– To niedopuszczalne – komentują pracownicy mazowieckiego NFZ.Pani Ewa zadzwoniła wczoraj rano do przychodni przy ul. Kijowskiej na Pradze-Północ. Od kilku lat jest tam zarejestrowana jako pacjentka, za którą płaci NFZ. Wczoraj, kiedy termometr wskazał 38 stopni Celsjusza, kobieta się przeraziła.
– Dlatego chciałam od razu dostać się do mojego internisty – mówi nasza czytelniczka. – Czułam się fatalnie. Miałam objawy silnego przeziębienia, no i ta wysoka gorączka – opowiada.
Od rejestratorki usłyszała, że lekarz przyjmie ją, ale dopiero w... poniedziałek.
Kiedy zdziwiona za- protestowała, dowiedziała się, że może spróbować przyjść po południu i zapytać lekarza, czy ją przyjmie.
– Ale pani w rejestracji od razu mnie uprzedziła, że to będzie mało prawdopodobne, bo jest sezon zachorowań, a rano nie było żadnego lekarza – tłumaczyła.