Licznik nie uwzględnia umorzenia obligacji przejętych przez ZUS z OFE (130 mld zł) oraz pozostałych zmian w systemie emerytalnym, ponieważ Trybunał Konstytucyjny nie wypowiedział się jeszcze, czy działanie te było zgodne z prawem – poinformowało prowadzące projekt Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Na głowę rezydującego w Polsce, a więc tu płacącego podatki obywatela, dług wyniesie w końcu grudnia 27 473 zł. Być może pamięć mnie zawodzi, ale wydaje mi się, że gdy licznik ruszał 4 lata temu, było to niewiele ponad 20 tysięcy.
Oczywiście można też przyjąć, że Trybunał Konstytucyjny uzna legalność przejęcia obligacji z OFE i dług na liczniku zmniejszy się o 130 miliardów, a nawet więcej, bo już zaczął działać tak zwany suwak, czyli stopniowe przejmowanie całych oszczędności w OFE u osób będących mniej niż 10 lat przed emeryturą. Tyle, że z 130 mld, które przechwycił rząd i umorzył stosując w ten sposób konfiskatę jako najprostszą metodę zmniejszania publicznych zobowiązań, po niespełna roku już zostało tylko 82 mld, resztę przeputano. Można się spodziewać, że za najdalej dwa lata bilion i tak pęknie.
Przewiduje to zresztą sam rząd. W „Strategii zarządzania długiem sektora finansów publicznych na lata 2015-2018", zapisano, że dług sektora wyniesie 985,3 mld zł w 2017 i 1028,6 mld w 2018 (po uwzględnieniu „reformy" emerytalnej). Więcej niż czapkę gruszek jestem w stanie postawić, że będzie wyższy i szybciej. Wystarczy spojrzeć na założenia makroekonomiczne. Na początek różowa perspektywa wzrostu gospodarczego stopniowo dochodzącego do 4 procent rocznie, cały czas w górę. W poprzednich strategiach też nie było mowy o tak słabych latach, jakie faktycznie się wydarzyły (2012 i 2013). Po drugie kurs walutowy – już za półtora miesiąca będzie widać, o ile się pomylili planiści. W Strategii widać bowiem na koniec roku dolara po 3,01 złotego i euro po 4,08 złotego (w piątek kursy wynosiły odpowiednio 3,39 i 4,22). Co więcej, rząd, który wraz z minister Szczurkiem publicznie cieszy się ze słabego złotego, na potrzeby rachunków w Strategii założył jednak, że złoty będzie się wzmacniał do 2,60 złotego za dolara i 3,54 za euro w 2017 roku. Co to oznacza? Na przykład przy kursie 3,50 złotego za euro, czyli o 17 procent wyższym, dziś dług byłby o ok. 40 mld złotych niższy. Ale nie jest.
Przy takich założeniach nic dziwnego, że wszystkie wskaźniki dotyczące długu i jego kosztów obsługi w relacji do produktu krajowego ładnie się zmniejszają.