Ale okazuje się, że przyjazna rekrutacja może być czymś prawdziwym i istnieć naprawdę, tak jak zimne ognie czy ciepłe lody wymyślone specjalnie dla dzieci. Przed firmami sporo jednak pracy, bo na razie potencjalnych pracowników nie traktują poważnie.
Trafił ostatnio w moje ręce raport pokazujący, jak różne są opinie pracodawców i kandydatów na pracowników dotyczące procesu rekrutacji. Ci pierwsi myślą, że wszystko jest w należytym porządku. Drudzy są zupełnie innego zdania. Z drugiej edycji badania Candidate Experience wynika, że choć 65 proc. firm uważa, że dba o relacje z kandydatami, to ledwie 29 proc. z nich raczy poinformować wszystkich o tym, jak rekrutacja przebiega. To aż zadziwiające, że siedmiu na dziesięciu pracodawców zapomina o tych, którzy zostali odrzuceni.
Napiszę zatem tak: Szanowni Państwo Pracodawcy, pracownik nie jest towarem. Dziś ze względu na panujący jeszcze w zasadzie rynek pracodawcy, ze względu na relatywnie wysokie bezrobocie, nie odczuwacie skutków takiego postępowania. Co będzie jednak, gdy przyjdzie czas pracowników? Czy chcielibyście, by ci umawiali się na spotkania i nawet nie informowali o tym, że jednak nie przyjdą, bo w międzyczasie znaleźli sobie inną pracę? Co z waszym cennym czasem straconym z powodu oczekiwania na pracownika? Prawda, że się zmarnował?
A teraz odwróćmy sytuację. Jak czuje się ten, kto codziennie sprawdza skrzynkę pocztową w oczekiwaniu na jakąkolwiek informację od was i jej nie dostaje? To nie jest przyjemne uczucie. Pamiętajcie więc o tym, bo w przyszłości to będzie procentowało. Chociażby przy kolejnej rekrutacji.
Co więcej, może jesteście tego nie świadomi, ale właściwe podejście do kandydata, nawet tego odrzuconego, może zaprocentować szybciej niż się wydaje. Niemal połowa kandydatów, którzy mają nieprzyjemne wspomnienia z procesu rekrutacji, zmienia nastawienie do jego produktów lub usług. Na jakie? Długo zastanawiać się nie trzeba – oczywiście na negatywne.