Według naszych informacji Platformie od początku zależało na mocnym gospodarczym i politycznym przesłaniu: takiej obniżce podatków, by odczuli to obywatele. Rozważano więc zmniejszenie podatku PIT z obecnych 18 proc. oraz 32 proc. do 17 oraz 31 proc. Wyliczenia resortu finansów pokazywały, że kosztowałoby to budżet ok. 5 mld zł, a zatem dwukrotnie mniej niż proponowana obecnie reforma. – Tyle że nam zależało, aby stworzyć system, w którym najbardziej zyskują najsłabiej zarabiający. A przy obniżce podatku dochodowego do 17 oraz 31 proc. tak by się nie stało, bo spora część najuboższych ma tak niskie dochody, że w ogóle nie płaci PIT – tłumaczy nasz rozmówca, jeden z twórców zmian.
Z tych samych powodów – jak przekonują nasi rozmówcy w Platformie – propozycja tej partii to dobry polityczny oręż w starciu z PiS. Kandydatka PiS na premiera Beata Szydło proponuje bowiem zwiększenie kwoty wolnej od podatku, z czego osoby niepłacące PIT nie skorzystają.
Gdyby PO wprowadziła w życie swój pomysł „podatkoskładki" łączącej podatek dochodowy ze składkami na ZUS i NFZ, to najuboższe rodziny zapłacą 10 proc. swoich zarobków. Dziś daniny pochłaniają ok 30 proc. zarobków. Wedle wyliczeń resortu finansów czteroosobowa rodzina z jednym pracującym, zarabiającym minimalną płacę, zaoszczędzi w nowym systemie ok. 5 tys. złotych rocznie.
Innym rozważanym pomysłem było obniżenie stawek VAT. Jednak rząd obawiał się reakcji Brukseli, która – nieco na wyrost – niedawno zniosła wobec Polski procedurę nadmiernego deficytu. Pomysł ostatecznie porzucono, gdy okazało się, że w tym roku zmalały wpływy z VAT. Wykluczona jest zatem obniżka tego podatku od 1 stycznia, a najwcześniejszy możliwy termin to 2017 r.
Według naszych informacji Janusz Lewandowski, szef doradców gospodarczych pani premier, intensywnie lansował zróżnicowanie płacy minimalnej w zależności od regionu. Propozycja ta – popierana przez wielu ekonomistów – przegrała jednak z polityką. – Analizy pokazywały, że trzeba byłoby podzielić Polskę na południowy wschód i północny zachód. To odtwarzałoby podział kraju na Polskę A i Polskę B, co było politycznie nie do zaakceptowania – twierdzi nasz rozmówca, wysokiej rangi polityk PO.