Wątek wprowadzenia euro w Polsce powrócił w nieco niefortunnych okolicznościach związanych z sytuacją na Ukrainie i nadziejami, iż obecność w unii walutowej oznaczałaby dla Polski większe gwarancje bezpieczeństwa. Jednak są inne powody, aby do tematu euro powrócić.

Ostatnie lata uświadomiły zarówno ekonomistom, jak i polskiej opinii publicznej, że uczestnictwo w projekcje euro to nie tylko korzyści. Co więcej, próby ratowania krajów Południa oznaczały, iż o przyłączeniu do tego projektu tak dużego kraju jak Polska nie mogło być mowy. Powrót Europy znad przepaści gospodarczej wyeliminował tę najważniejszą przeszkodę. To zaś oznacza, że znów mamy korzystny klimat do tego, aby o przyjęciu euro dyskutować.

O ile kryzys ostudził zapał do szybkiego pozbycia się złotego, o tyle warto wskazać na istotny argument za przygotowaniem się do przyjęcia euro już teraz. Są to kryteria członkostwa. Po greckiej traumie jasne jest już, że w ocenie wypełnienia kryteriów nie będzie żadnej taryfy ulgowej, a kryteria te są zarówno nieadekwatne, jak i trudne do wypełnienia. Tradycyjnie największym wyzwaniem dla polskiego rządu było wypełnienie kryterium fiskalnego, zgodnie z którym deficyt nie powinien przekraczać 3 proc. PKB. Nie jest to kryterium idealne, gdyż poziom deficytu zmienia się wraz z cyklem koniunkturalnym i właśnie dlatego najbliższe lata ze wzrostem gospodarczym powyżej 3,5 proc. będą dla wypełnienia tego kryterium korzystne.

Jeszcze bardziej istotnym kryterium z punktu widzenia Polski jest stabilność waluty. Dla wielu małych gospodarek ta kwestia miała niewielkie znaczenie, gdyż rynek walutowy był mało płynny i nie interesował globalnych inwestorów zawierających często pozycje spekulacyjne. Dla Polski w latach 2006 czy 2007 wypełnienie kryterium kursowego, nawet w luźniejszej formule, czyli ustabilizowanie kursu złotego do euro w ramach korytarza +/-15 proc. względem ustalonego parytetu, wydawało się nierealne. Warto przypomnieć, iż znacznie mniejsza Słowacja musiała dwukrotnie uciekać się do zmiany parytetu, co w trakcie kryzysu odbiło się na konkurencyjności jej eksportu. Tymczasem w ciągu ostatniego roku kurs euro/złoty tylko przez 46 dni przebywał poza korytarzem 4,15+/-2,25 proc., czyli w bardzo restrykcyjnym rozumieniu kryterium walutowego.

Okazuje się zatem, iż stabilność złotego nie tylko pomaga gospodarce, ale tworzy też korzystne warunki do wypełnienia kryteriów członkowskich uczestnictwa w unii walutowej. Okoliczności są sprzyjające, a to, czy pośpiech w przyjmowaniu euro jest potrzebny, jest już tematem na zupełnie inną dyskusję.