Gdy państwa zabiorą najbogatszym, to więcej będą mieli najbiedniejsi. Problem w tym, że ci najbogatsi mają jakieś 450 mld dol., a to nie wystarczy. Tymczasem państwa, które mają zabierać bogatym i dawać biednym, mają już 75 bln dol. I jakoś biednym się od tego nie poprawia.
Największą część publicznego majątku stanowią przedsiębiorstwa (w całości albo części) państwowe. Ponad 10 proc. z 2 tys. największych z nich należy do państwa. Na drugim miejscu są nieruchomości. Tylko w USA 25 proc. gruntów należy do władz federalnych, a rządowe budynki są warte 1,5 bln dol. – półtora raza więcej niż giełdowe wyceny aktywów ośmiu najbogatszych! Amerykańskie władze mają aktywa warte 6 bln dol. W Niemczech ostatnie oficjalne statystyki państwowych aktywów opublikowano w 1988 roku. Rząd federalny i władze landów były wówczas właścicielami ok. 4 tys. przedsiębiorstw zatrudniających prawie co dziesiątego Niemca. W 2006 roku naukowcy z Uniwersytetu w Poczdamie znaleźli już 10 tys. państwowych spółek. Kiedy OECD przygotowywało raport na ten temat, Niemcy odmówili przekazania danych. Dwie trzecie przedsiębiorstw z krajów rozwijających się, które w 2014 roku pojawiły się na liście 500 największych firm świata magazynu „Fortune", to firmy państwowe. Gdyby tak „przedsiębiorcze państwa" zwiększyły stopę zwrotu z publicznego majątku tylko o 1 pkt proc., uzyskałyby 750 mld dol. dodatkowych dochodów rocznie. To równowartość PKB Arabii Saudyjskiej.