Reklama

Magiczne moce wygnańców

Shirin Neshat - Uchodzi za jedną z najbardziej wpływowych kobiet świata. Wystawiała w najważniejszych muzeach, od niedawna zaczęła współpracę z Krzysztofem Pastorem.

Publikacja: 11.06.2015 21:46

„Burza”, choreografia Krzysztof Pastor, projekcje wideo Shirin Neshat & Shoja Azari, Het Nationale B

„Burza”, choreografia Krzysztof Pastor, projekcje wideo Shirin Neshat & Shoja Azari, Het Nationale Ballet

Foto: Het Nationale Ballet

Nigdy nie stworzyłam pięknego obrazu bez skontrastowania go z czymś, co zadaje temu pięknu gwałt. Piękno jako cel sam w sobie w ogóle mnie nie interesuje – wyznaje Shirin Neshat. Trudno jednak nie zauważyć estetycznego aspektu jej zdjęć czy filmów – ich wizualny czar dosłownie uwodzi widza. Te prace mają jeszcze coś, co wymyka się opisowi: magię.

Czarodziejka z Iranu wciąż zmienia pola działań. Przeszła – zwycięsko – przez kilka dyscyplin: od fotografii do wideo, od performance'u do filmu, od kina do baletu. Jej talent, tak jak tematykę (prowokatorsko–ryzykowną) prac, doceniono, m.in. w nowojorskim MoMA, londyńskiej Tate Modern, w Luwrze.

Czym jeszcze nas zaskoczy? „Szukam coraz to nowych terytoriów – odpowiada – zajmuję i eksploruję do całkowitego wyczerpania własnych sił i możliwości. Uważam za idiotyczne przywiązywanie się do jakiegoś stylu czy medium. Jestem za nieustannym zaczynaniem od zera".

Natura nie poskąpiła jej darów: urodziwa, utalentowana, z charakterem. Urodzona w 1957 roku w mieście Qazvin, jedna z pięciorga dzieci zasobnej rodziny. Ojciec, wzięty lekarz i zwolennik szacha Rezy Pahlawiego, zapewnił córce i jej braciom porządne wykształcenie. Shirin została wysłana do katolickiej szkoły w Teheranie i długo nie wiedziała, czego islamska tradycja i religia oczekuje od kobiety. Gdy skończyła 17 lat, papa uznał ją za dostatecznie samodzielną, by podjęła studia w Ameryce. Wyjechała do Los Angeles; po roku przeprowadziła się do San Francisco, następnie do Nowego Jorku, gdzie mieszka do dziś.

Ominęły ją wydarzenia z końca lat 70., w efekcie których szach uciekł z Iranu, a jego miejsce zajął ajatollah Chomeini i proklamował Islamską Republikę Iranu. Wtedy to ojciec Shirin stracił pracę i pozycję, a rodzina znalazła się na cenzurowanym. Od tego momentu nie mogła powrócić do ojczyzny. Niejako uwięziona w USA, próbowała sił na polu sztuki, lecz bez spektakularnych efektów.

Reklama
Reklama

W Nowym Jorku spotkała koreańskiego kuratora Kyong Parka, ich porozumienie artystyczne przeobraziło się w bliższy kontakt, miłość, ślub, dziecko... Syn Cyrus ma obecnie 25 lat. Jednak małżeństwo długo nie przetrwało. Po rozwodzie z Parkiem partnerem artystki został Shoja Azari, irańsko–amerykański filmowiec. Z nim podejmuje wspólne realizacje – jak ta, o której za chwilę.

Niechciane kobiety Allaha

W 1990 roku Shirin wraca do Persji. Przeżywa szok. Nic nie jest takie jak kiedyś, oburza ją sytuacja kobiet w państwach islamskich. Zagrożona aresztowaniem, wraca do Stanów. Usiłuje jeszcze kilkakrotnie przyjechać do Iranu, jednak gdy w 1996 roku zostaje zatrzymana na teherańskim lotnisku, daje za wygraną. Czuje się wydziedziczona, wykorzeniona, uwięziona – choć wolna.

Odtąd jej sztuka zaczęła odzwierciedlać „stan wygnania". O ironio, właśnie te prace pełne smutku i pytań o los własny i rodaczek przyniosły nagrody na weneckim Biennale Sztuki. W 1999 roku została wyróżniona za fotografie, które długo będą kojarzone z jej nazwiskiem. Mocne, niezaprzeczalnie piękne kompozycje.

Na czarno-białych zdjęciach widać islamskie kobiety w tradycyjnych strojach. A raczej widać ich twarze, fragmenty twarzy; dłonie, stopy. Ale z oczu patrzy im hardość, w dodatku niektóre trzymają karabin. Niepokój potęgują wykaligrafowane na ciele bądź w tle kompozycji teksty. Nawet nieznający alfabetu perskiego potrafią odczytać symbolikę tych „tatuaży". Tytuł też znaczący: „Women of Allah". „Sztuka jest naszą bronią, kultura formą oporu" – uważa Neshat.

Czując, że wyczerpała pomysły na fotografie, sięgnęła po wielokanałowe instalacje wideo. Zajmowały ją przez dekadę, od 1998 roku. Zaraz po pierwszych próbach dostała doping w postaci Złotego Lwa w Wenecji za wideo „Turbulent". Potem powstała cała seria wideoinstalacji o zbliżonym przesłaniu: konflikt dwóch płci, konflikt charakterów, konflikt natury i religii.

Na dwóch, czasem trzech przeciwstawnych ekranach pokazywała dwa różne światy: kobiecy i męski. Dwa osobne światopoglądy, dwie odrębne wizje rzeczywistości. Aranżowała swoisty teatr w plenerze. Poprzez układ/ruch/gestykulację grup męskich i żeńskich uświadamiała widzom wzajemną obcość, nieprzystawalność i zamknięcie na drugą płeć. Wymowę podbijał pejzaż: morze, skały, nagie mury. Nie mniej istotne były też dźwięk i ludzkie głosy: mamrotanie, zawodzenie, wycie.

Reklama
Reklama

Wyreżyserowana historia

Już wtedy Shirin myślała o pełnometrażowym aktorskim filmie, lecz marzenie spełniło się dopiero w 2010 roku. Dysponując budżetem 6 milionów funtów, zebranych we Francji, Austrii i Niemczech, nakręciła „Kobiety bez mężczyzn". Zaangażowała irańskich aktorów mieszkających w Europie, na miejsce akcji wybrała Maroko.

Niektórzy określają ten film jako realizm magiczny, ale to przede wszystkim manifestacja postawy Shirin – bunt wobec zniewoleniu kobiet, opowieść o losach czterech kobiet mieszkających w Teheranie w 1953 roku, gdy wydawało się, że w kraju nastaną demokratyczne rządy. Bohaterki wymykają się spod męskiej władzy; kreują własny „raj" w ogrodzie jednej z nich. Ona sama deklaruje: „Zawsze staram się poruszać między intymnymi odczuciami a problemami socjopolitycznymi, znacznie mnie przerastającymi. Mój film jest bardzo irański, lecz problem, który poruszam – uniwersalny, globalny".

Film zdobył na weneckim Festiwalu Filmowym Srebrnego Lwa.

Połączeni w burzy

Ledwo skończyła z filmem, już porwała się na kolejną nieznaną jej dziedzinę sztuki – weszła na scenę. A stało się to za sprawą Krzysztofa Pastora. Po raz pierwszy współpracowała z nim przy balecie „Szeherezada", co było niejako oczywiste z racji pochodzenia artystki.

Rok temu nasz choreograf sięgnął po szekspirowską „Burzę". Zajął go wątek Prospera i jego córki Mirandy. Wygnańcy... To był powód, dla którego nie zawahał się i ponownie zaprosił Neshat do współdziałania, a irańska autorka odebrała temat przedstawienia bardzo osobiście.

W „Burzy" taniec i obraz wideo stały się integralnym dziełem. Neshat (przy artystycznym wsparciu swego partnera Shoji Azariego) zaprojektowała obrazy żywiołów, oszałamiające w swej grozie i pięknie.

Reklama
Reklama

„Wschód spotyka się Zachodem w głębokim duchowym porozumieniu" – tak artystka oceniła efekty współpracy z Krzysztofem Pastorem. Dodała, że czuje się jak Prospero, skazany na wygnanie. I jak książę banita próbuje swych sił w magii.

Bo czymże jest sztuka, jeśli nie czarem?

Opera
„Najlepsze miasto świata”: Tę operę o Warszawie trzeba utrwalić
Opera
Artyści twierdzą, że Warszawa to „Najlepsze miasto świata”
Opera
Boris Kudlička: W Operze Narodowej rewolucja nie jest potrzebna
Opera
Boris Kudlička zdradza swoje zamiary w Operze Narodowej
Opera
W Salzburgu dawne gwiazdy już nie świecą, dominuje polityka
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama