Związki zawodowe nie dają nowemu rządowi – tak jak szef PiS Jarosław Kaczyński – studniowej taryfy ulgowej. Exposé premiera nie zrobiło na nich wielkiego wrażenia. – Niepokoi mnie, że premier mówił o dialogu z instytucjami pozarządowymi, ale nic o dialogu społecznym z pracodawcami i związkami. A to na nim oparł się sukces Irlandii i Hiszpanii – krytykuje Janusz Śniadek, szef NSZZ „Solidarność”.
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz od razu po exposé zapowiedział, że nie zadowalają go oferowane w nim 10-procentowe podwyżki. Zażądał spotkania z Tuskiem.
Napięcie na linii rząd – nauczyciele podgrzała wypowiedź nowej minister edukacji Katarzyny Hall o tym, że w projekcie budżetu na 2008 r. tak naprawdę przewidziano tylko 3,3-proc. podwyżkę dla tej grupy. W ZNP zawrzało. Wczoraj więc sam premier zapowiedział: rząd robi wszystko, by podwyżka była nawet 15-procentowa.
– Specjalny zespół przygotowuje korekty w budżecie, które by na to pozwoliły. To jest trudne do wykonania, ale możliwe. Zrobimy wszystko, aby satysfakcja tej grupy zawodowej nie była mała – uspokajał Tusk. Premier zlecił ministrom szukanie oszczędności w swoich resortach. To z nich ma uzbierać się dodatkowe ok.
6 proc. na wzrost nauczycielskich pensji. Resztę dopełni wzrost płac po obniżeniu składki rentowej.