Ostra walka szpitali

Zmowa czy tylko konkurencja? Publiczne placówki nie chcą badać pacjentów przysyłanych przez prywatne

Aktualizacja: 17.02.2011 07:58 Publikacja: 16.02.2011 21:00

Spór dotyczy głównie badań diagnostycznych. Na zdjęciu badanie tomografem

Spór dotyczy głównie badań diagnostycznych. Na zdjęciu badanie tomografem

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

– Publiczne szpitale wykorzystują swą uprzywilejowaną pozycję na rynku zdrowotnym, by niszczyć małe podmioty prywatne – przekonuje Andrzej Mądrala, wiceprezes Pracodawców RP, organizacji skupiającej m.in. szpitale niepubliczne.

– Na Lubelszczyźnie możemy mówić wręcz o zmowie kartelowej. Duże publiczne placówki umówiły się, że z prywatnymi podmiotami nie będą zawierały umów – oburza się Mądrala.

– Chronimy interesy swoich placówek – ripostuje Jacek Solarz, dyrektor szpitala im. Jana Bożego w Lublinie.

[srodtytul]Kto może leczyć za darmo[/srodtytul]

W tym roku NFZ, podpisując umowy na leczenie, kierował się stawkami, które zaproponowały przychodnie, warunkami leczenia, kadrą. Mniej interesowało go, jak długo dany podmiot działa na rynku. Efekt? Kontrakty na prowadzenie przychodni specjalistycznych straciły szpitale publiczne, które nie chciały albo nie mogły obniżyć stawek. Podpisały je zaś nowe placówki niepubliczne.

– Nasi pacjenci z dnia na dzień stracili dostęp do lekarza, u którego leczą się od wielu lat. Lekarze z dnia na dzień dowiedzieli się, że przychodnia, w której pracują, nie ma pieniędzy na funkcjonowanie – oburza się Jacek Solarz.

Więcej: dyrektorzy publicznych placówek zorientowali się, że prywatne przychodnie, które wygrały z nimi walkę o kontrakt, równocześnie część badań swoim pacjentom wykonują właśnie u nich. Gdyby nie to, w konkursie o kontrakt z NFZ w ogóle nie mogłyby startować.

– Nie jesteśmy już zainteresowani tym, by wspierać podmioty, które skutecznie walczą z nami o kontrakt z NFZ – zapowiada Marta Podgórska, rzecznik Państwowego Szpitala Klinicznego nr 4. Jej szpital wymówił kilkadziesiąt umów na badania, które miał z prywatnymi podmiotami.

Sektor prywatnych szpitali obejmuje zaledwie 3 – 4 procent rynku. – Danych jeszcze nie mamy, ale w tym roku bardzo wielu prywatnym placówkom udało się wywalczyć kontrakt z Funduszem – mówi Andrzej Sokołowski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Niepublicznych. – Dlatego publiczne placówki usiłują zdusić konkurencję w zalążku. A my proponujemy często lepsze warunki leczenia, lepiej zarządzane szpitale – dodaje.

Jednak dyrektorzy publicznych szpitali zarzucają placówkom prywatnym, że leczą pacjentów tylko w "opłacalnych" dziedzinach. – Chorzy z powikłaniami z zasady trafiają do nas. A to przecież ich leczenie jest najdroższe – podkreśla Marta Podgórska.

[srodtytul]Walka Goliata z Dawidem[/srodtytul]

Konflikty wybuchają regularnie, nie tylko na Lubelszczyźnie. – Praktyki monopolistyczne czy kartelowe są stosowane zawsze wtedy, gdy publiczna placówka widzi, że trudno jej poradzić sobie z małą, ale sprawną i dobrze zorganizowaną konkurencją – twierdzi Piotr Gerber, szef EuroMediCare, sieci prywatnych szpitali.

I opowiada o należącym do EMC prywatnym szpitalu w Kamieniu Pomorskim. Rok temu tuż przed rozpoczęciem konkursu na leczenie duży publiczny szpital wymówił mu umowę na intensywną opiekę nad pacjentami z Kamienia Pomorskiego.

– Stanęliśmy w obliczu groźby zamknięcia placówki. Żadna z lecznic w okolicznych powiatach też nie chciała z nami podpisać porozumienia – wspomina Piotr Gerber. – Ostatecznie umówiliśmy się ze szpitalem w Gorzowie Wielkopolskim i w razie potrzeby helikopterem transportowaliśmy do nich pacjentów.

[ramka]Opinie

[b]Krzysztof Tuczapski dyrektor szpitala w Zamościu, od marca szef lubelskiego NFZ[/b]

Czy zostały naruszone zasady konkurencji w regionie? Jako dyrektor szpitala uważam, że tak. Ale jako szef NFZ nie będę już mógł w tej sprawie występować. Fundusz będzie musiał sprawdzić, czy placówki, które wygrały konkurs, nadal spełniają jego warunki: czy mają możliwość wykonania swoim pacjentom badań diagnostycznych, tak jak deklarowały, podpisując z NFZ kontrakt. Jeśli nie uda im się zawrzeć nowych umów i pacjenci będą mieli problem z dostępem do badań, NFZ ogłosi dodatkowy konkurs na niektóre rodzaje leczenia. Mamy dbać o pacjentów. Relacjami między przedsiębiorcami zajmują się inne instytucje.

[i]—syl[/i]

[b]Witold Dudziński prezes kliniki RehaSport z Poznania [/b]

Reakcja dyrektorów szpitali publicznych na konkurencję ze strony małych podmiotów jest właściwie zrozumiała: wykorzystali zasady obowiązujące na wolnym rynku, by dbać o swoje interesy.

Trudno się dziwić, ale równocześnie warto chyba też pamiętać o pacjentach, którzy prawdopodobnie stracili możliwość wykonania bezpłatnych badań.

Dyskutując o pieniądzach zbyt często zapominamy, kto jest prawdziwym podmiotem tej dyskusji: pacjent, którego zdrowie jest zagrożone, który cierpi z powodu stania w kolejce lub zabiegów zrobionych przestarzałymi metodami.

– Publiczne szpitale wykorzystują swą uprzywilejowaną pozycję na rynku zdrowotnym, by niszczyć małe podmioty prywatne – przekonuje Andrzej Mądrala, wiceprezes Pracodawców RP, organizacji skupiającej m.in. szpitale niepubliczne.

– Na Lubelszczyźnie możemy mówić wręcz o zmowie kartelowej. Duże publiczne placówki umówiły się, że z prywatnymi podmiotami nie będą zawierały umów – oburza się Mądrala.

Pozostało 91% artykułu
Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"