Projekt europejskiej unii bankowej określany jest przez jej zwolenników jako przełomowy z punktu widzenia tworzenia bezpiecznej i stabilnej instytucjonalnej architektury finansowej strefy euro. Jej przeciwnicy argumentują, że tylnymi drzwiami wprowadzana jest solidarna odpowiedzialność europejskich depozytariuszy i podatników za zobowiązania nadmiernie zadłużonych banków i państw.
Krytyka wydaje się zbyt ostra, jeśli spojrzymy na główne punkty definiujące zasady funkcjonowania unii bankowej. Warto takie ćwiczenie wykonać, biorąc pod uwagę nasze polskie perspektywy. Polska nie jest członkiem unii bankowej, zdecydowaliśmy się zastosować strategię uważnego obserwatora, który trzyma nogi w uchylonych (jeszcze) drzwiach (określenie naszego ministra finansów).
Mamy wprawdzie bezpieczny system bankowy, sprawny nadzór, ale tworząca się na naszych oczach unia bankowa będzie miała przemożny wpływ również na funkcjonowanie naszych banków, chociażby dlatego, że wiele dużych instytucji finansowych obecnych na naszym rynku będzie objętych w niedalekiej przyszłości nadzorem Europejskiego Banku Centralnego.
Kto pokrywa straty
EBC właśnie przeanalizował sprawozdania finansowe największych europejskich instytucji bankowych z punktu widzenia możliwości wystąpienia potencjalnych ukrytych strat oraz sposobów ich pokrycia. Wszystkie banki będą musiały być lepiej skapitalizowane, co niewątpliwie zwiększy ich stabilność i bezpieczeństwo. Jeśli mimo to miałyby one problemy ze swoją wypłacalnością, powinny podlegać jednolitym procedurom sanacyjnym lub w uporządkowany sposób być likwidowane.
Straty, w razie ich wystąpienia, powinny być pokrywane przede wszystkim przez właścicieli i wierzycieli banku. Mali depozytariusze z wkładami do 100 tys. euro są już dzisiaj chronieni w całości przez narodowe bankowe fundusze gwarancyjne i tak z pewnością powinno pozostać również po powołaniu ich europejskiego odpowiednika.