Nieodrobiona lekcja

Długi gospodarstw domowych: nieodrobiona lekcja. Tak nazywa się rozdział w nowym raporcie firmy McKinsey. Poświęcony jest on rosnącym, mimo kryzysu lat 2007-2009, długom na świecie. Po 2007 roku wzrost zadłużenia rządów wynosił średniorocznie 9,3 proc. a przedsiębiorstw 5,8 proc. Długi gospodarstw domowych rosły relatywnie najwolniej (2,8 proc.), co świadczy o pewnej przytomności umysłów.

Aktualizacja: 07.02.2015 20:35 Publikacja: 07.02.2015 18:05

Piotr Aleksandrowicz

Piotr Aleksandrowicz

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Słowo „pewnej" jest tu jednak na miejscu. Zdaniem McKinseya w siedmiu krajach, jeżeli wziąć pod uwagę poziom długów gospodarstw domowych, tempo ich wzrostu i koszt obsługi, sytuacja może być nie do utrzymania: w Holandii, Korei, Kanadzie, Szwecji, Australii, Malezji i Tajlandii. W Polsce relacja długu gospodarstw domowych do dochodów jest jak na kraj rozwijający się dość wysoka, wynosi 59 procent i wzrosła od 2007 roku o 23 punkty. Jednak to mniej niż 64 procent w Czechach, czy budzące niepokój analityków 146 procent w Malezji i 121 procent w Tajlandii. Słowem sytuacja, wbrew histerii wokół frankowiczów, nie jest zła.

Ciekawe jak długo. Właśnie przeczytałem na blogu Macieja Samcika, uznanego eksperta do finansów osobistych, jego nowy wpis o niejakim panie Janie, który dzięki sprytnym negocjacjom i skutecznemu blefowi uzyskał właśnie rekordowo niską marżę kredytu hipotecznego. Samcik chwali pana Jana za „wzorowy przykład tego, jak powinien wyglądać tok myślenia klienta walczącego o jak najlepszy kredyt hipoteczny". Nie będę jednak opisywał szczegółów, bo w tym wpisie zafrapowało mnie coś zupełnie innego. Mianowice ów pan Jan ma 25 lat, zarabia 6 tysięcy netto, spodziewa się podwyżki, a kredyt wziął na 30 lat. No po prostu dziecko szczęścia. Być może pan Jan to zwycięzca konkursu Microsoftu albo Intela na programistę i jest już, dzięki swoim umiejętnościom, finansowo nieśmiertelny do końca życia. Kapelusz z głowy. Ale muszę przyznać, że ustawienie się tuż po studiach w roli niewolnika spłaty kredytu, która to spłata zakończy się parę lat przed emeryturą, wymaga specyficznego podejścia do życia.

Sądzę też, że jest paru innych młodych ludzi w Polsce, którzy w kwiecie wieku lat 25 są też ustawieni znakomicie, tyle, że za kilka lat ich firma padnie, albo szefowie uznają, że w ramach redukcji powinni zwolnić tych młodych, najlepiej zarabiających, bo dużo kosztują, a wcale nie są tacy nadzwyczajni. A równocześnie okaże się, że Polskę właśnie dopadła recesja, płace staną w miejscu, a stopy procentowe podskoczą do normalnego poziomu.

Zastanawia mnie też radość blogera. Z jednej strony rozumiem zadowolenie profesjonalisty, że jeden z jego czytelników okazał się tak pojętnym uczniem. Z drugiej – mam wrażenie, że takie radosne podejście prowadzi wprost do tego, od czego zacząłem - do nieodrobionej lekcji. Redukuje podjęcie zobowiązania na całe życie do doraźnej rozgrywki w monopoly.

Ale być może to pan Jan ma rację. W końcu jakoś te długi na świecie będą musiały być umorzone lub zredukowane, bo nikt nie wierzy chyba, że zostaną spłacone. Z tego punktu widzenia kwestia kredytów we frankach i pomocy dla t.zw frankowiczów to precedensowe studium przypadku.

W tej sprawie mam tylko jedno do powiedzenia: wbrew temu co opowiadają różni tej pomocy pomysłodawcy ( w tym dziennikarze, też umoczeni w kredyty frankowe, tylko zapomnieli o tym powiedzieć) każda zmiana statusu tych kredytów z definicji odbędzie się pośrednio lub bezpośrednie na koszt podatników lub pozostałych klientów banków, a najpewniej jednych i drugich. Każda.

Słowo „pewnej" jest tu jednak na miejscu. Zdaniem McKinseya w siedmiu krajach, jeżeli wziąć pod uwagę poziom długów gospodarstw domowych, tempo ich wzrostu i koszt obsługi, sytuacja może być nie do utrzymania: w Holandii, Korei, Kanadzie, Szwecji, Australii, Malezji i Tajlandii. W Polsce relacja długu gospodarstw domowych do dochodów jest jak na kraj rozwijający się dość wysoka, wynosi 59 procent i wzrosła od 2007 roku o 23 punkty. Jednak to mniej niż 64 procent w Czechach, czy budzące niepokój analityków 146 procent w Malezji i 121 procent w Tajlandii. Słowem sytuacja, wbrew histerii wokół frankowiczów, nie jest zła.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację