Głównym pytaniem, bardzo często zresztą ostatnio stawianym w Europie, jest to, czy inne kraje naszego kontynentu mogą powielić model niemiecki. W ramach takich dyskusji zawsze dobrze wyjść jest od definicji tego, co należy rozumieć przez model niemiecki, a potem szukać odpowiedzi na pytanie czy jest on do powtórzenia w innych krajach.

W Europie niemiecki model gospodarczy kojarzy się z oszczędnościami, niską konsumpcją i bardzo silnym eksportem. A niektórym tylko z Angelą Merkel, a dokładnie z trudnym silnym partnerem, który nie chce w nieskończoność finansować zadłużonych po uszy krajów Południa. W praktyce model niemiecki nie jest ani bardzo oszczędny, ani też wyjątkowo innowacyjny, przez wiele lat w przeszłości był nawet uważany za zupełnie nieperspektywiczny. Wystarczy przypomnieć trudne lata 90. i głębokie przekonanie na początku dekady o tym, że Niemcy, jako „chory człowiek" Europy mają przed sobą nieciekawą przyszłość.

Definiując niemiecki model, trzeba sobie odpowiedzieć, jak tak bogaty kraj jak Niemcy jest w stanie konkurować na globalnych rynkach, gdzie liczą się przede wszystkim cena i innowacyjność. Odpowiedzi jest kilka. Przede wszystkim niesamowita wręcz dyscyplina płacowa w ostatniej dekadzie. W krajach Południa koszty pracy wzrosły w owym czasie o ok. 30 proc. w stosunku do Niemiec, co jest już samo w sobie bardzo wymowne. Innym ważnym – ale często pomijanym aspektem – było przyjęcie euro. Zauważmy, że o ile dla Włoch czy Hiszpanii euro było i jest zbyt silną walutą, to dla Niemiec jest zbyt słabą, co dawało im ekstraprzewagę konkurencyjną. Po trzecie, Niemcy, w przeciwieństwie do Francji, umiały wykorzystać rozszerzenie UE, przenosząc część swej produkcji do nowych krajów członkowskich, tym samym obniżając koszty produkcji. No i na koniec największa zapewne zaskoczenie dla wielu – rynek pracy. Bliższa analiza danych wskazuje, że Niemcy są krajem, gdzie udział wynagrodzeń minimalnych w całej strukturze płac jest jednym z najwyższych w Europie (prawie 20 proc). 15 proc. umów o pracę ma charakter czasowy. Niemcy mają jeden z najniższych poziomów uzwiązkowienia w Europie, a negocjacje płacowe dotyczą poszczególnych branż, a nie całej gospodarki. I mimo to, że w Niemczech nie zwalnia i nie zatrudnia się tak łatwo jak w Stanach, to na tle wielu innych krajów europejskich niemiecki model rynku pracy byłby zapewne trudny do przyjęcia. Są też inne ważne elementy niemieckiego modelu, takie jak zrównoważona struktura gospodarki, silna rola przemysłu, system kształcenia odpowiadający potrzebom gospodarki, dyscyplina fiskalna i dbanie o stabilną i niską inflację.

Niemiecki model gospodarczy nie pasuje do wielu krajów Europy, może być jednak śmiało modelem dla Polski. Polska powinna sobie wyznaczać cele, które brzmią śmiało, ale są jednocześnie realne. Skopiowanie niemieckiego modelu powinno być takim celem. W przeciwieństwie do Grecji mamy bazę przemysłową (silnie powiązaną z Niemcami), której trzeba pomóc przejść na produkcję o wyższej wartości dodanej. Aby to się stało, gospodarka musi być elastyczna (włącznie z rynkiem pracy), stabilna makroekonomicznie, promująca innowacyjność i wiedzę, i przewidywalna. Śmiałe to wyzwania, ale do zrobienia.

- Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich, partner PWC.