Młodzi, rozmawiajmy o emeryturach

System emerytalny to temat do dyskusji nie tylko dla obecnych emerytów i tych, którzy za chwilę się nimi staną. To również kwestia płaconych dzisiaj przez nas – młodych – podatków i składek. A także tego, w jakim tempie będzie rozwijała się gospodarka, czyli naszego przyszłego poziomu życia. Dlatego czas, żebyśmy my – młodzi – zabrali głos w tej dyskusji.

Publikacja: 09.06.2019 21:00

Młodzi, rozmawiajmy o emeryturach

Foto: Adobe Stock

Diagnoza: obecnie na emerytury wydajemy (za) dużo. System emerytalny opiera się na umowie międzypokoleniowej (tzw. system repartycyjny): świadczenia dla emerytów są finansowane z podatków i składek płaconych przez młodsze pokolenia. Umowa, którą dzisiaj realizujemy w Polsce, jest bardzo korzystna dla osób starszych, a mało korzystna dla osób młodych – tych, które ją finansują.

Wydatki emerytalne w Polsce, w relacji do wielkości naszej gospodarki (PKB), są wyższe niż średnia w Unii Europejskiej. Dzieje się tak, mimo że populacja naszego kraju jest jedną z najmłodszych w całej Unii Europejskiej – udział osób w wieku 65+ jest wyraźnie niższy niż średnia.

Czytaj także:  Paweł Borys: Oto lek na kurczące się emerytury 

Dlaczego wydatki na emerytury są w Polsce wysokie? Po pierwsze, mimo stosunkowo młodej populacji emerytów i rencistów w naszym kraju jest dużo – ponad 9 mln osób. Przede wszystkim dlatego, że Polacy stosunkowo szybko odchodzą z rynku pracy.

Po drugie, świadczenia emerytalne w porównaniu do wysokości płac są w Polsce całkiem spore. Stopa zastąpienia (relacja pierwszej emerytury do ostatniej płacy) wynosi obecnie około 60 proc. i jest to piąty co do wielkości wynik w Unii. Wbrew powszechnej opinii ubóstwo wśród osób starszych jest zjawiskiem rzadszym niż wśród osób w wieku produkcyjnym. Dotyczy 3,6 proc. osób w wieku 65+ i 4,4 proc. osób w wieku 18–64 lat.

Przedstawiony podział korzyści z umowy międzypokoleniowej w naszym kraju nie bierze się z niczego. Po pierwsze jest efektem systemu emerytalnego, który istniał w Polsce przed 1999 r., a który był dla emerytów bardzo hojny. Duża część obecnych świadczeń pochodzi jeszcze z tamtej „epoki".

Po drugie, taki a nie inny podział korzyści jest skutkiem słabej obecności naszego – młodych – głosu w debacie publicznej. Wyraźnie niekorzystne dla nas reformy – powrót do niższego wieku emerytalnego (zwiększenie liczby świadczeniobiorców) czy 13. emerytura (zwiększenie wydatków emerytalnych) – zostały uchwalone w zasadzie bez jakiegokolwiek naszego sprzeciwu.

Wyzwania – nasze emerytury będą niskie

Zmiany, które czekają polski system emerytalny w najbliższych dekadach, wiążą się dla nas, młodych, z dwoma zasadniczymi wyzwaniami.

Pierwsze to starzenie się populacji. Dzisiaj liczba osób młodych (18–29 lat) i osób starszych (65+) w polskiej populacji jest podobna – wynosi około 6 mln. Mimo to w debacie publicznej już teraz dominuje głos tej drugiej grupy. W konsekwencji, jak wskazaliśmy w poprzednich akapitach, realizowana umowa międzypokoleniowa jest dla starszych bardzo korzystna – pozwala im szybko odchodzić na emeryturę i gwarantuje umiarkowanie wysokie świadczenia.

Co stanie się, gdy liczba osób starszych w populacji gwałtownie wzrośnie, a liczba osób młodych spadnie? Do 2050 r. liczba młodych zmniejszy się do 4 mln, a starszych wzrośnie do 11 mln. Można tylko domniemywać, że presja na kierowanie dodatkowych świadczeń dla osób starszych (kosztem młodych) będzie wówczas nieporównywalnie większa niż dzisiaj.

Drugie to niskie prognozowane stopy zastąpienia w przyszłości. Te drastycznie spadną w najbliższych dekadach. Gdy nasze pokolenie będzie odchodziło na emeryturę, będą wynosiły około 25 proc. Ten spadek – z 60 proc. obecnie do około 25 proc. w przyszłości – będzie największym prognozowanym spadkiem wśród wszystkich państw UE!

W żadnym innym państwie nie pojawią się tak duże międzypokoleniowe różnice w tym, jakie świadczenia obywatelom oferuje system emerytalny. To skutek przede wszystkim naszej demografii – spadek stóp zastąpienia jest konieczny do tego, żeby przy rosnącej populacji emerytów system emerytalny zachował stabilność. A mówiąc prościej – żeby nie zbankrutował.

Rozwiązania – leczyć przyczyny, nie objawy

Podstawowym interesem młodych w kwestii systemu emerytalnego jest jego odpolitycznienie. Trzeba sprawić, żeby jak najmniej elementów systemu emerytalnego zależało od polityków, bo przy rosnącym udziale osób starszych w populacji politycy będą realizowali głównie interesy seniorów. Co w długim okresie nie będzie dobre ani dla młodych, ani dla samych seniorów.

Podstawowe parametry systemu – takie jak wiek emerytalny czy wysokość emerytury minimalnej – warto uzależnić od obiektywnych wskaźników, czyli takich, na które politycy nie mają wpływu. W przypadku wieku emerytalnego może być to długość trwania ludzkiego życia. Kilka państw UE zastosowało już takie rozwiązanie. W przypadku emerytury minimalnej mogłaby to być kwota minimum socjalnego, czyli minimalna kwota potrzebna do przeżycia na godnym poziomie.

Czy samo wpisanie do ustawy tego typu regulacji wystarczy? Absolutnie nie. Pod wpływem presji wyborców politycy wciąż będą przecież mogli te parametry zmieniać. Dlatego niezbędna jest większa aktywność młodych w debacie publicznej, tak żeby budować w niej przeciwwagę dla głosu osób starszych. Zaczynając od większego uczestnictwa w wyborach (w ostatnich wyborach frekwencja wśród młodych wyniosła 35 proc., a wśród starszych 55 proc.), a kończąc na większym zaangażowaniu w różne inicjatywy – działalność w organizacjach pozarządowych czy partiach politycznych. Tego nie zmienimy działaniami państwa – to zależy wyłącznie od nas.

A jak odpowiedzieć na to, że nasze świadczenia emerytalne w przyszłości będą niskie w relacji do płac? Punktem wyjścia dla rozwiązania tego problemu jest zwiększenie świadomości młodych o jego istnieniu. To trudne, bo my obserwujemy dziś pokolenie naszych rodziców i dziadków i widzimy, że oni są w stanie utrzymać się na godnym poziomie na emeryturze, nie posiadając w zasadzie żadnych oszczędności poza publicznym systemem.

W naszym pokoleniu tak nie będzie. Świadomość tego faktu jest niezbędna do tego, żebyśmy zaczęli już dziś na poważnie myśleć o środkach na utrzymanie na starość.

Samo korzystanie z prywatnych form oszczędzania jest ważne, ale niewystarczające. Chodzi również o wspieranie przez młodych takich zmian, które poprawiają publiczny system emerytalny. Warto mieć świadomość, że wysokość emerytur jest w dużej mierze wynikiem rozwiązań, które usprawniają rynek pracy i wydłużają całkowity okres odprowadzania składek.

To – po pierwsze – ograniczenie nieoskładkowanych stosunków pracy. Po drugie, pomoc osobom pozostającym poza rynkiem pracy w powrocie do aktywności zawodowej, np. przez rozwój instytucjonalnej opieki nad małymi dziećmi.

Po trzecie, opóźnianie momentu dezaktywizacji zawodowej osób starszych poprzez poprawę jakości ochrony zdrowia (w tym profilaktyki) oraz promowanie idei uczenia się przez całe życie (np. przez szkolenia dedykowane osobom w wieku okołoemerytalnym).

Powyższe rozwiązania, chociaż nie są gwarantem wysokich świadczeń emerytalnych, dotykają sedna problemu – leczą przyczyny zamiast objawów choroby.

Jakub Sawulski jest adiunktem w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie oraz współpracownikiem Instytutu Badań Strukturalnych.

Nikodem Szewczyk jest współpracownikiem Instytutu Badań Strukturalnych oraz Fundacji Instrat, a także studentem Szkoły Głównej Handlowej  i Uniwersytetu Warszawskiego.

Diagnoza: obecnie na emerytury wydajemy (za) dużo. System emerytalny opiera się na umowie międzypokoleniowej (tzw. system repartycyjny): świadczenia dla emerytów są finansowane z podatków i składek płaconych przez młodsze pokolenia. Umowa, którą dzisiaj realizujemy w Polsce, jest bardzo korzystna dla osób starszych, a mało korzystna dla osób młodych – tych, które ją finansują.

Wydatki emerytalne w Polsce, w relacji do wielkości naszej gospodarki (PKB), są wyższe niż średnia w Unii Europejskiej. Dzieje się tak, mimo że populacja naszego kraju jest jedną z najmłodszych w całej Unii Europejskiej – udział osób w wieku 65+ jest wyraźnie niższy niż średnia.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację