Nie mamy umów śmieciowych

Jeśli rząd ograniczy czarny rynek zatrudnienia, to w naturalny sposób praca ?trafi na rynek legalny. Czyli do takich firm jak nasza – mówi Tomasz Misiak, współzałożyciel i przewodniczący rady nadzorczej Work Service.

Publikacja: 24.01.2014 03:19

Rz W ramach wojny z umowami śmieciowym rząd chce oskładkować umowy cywilnoprawne i ograniczyć terminowe. Czy to zagrozi usługom personalnym, w tym pracy tymczasowej czyli branży, w której działa Work Service?

Mamy problem z definicją umów śmieciowych. Premier rozumie je pewnie jako umowy nieoskładkowane, a związki zawodowe traktują tak wszystkie umowy, które nie są zawarte na czas nieokreślony z kilkuletnim okresem wypowiedzenia. Z kolei dla pracowników umowy śmieciowe to takie, które dają im najmniejsze pieniądze. Menedżerowie, którzy podpisują kontrakty terminowe, ale dużo zarabiają, nigdy przecież nie powiedzą, że pracują na umowie śmieciowej. Najchętniej zatrudnialiby się jako firma z 1100 zł składki na ZUS. Specjaliści IT, którzy współpracują z naszą firmą IT Kontrakt zajmującą się wynajmowaniem informatyków na godziny, też zwykle nie chcą pracować na etacie. Tak więc każda grupa zawodowa inaczej definiuje umowę śmieciową...

A jak pan ją definiuje?

Według mnie, są to umowy całkowicie nieoskładkowane, które pozwalają na zatrudnianie ludzi na normalnym rynku pracy. Umowy o dzieło, na które zatrudnia się pracowników fizycznych np. kasjerki w sklepach, czy też umowy- zlecenia bez składek na ZUS, są umowami śmieciowymi, na pograniczu czarnego rynku. Ale to nie jest nasza branża. Paradoksalnie odnotowała ona największy procentowy wzrost w historii po tym, gdy w 2003 roku wprowadzono ustawę o pracy tymczasowej. My opłacamy pracownikom pełne składki ZUS i zapewniamy nawet więcej urlopu niż wymaga Kodeks Pracy. A skoro zarabiamy tylko wtedy, gdy ludzie pracują, zawsze zależy nam by znaleźć dla nich zatrudnienie. Niektórzy pracują z nami od ośmiu - dziewięciu lat zmieniając w międzyczasie firmy, zdobywając doświadczenie i awansując. Oferujemy im programy lojalnościowe, załatwiamy w bankach kredyty. Z naszej perspektywy wprowadzenie ozusowania każdej umowy zlecenia do wysokości pensji minimalnej jest rozsądnym rozwiązaniem i korzystnym dla pracowników. Tak naprawdę, im ten rynek będzie bardziej uporządkowany, tym lepiej dla nas. Tym bardziej, że jesteśmy spółką giełdową i zależy nam na dobrej opinii i stałej współpracy z klientami.

Jednak plan ograniczenia umów terminowych może być problemem w pracy tymczasowej, gdzie umowy zawiera się na określony czas?

Nasze umowy są umowami terminowymi, ale w tej sprawie w mediach pojawia się przekłamanie, gdy informują, że Polska ma największy ok. 26 proc. udział umów czasowych.

Tak wynika z unijnych statystyk Eurostatu.

Problem polega na tym, że według danych Eurociett czyli organizacji która reprezentuje sektor agencji pracy tymczasowej, wynika, że w Polsce jej udział jest dwu- trzykrotnie niższy niż w Niemczech, Francji czy Holandii. U nas w tej formule pracuje 0,8 proc. wszystkich zatrudnionych, podczas gdy w Niemczech 1,5 proc. we Francji 2,5 proc, a w Holandii 5 proc. Co więcej rynki, na których jest największy udział elastyczności pracy, mają też najniższy poziom bezrobocia.

Ale związki i politycy widzą te 26 proc...

Są to tzw. umowy terminowe, na przykład pięcioletnie czy dziesięcioletnie, które dla pracodawcy mają jedną istotną zaletę- mogą być wypowiedziane w ciągu dwóch tygodni. Trzeba pamiętać, że światowa gospodarka charakteryzuje się teraz ogromną zmiennością produktów, usług i działań. Nie można więc zakładać, że na poziomie kosztów personalnych przedsiębiorstwa będą się zachowywać jak kiedyś. Przedsiębiorcy są racjonalni. Henry Ford, który płacił swym robotnikom trzy razy więcej niż konkurenci, stwierdził, że była to najbardziej opłacalna inwestycja w jego życiu. Nie tylko dlatego, że ludzie zabijali się, by u niego pracować, ale też nie odchodzili z fabryki. Ford stworzył formułę zatrudnienia, która przetrwała do czasów nowożytnych, ale współczesny świat wymusza jej zmiany.

Firmom już nie zależy, by utrzymać pracownika?

Dziś też chcą zatrzymać dobrych pracowników, ale nie mogą sobie pozwolić na to, by byli oni kosztem stałym, niemożliwym do usunięcia. Przez to upadło już kilka dużych przedsiębiorstw, które nie mogły wyjść z pętli układów zbiorowych, mało elastycznego stanowiska związków zawodowych. Ten brak elastyczności jest zresztą naszym ogromnym problemem. Według danych ministerstwa pracy, tylko w grudniu 2013 firmy zgłosiły do urzędów pracy 48 tys. wakatów. To oznacza, że można by tyle osób zatrudnić. Urzędy pracy nie są jednak w stanie sobie z tym poradzić. Jeśli rząd chce naprawdę walczyć z bezrobociem to potrzebne jest sprawne pośrednictwo pracy.

Czyli jakie ?

Ja zacząłbym od ogólnopolskiej, otwartej bazy danych osób bezrobotnych, do której miałby dostęp każdy przedsiębiorca szukających pracownika i agencje zatrudnienia. Początkowo bez podawania CV i nazwiska kandydatów, które byłyby przesyłane dopiero w chwili oficjalnego zgłoszenia stanowiska pracy. To byłaby prawdziwa walka z bezrobociem. Można też wyciągnąć z szarej strefy ok.300 tys.osób, które w Polsce pracują w domach jako opiekunki, panie do sprzątania.

Mamy przecież przepisy, które miały wyciągnąć nianie z szarej strefy?

Ale się nie sprawdziły. Dużo lepszy byłaby zryczałtowana opłata do ZUS i maksymalnie uproszczona umowa dla rodziny zatrudniającej nianię. Tworzymy tak dużo barier na poziomie podatkowym, że to z nimi polski system zatrudnienia naprawdę się boryka. Problemem nie jest rodzaj umów, ale obciążenia podatkowe, brak wiedzy i braku przejrzystości rynku.

Porównując różne rynki, na których działa Work Service, gdzie są teraz najlepsze perspektywy?

Dla nas bardzo przyszłościowy jest rynek niemiecki. Weszliśmy tam półtora roku temu i tylko przez organiczny rozwój mamy 15 mln euro rocznych przychodów. A jak już informowaliśmy, prowadzimy teraz zaawansowane negocjacje z dużym, tamtejszym partnerem, które mają szanse się zamknąć w krótkim czasie. Nic więcej nie mogę na razie powiedzieć.

W grudniu kupiliście węgierską agencję Prohuman, teraz Niemcy, a jakie kolejne rynki macie teraz na celowniku?

Na pewno Turcję i Rumunię. Tu też nie mogę na razie mówić o szczegółach. Potwierdzam natomiast, że Work Service planuje rozwój geograficzny i podtrzymujemy nasze zapowiedzi co do wyników. W 2013  skonsolidowane przychody pro forma obejmujące zrealizowane dotychczas akwizycje, będą bliskie 1,3 miliarda złotych.

A skonsolidowane?

Będą bliskie miliarda. Z kolei w tym roku, uwzględniając akwizycje, powinniśmy osiągnąć 1,7-1,8 miliarda złotych przychodów. Podtrzymujemy też ambicje wejścia do pierwszej setki polskich firm, która zaczyna się od 2,7 mld zł przychodów. Sądzę, że w ciągu dwóch trzech lat powinniśmy je zrealizować. Co więcej jesteśmy jedną z może dziesięciu polskich firm, które maja prawdziwy rozwój zagraniczny, a nie tylko wysyłają swoje towary za granicę.

Ten rozwój kosztuje. Po przejęciu Prohuman spółka informowała, że wydała na przejęcia 164 mln zł. Ile jeszcze może na nie przeznaczyć?

Proszę pamiętać, że spółka ma wysoki EBITDA (zysk operacyjny przed amortyzacją- przyp. a.b.) idący w dziesiątki milionów złotych. Gotówkę generuje wzrost organiczny, który w zeszłym roku wyniósł około 28 proc. Poza tym zapowiadaliśmy już, że jeśli kapitalizacja Work Service wzrośnie do miliarda złotych, to zrobimy SPO czyli wtórną ofertę publiczną. Brakuje nam już niewiele, więc jeśli inwestorzy uwierzą w nasz model biznesowy, to możliwe, że przeprowadzimy ją jeszcze w tym roku na jesieni. W ten sposób pozyskamy dodatkowe środki na to, by w pełni zrealizować nasze plany w trójkącie Berlin-Moskwa - Stambuł.

A wtedy Work Service pójdzie na duże zakupy?

Nasze zakupy są bardzo przemyślane. Gotówkę od inwestorów będziemy przeznaczać tylko na bardzo konkretne, pasujące do naszej strategii cele akwizycyjne. Takie cele mamy już namierzone. Work Service ma jeszcze duże możliwości rozwoju przez akwizycje.

A konkretnie ?

Na każdym rynku chcemy być albo liderem w jakiejś specjalizacji - od IT po rekrutacje, czy kontrolę jakości - albo liderem pracy kontraktowej. Kupiliśmy już wicelidera rynku na Węgrzech i możemy sobie jeszcze pozwolić na kupno liderów w innych krajach. Już jesteśmy numerem jeden na rynku outsourcingu HR w całej Europie Środkowej. Teraz naszym celem jest zbudowanie firmy-lidera w trójkącie Berlin-Moskwa-Stambuł. Z tej pozycji będziemy atakować rynki w całej Europie Zachodniej i na świecie.

W jakich krajach?

Najbardziej perspektywiczne są Stany Zjednoczone, Brazylia i Chiny.

Kiedy Work Service mógłby tam wejść?

Sądze, że za dwa lata w taki, czy inny sposób będziemy w tych krajach. Lata 2014 -2015 chcemy poświęcić na domknięcie trójkąta Berlin-Moskwa-Stambuł i zbudowanie tu mocnej pozycji do dalszej ekspansji. Cały czas chcemy też utrzymywać wysokie tempo wzrostu organicznego. Połączenie tego z akwizycjami daje nam fantastyczne możliwości budowy grupy.

Gdzie są teraz największe możliwości wzrostu organicznego?

Jeśli rząd wprowadzi zmiany dotyczące ograniczenia czarnego rynku zatrudnienia, to w naturalny sposób elastyczna praca trafi na rynek legalny, czyli do takich firm jak nasza. Tak jest na świecie, np. we Francji, gdzie regulacją elastyczności rynku pracy nie zajmuje się czarny rynek, ale profesjonalne firmy. Dlatego rynek francuski w naszej branży jest wart 20 mld euro, niemiecki 15 mld euro, a polski zaledwie miliard euro. To pokazuje ogromny potencjał wzrostu naszego rynku, nawet uwzględniając różnice w wielkości gospodarek.

Czyli skorzystacie na walce z umowami śmieciowymi?

Na pewno skorzysta na tym rynek pracy. Mam nadzieję, że teraz premier zacznie naprawdę walczyć nie z umowami elastycznymi, a z prawdziwymi umowami śmieciowymi, gdzie zatrudnia się osoby bez żadnych zabezpieczeń. W rządowych przetargach wygrywa zwykle najniższa cena, która w usługach ochrony, czy sprzątania oznacza często nierealne stawki dla wykonawców, niekiedy nawet poniżej pensji minimalnej. W rezultacie ten, kto wygrał kontrakt, musi oszukiwać. Jeśli rząd akceptuje takie umowy w przetargach, a potem ogłasza walkę z umowami śmieciowymi, to znaczy, że żyjemy w państwie hipokryzji. Liczę, że teraz rząd zacznie walczyć z takimi absurdami.

Tomasz Misiak (41 l.) Założona przez niego pod koniec lat 90. firma Work Service jest jedną z najbardziej dynamicznych spółek na GPW i jedną z niewielu, które mogą się pochwalić pozycją lidera swej branży w regionie. Inwestorzy docenili tempo rozwoju i plany grupy, której kurs wzrósł w ubiegłym roku ponaddwukrotnie.

Rz W ramach wojny z umowami śmieciowym rząd chce oskładkować umowy cywilnoprawne i ograniczyć terminowe. Czy to zagrozi usługom personalnym, w tym pracy tymczasowej czyli branży, w której działa Work Service?

Mamy problem z definicją umów śmieciowych. Premier rozumie je pewnie jako umowy nieoskładkowane, a związki zawodowe traktują tak wszystkie umowy, które nie są zawarte na czas nieokreślony z kilkuletnim okresem wypowiedzenia. Z kolei dla pracowników umowy śmieciowe to takie, które dają im najmniejsze pieniądze. Menedżerowie, którzy podpisują kontrakty terminowe, ale dużo zarabiają, nigdy przecież nie powiedzą, że pracują na umowie śmieciowej. Najchętniej zatrudnialiby się jako firma z 1100 zł składki na ZUS. Specjaliści IT, którzy współpracują z naszą firmą IT Kontrakt zajmującą się wynajmowaniem informatyków na godziny, też zwykle nie chcą pracować na etacie. Tak więc każda grupa zawodowa inaczej definiuje umowę śmieciową...

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację