę.  Jeśli natomiast kupi się je za cenę spekulacyjnie wywindowaną w górę, łatwo można na tym interesie bardzo źle wyjść.

W ciągu minionych lat, miesięcy i dni ze złotem działy się istne cuda.  Najpierw od początku kryzysu jego cena trzykrotnie wzrosła.  Potem, poczynając od jesieni 2012 r., spadła o jedną czwartą – a ostatnio zdarzył się spadek o ponad 10 proc. w ciągu zaledwie czterech dni.  Czym wytłumaczyć te wahania?

W sytuacji paniki (a przynajmniej poważnego niepokoju) inwestorzy na całym świecie są gotowi wyzbywać się aktywów ryzykownych.  A za takie uważane są aktywa ze wschodzących rynków, w tym z Polski.  Kupują aktywa z krajów uważanych za bezpieczne przystanie: USA, Niemiec, Szwajcarii, a gdy są jeszcze bardziej przerażeni – inwestują w najpewniejsze z aktywów finansowych świata, czyli złoto.  Ceny złota w warunkach niepewności rosną, gdy waluty wschodzących rynków tracą (bo wszyscy naraz je wyprzedają).  Stąd dochodzi często do paradoksów: złe wiadomości o gospodarce USA powodują, że wzmacniają się dolar i złoto, a osłabia złoty czy korona, choć akurat u nas wszystko jest w porządku.

Systematyczny wzrost cen złota w minionych latach wynikał więc z przekonania, że w warunkach kryzysu finansowego wszelkie inwestycje w papierowy pieniądz – nawet dolar i euro – są bardziej ryzykowne od zakupu magicznego kruszcu.  W takiej sytuacji ludzie stracili rozum i kupowali złoto za wszelką cenę, nawet gdy gołym okiem było widać, że jest ona spekulacyjnie zawyżona.  Wystarczyła lekka zmiana nastrojów odnośnie do perspektyw gospodarczych świata, by spekulacyjna bańka pękła, pozostawiając u wyznawców wiary w złoto poważne straty.

Ani pierwszy, ani ostatni raz.  W czasie zawirowań finansowych i inflacji w latach 1973–1982 złoto radziło sobie znakomicie jako bezpieczna lokata inwestycji, a jego ceny wzrosły ponadczterokrotnie.  Jednak ułuda całkowitego bezpieczeństwa szybko prysła, gdy w latach 1983–1984 ceny złota spadły o jedną trzecią, a spadek ten pożarł niemal cały wypracowany przez dekadę zysk.  Kto kupił złoto za rozsądną cenę, zarobił.  Kto kupił je za cenę spekulacyjnie zawyżoną, stracił.  I tak to właśnie jest ze złotem.

- Witold M. Orłowski, główny ekonomista PwC w Polsce

Kiedy mówię, że wszystkie inwestycje są ryzykowne, zawsze znajdzie się ktoś, kto odpowiada: nieprawda.  Stracić można na wszystkim, ale nie na złocie.  Bo w odróżnieniu od wydrukowanych na papierze aktywów finansowych złoto zawsze trzyma wartość i nie podlega rynkowym wahaniom.  A często znajdzie się ktoś, kto doda: gdyby tylko przywrócić wymienialność pieniądza na złoto, żadnego kryzysu na świecie by nie było.

Moje odpowiedź zawsze była taka sama.  Oczywiście, że złoto długookresowo trzyma swoją wartość – nie tylko w skali lat, ale wręcz wieków.  Oczywiście, że w stosunku do tracącego wartość papierowego pieniądza jego cena systematycznie wzrasta.  Ale to wcale nie oznacza, że na inwestycji w złoto nie można stracić.  Nie straci się, jeśli kupi się złoto za rozsądną cenę.  Jeśli natomiast kupi się je za cenę spekulacyjnie wywindowaną w górę, łatwo można na tym interesie bardzo źle wyjść.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację